Zjawisko na literę C

Zbliżający się poniedziałek zawsze powoduje u mnie lęk przed nadchodzącym nowym tygodniem. Czy sobie poradzę? Czy przetrwam? Czy kolejny tydzień będzie potwierdzeniem mojej względnej normalności czy też jej całkowitym zaprzeczeniem? Czy wytrzymam presję obowiązków, które nakłada na mnie świat? To muszę, tamto muszę. Tu muszę dobrze, a tam jeszcze lepiej. Czyste szaleństwo, wokół którego kręci się mój skromny mikroświat.

Zjawisko na literę C

Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno poniedziałek niczym nie różnił się od soboty, niedzieli, od piątku też. Każdy dzień był taki sam, weekend wyróżniał się jedynie innym programem telewizyjnym.

Teraz weekend to wielkie święto, a poniedziałek to poniedziałek to koniec tego święta. Kiedyś miałam zdecydowanie za dużo wolnego, a teraz mam zbyt mało - dziwnie się w życiu układa.

Czas to takie śmieszne coś, co ciągle płynie mimo wszystko. I za nic w świecie nie da się go przekonać, żeby przynajmniej trochę zwolnił. On płynie i nawet jeśli w naszym życiu nic się nie zmienia, to my sami pod wpływem czasu zawsze się zmieniamy. Zmieniamy się fizycznie, powierzchownie, wszystkie nasze komórki starzeją się i ulegają wpływowi czasu. Zmieniamy się emocjonalnie, zmienia się nasze poczucie humoru. I nawet jeśli wciąż latami stoimy w miejscu, to i tak zmieniamy się pod wpływem czasu. Ta ironia losu byłaby nawet zabawna, gdyby nie fakt, że to wszystko jest... tak smutne. Nie mamy wpływu na swój wiek, na swoje starzenie się, na procesy zachodzące pod wpływem tego zjawiska na literę C.

Jakoś tam zawsze ten czas się spędza. W pracy albo na bezrobociu, śpiąc albo czuwając w bezsenności, słuchając muzyki albo słuchając czyjegoś gderania. Coś tam się zawsze robi - i to nawet, gdy nic się nie robi. Zatem czy coś w życiu ma jakieś głębsze znaczenie? Człowiek albo ten czas na siłę wypełnia albo stara się go uchwycić. Niekiedy także dogonić.

Czas płynie - oczywiście stwierdzenie to jest zwykłym truizmem. Szkoda, że ten truizm determinuje nasz dzień, tydzień, rok. Od poniedziałku do niedzieli, od stycznia do grudnia, od rana do wieczora. Na tej planecie jesteśmy jedynie zjawiskiem, które pewnego dnia minie.

Komentarze

  1. Lubię poniedziałki. Dla mnie to dzień, w którym zaczynam wszystko od nowa. Nowy tydzień, nowe możliwości, nowa energia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś bardzo lubiłam poniedziałki, bo w końcu coś się działo. Weekendy to był dla mnie taki jałowy czas. Teraz zmieniłam swoje nastawienie, zwłaszcza, że weekend mam czasami w środku tygodnia! :) A czas płynie - i dobrze. Przynajmniej czuję, że jestem częścią wszystkiego, świata, natury - i funkcjonuję zgodnie z jej rytmem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam lubię to, że każdego dnia coś się dzieje, że czas płynie, że poznaję nowe ;) Nawet w tym, że przeminiemy staram się dostrzegać chociaż minimalne plusy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też to tak wygląda: od piątku do niedzieli święto, w poniedziałek koniec święta. I tak w kółko :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.