Najprostsze i Najważniejsze

Co roku przychodzą święta i co roku te święta są inne. My jesteśmy inni, świat jest trochę inny. Dorastamy, starzejemy się, nabywamy doświadczeń. W każde święta mamy inne priorytety i ludzie czego innego nam życzą. Żadne święta nie są takie same.

Pamiętam święta w dzieciństwie. Prezenty... Prezenty... Kiedy wreszcie otworzymy prezenty? Już, już?!? Był też płacz, bo kogoś zabrakło. Zabrakło i wiadomo było, że już nie wróci. Wigilijny stół na zawsze stracił jedną osobę. I czas wymusza, aby tę stratę przeboleć.

Dziecko cieszy się z lalki, nastolatka z kasety ulubionego zespołu, dwudziestolatka z fajnego ciucha. A ja? Nie wiem, czy umiem jeszcze cieszyć się z prezentów pod choinką.

Święta samotne, święta niesamotne

Życzenia - niby banalna sprawa, ale jednak... składa się je każdemu z osobna. Kiedy nie miałam pracy, życzono mi znalezienia pracy. Czego ogólnie można życzyć sobie nawzajem? Chyba tego, co najprostsze: zdrowia, szczęścia, pomyślności, żeby się wszystko dobrze ułożyło, odnalezienie własnej drogi. Najprostsze i najważniejsze.

Pieniędzy życzyć nie wypada, chociaż to również ważny aspekt życia. Czemu nie wypada? Pewnie dlatego, że w wielu rodzinach to główny powód wszelkich waśni i kłótni. A może ogólnie tak jest przyjęte, że nie wypada i już.

Ludzie chcą, żeby święta były śnieżne i białe - mnie osobiście to nie obchodzi. Jaka będzie pogoda, taka będzie... i tyle. Nie pogoda jest tutaj najważniejsza. I tak samo mniej ważne są poprane czy niepoprane meble. To tylko meble. Rzeczy.

Święta samotne, święta niesamotne

Ważne jest to, z kim spędza się święta. Niektórzy spędzają sami - można i tak. Niekiedy lepiej jest spędzić święta samemu niż z rodziną skaczącą sobie do oczu bądź ludźmi mającymi ochotę utopić się nawzajem w łyżce wigilijnego barszczu. Samotne święta nie muszą być traktowane jako najgorsza opcja. To po prostu... alternatywa.

Święta samotne, święta niesamotne


Spędzanie świąt to kwestia naszego do nich podejścia. Czasami mamy taki wybór, że możemy pójść na kompromis i spędzić święta z rodziną, z którą nawet na zdjęciu nie wychodzimy dobrze albo możemy uznać, że lepiej spędzić ten czas w mniejszym gronie bądź też samotnie. Osobiście skłaniam się ku drugiej opcji. Magia świąt nie polega na tym, żeby przeboleć jakoś Wigilię, a później cieszyć się i krzyczeć w duchu: "Nareszcie poszli!". A zanim poszli, to zdążyli oplotkować połowę miasta i nachlać się jak świnie. I to wieczne powstrzymywanie się, żeby tylko niechcący nie wywołać kłótni. Na co komu takie święta? Święta nie powinny być przykrym obowiązkiem, który należy jakoś przeżyć.

Każde święta są trochę inne. Dwa lata temu podjęłam decyzję, że nie chcę świąt na siłę "jakoś przeżyć", przeczekać, ćwiczyć dzięki nim cierpliwości. Cierpliwość i tak trenuję na co dzień. Chciałam, aby święta były świętami. No i wtedy były. W tym roku mam nadzieję, że też będą.

Komentarze