Nikim, ale jednak w pracy

Tęsknię za własnym kątem. To nienaturalne mieszkać z obcymi ludźmi. W ogóle wszystko w moim życiu było i jest jakieś takie nienaturalne. Teraz nadeszła prawdziwa zima, zrobiłam herbatę i wstawię za chwilę kolejny skromny kolaż swojego autorstwa.

Centralne ogrzewanie, herbatka, komputer i chwila spokoju - taką zimę to ja lubię. W poniedziałek znów do roboty, ale póki co można w spokoju poblogować. Sądząc po hałasach i ludziach krążących po mieszkaniu, moja współlokatorka nie posiada równie introwertycznej osobowości, co ja. Cóż, bywa. Nigdy nie rozumiałam takich ludzi otaczających się od rana do wieczora wianuszkiem znajomych, ale nie muszę rozumieć. Ja bym oszalała wiecznie przebywając z ludźmi 24 godziny na dobę. Ale to ja.

Nikim, ale jednak w pracy

Chyba średnio mi wyszedł ten kolaż, ale właściwie co z tego? Na wystawie sztuki pokazywać go nie zamierzam, służy tylko temu blogu. Lubię od czasu do czasu potworzyć takie pierdółki, bo i czemu nie? Tutaj mam wersję tego samego kolażu z fotora:

Nikim, ale jednak w pracy

Właściwie to jego fragment tylko.

I również fragment, ten górny:

Nikim, ale jednak w pracy

W robocie czuję się nikim. Jestem tam zwykłym zerem i tak też mnie traktują. Orzą we mnie, ile mogą. Muszę robić po 500 rzeczy naraz i ciągle słyszę, jak bardzo odpowiedzialną i ważną mam pracę. Szkoda tylko, że płaca nie jest równie odpowiedzialna. Nie stać mnie nawet na wynajęcie kawalerki, własnych 4 kątów. Muszę pomieszkiwać we współdzielonym mieszkaniu, a i tak ledwo starcza mi na życie. To chore. Cały ten kraj i system jest chory.

Przez bezrobocie mam luki w CV, których już nie wypełnię. Muszę więc nadrabiać i zdobywać to cenne doświadczenie zawodowe. Zaciskam zęby i mówię sobie, że jakoś to będzie. Póki co mam jakąś pracę i nikt mnie w niej nie dręczy, dźwigać zgrzewek też mi nie każą, siedzę na dupie i staram się robić swoje.

Gdy byłam bezrobotna, czułam się jak śmieć. Głupio nawet ludziom się przyznać, że aż tak mi się w życiu nie udało. Przed sobą też się głupio przyznać.

Poczucie bycia nikomu niepotrzebną... Nikt mnie nie zatrudnia, tzn. że jestem nikomu niepotrzebna. Jestem zbędna dla świata, balastem jestem, problemem. I ten strach o przyszłość: jak to dalej będzie? Na jakiś czas, to na jakiś, ale im dłuższe bezrobocie, tym większa później niechęć pracodawców do zatrudnienia takiej osoby. A jakoś i z czegoś żyć przecież trzeba.

Dlatego siedzę w tym zatłoczonym mieszkaniu i znoszę bycie nikim w pracy. Nikim, ale jednak w pracy, a nie na bezrobociu.

Komentarze