Listopad to dziwny miesiąc - taki pomiędzy. Niczym próg oddzielający piękną barwną jesień od smętnej ciemnej zimy. Każdy próg ma to do siebie, iż od zawsze budzi lęk i niepokój, ma w sobie coś takiego nie z tego świata. Stąd tyle przesądów z progiem w roli głównej.
Listopad prowadzi nas od rześkiego powietrza i cudownego orzeźwienia do śniegu i zimowych kurtek. Dziwne przejście, bo dziwny miesiąc. Cały świat oznajmia nam, żebyśmy pożegnali się ciepłymi przyjemnymi miesiącami i powitali tzw. ZIMĘ.
Co oznacza zima? Oznacza zimno. Zimowe kurtki, czapki, szaliki, ubieranie i rozbieranie się w nieskończoność. Popękane z zimna naczynka na policzkach.
Śnieg na butach, błoto i lód na drogach - ohyda. No i oczywiście jak co roku zima musi zaskoczyć drogowców. Później rozpoczyna się polowanie na skrawek chodnika, który wydaje się lepiej przysypany piaskiem.
Ogrzewanie i wieczne z nim problemy. Zimne stopy, wysuszona skóra dłoni, a w skrajnych temperaturach gile zamarzające w nosie. Ostatnimi laty nie było takich lodowatych mrozów.
Tęsknota za pięknych kolorowym październikiem, uwielbiam październik. To zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Szkoda, że zawsze tak szybko się kończy, a jego koniec powodowany jest właśnie nadejściem listopada. Jeden miesiąc strąca z piedestału drugi i tak się toczy to życie, mijają lata pełne październików i listopadów.
Listopad - liści opad. Opad sił witalnych również. Opadają ręce, opada z wrażenia szczęka. Pory roku już nie robią na mnie aż takiego wrażenia. Co roku w listopadzie depresja okłamuje mnie, że wszędzie jest przygnębiająco i szaro.
To dziwne, że wszyscy pytają, ile masz wiosen, ale nikt się nie spyta, ile przeżyłaś jesieni.
Śnieg na butach, błoto i lód na drogach - ohyda. No i oczywiście jak co roku zima musi zaskoczyć drogowców. Później rozpoczyna się polowanie na skrawek chodnika, który wydaje się lepiej przysypany piaskiem.
Ogrzewanie i wieczne z nim problemy. Zimne stopy, wysuszona skóra dłoni, a w skrajnych temperaturach gile zamarzające w nosie. Ostatnimi laty nie było takich lodowatych mrozów.
Tęsknota za pięknych kolorowym październikiem, uwielbiam październik. To zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Szkoda, że zawsze tak szybko się kończy, a jego koniec powodowany jest właśnie nadejściem listopada. Jeden miesiąc strąca z piedestału drugi i tak się toczy to życie, mijają lata pełne październików i listopadów.
Listopad - liści opad. Opad sił witalnych również. Opadają ręce, opada z wrażenia szczęka. Pory roku już nie robią na mnie aż takiego wrażenia. Co roku w listopadzie depresja okłamuje mnie, że wszędzie jest przygnębiająco i szaro.
To dziwne, że wszyscy pytają, ile masz wiosen, ale nikt się nie spyta, ile przeżyłaś jesieni.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.