Tereny niezaanektowane

Lubię mieć coś dla siebie, jakąś przestrzeń. Lubię mieć swój mały świat, choćby to miało być kilka metrów kw. Lubię porozrzucać ciuchy, gdzie popadnie, narobić bałaganu na stoliku i napisać coś na blogu bez presji, że ktoś mnie ocenia. Podobno dom twój jest tam, gdzie nie musisz wciągać brzucha. No i właśnie ja też potrzebuję miejsca, w którym nie muszę go wciągać.

Tereny niezaanektowane

Potrzebuję szuflady, w której będę mieć bałagan i szafy, w której ciuchy będą tak zwinięte, że aż będą wypadać. Sterta ciuchów na pufie, krześle lub fotelu - taka właśnie jestem. Jakaś torba pod stolikiem pamiętająca przeprowadzkę, w szafce reklamówka z bliżej niezidentyfikowaną zawartością, pod poduszkami graty - to cała ja. Dokumenty razem z kosmetykami, herbaty - napoczęte i nienapoczęte - z płynami do prania.

Czuję się bezpiecznie, gdy mogę nie zważać wreszcie na normy społeczne i narobić wokół siebie bałaganu. To mój własny swojski bałagan - mój, mój, mój!

Fajnie mieć choćby kilka metrów kwadratowych, na których nie trzeba być wyjściowo idealną. Istnieją ludzie, którzy muszą mieć wszystko w kancik poukładane, bo inaczej by zwariowali - ja do takich z pewnością nie należę.

Wychodząc z pokoju staję się już wyjściowa: normy społeczne, normalność, gotowość do ewentualnych kontaktów międzyludzkich. Uprzejmości, ceregiele, konwenanse. To już jest inny świat: świat, który wymaga dostosowywania się do niego, ciągłego zważania na innych ludzi oraz na własne zachowanie. To świat nie mój, tylko zewnętrzny.

Tereny niezaanektowane

Wracam skądś, z pracy, z miasta, od lekarza, skądkolwiek: idę do pokoju i... nareszcie spokój. Jeśli jest mi za gorąco, to mogę nawet zdjąć spodnie - i nic nikomu do tego. To moje terytorium.

Gorzej, kiedy trzeba kogoś wpuścić, bo wówczas należy dostosować pokój do standardów świata zewnętrznego, do wymagań stawianych przez ludzi. I zaczyna się tzw. ogarnianie. Nie lubię tych momentów. Lubię momenty, kiedy moje  skromne terytorium jest naprawdę moje. Moje!

Komentarze

  1. O to coś pięknego by mieć kawałek dla siebie do niedawna tak miałam że zamknęłam pokój a tam miałam lekki bałagan teraz w jednym pokoju mieszkam z córeczka i musze mieć ogarnięte

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie wkurza, że za własną przestrzeń muszę płacić prawie pół swojej pensji, bo mieszkania do wynajęcia są takie drogie. Państwo powinno zagwarantować młodym, rozwijającym się ludziom jakieś inne, tańsze opcje. Ugh.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo potrzebuję mieć miejsce, do którego nikt inny nie będzie wchodził, bez mojej zgody. W innym razie ciąglę czuję się zagrożona i nie umiem się zrelaksować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.