Dzikuska w wielkim mieście

Jutro będzie ciężki dzień, a później 2 dni względnego spokoju. Ale czy tak naprawdę coś takiego jak spokój istnieje? Nie wiem.

Dzikuska w wielkim mieście

Życie to ciągły niepokój, a nie spokój. Niepokój, niepewność. Życie przebiega w warunkach niepewności. Nic nie wiadomo, nic nie jest na pewno. To strasznie wyczerpujące.

Niedawno szukałam kawałka podłogi i wydawało mi się, że znalazłam. Ale nie! I znowu trzeba będzie szukać. Szukać, szukać, szukać... A później na nowo się przyzwyczajać. W pracy szykują się zmiany i wiele wskazuje na to, iż będą zwalniać ludzi. Co będzie ze mną dalej? Nie wiem. Może wrócę na bezrobocie, może mnie przeniosą, może znajdę sobie coś innego, a może... w ogóle mnie nie zwolnią. Nie wiem: Życie pokaże, czas pokaże.

Chciałabym o jakiejś rzeczy czy przestrzeni powiedzieć: to jest moje, to jest moje stabilnie, to jest właśnie moje i tylko moje. Ale nie mogę tak powiedzieć, bo wszystko się zmienia. Warunki się zmieniają, życie się zmienia, okoliczności są płynne. Raz jest się pod wozem, raz w nawozie, później obok wozu, później znów pod wozem, następnie z drugiej strony wozu. Aż może w końcu kiedyś powiem wreszcie: WIO!

To irytujące, frustrujące, wkurwiające. Zawsze jakiś element zewnętrzny nie pasuje do całości układanki. Pojawia się ten jeden element i oto nagle staje się efekt domina. I całe nasze codzienne życie składa się z takich właśnie drobnych elementów: pasujących albo nie. Całe codzienne życie i całe życie w ogóle. Przeprowadzasz się i tam kogoś poznajesz: współlokator może być w miarę dopasowany albo nie. Podejmujesz pracę i tam kogoś poznajesz: współpracownik może być w miarę dopasowany albo nie. Nawet praca sama w sobie może być do ciebie dopasowana albo nie. Może być daleko albo blisko, może być wystarczająca albo za trudna.

Trzeba mieć w sobie wiele siły, aby... żyć. Trzeba mieć wiele siły, aby swoje życie ogarniać. Łatwo się pogubić w zbiorze tych wszystkich przypadkowych elementów, tych wszystkich ogólików i szczególików. Raz wyszłam z domu i przypadkowo kogoś poznałam, a tysiące innych razów wyszłam z domu i nie poznałam nikogo. Raz wysłałam CV i dostałam pracę, a setki innych razy też wysłałam CV i nikt nie odpowiedział. Życie to zbiór przypadków.

Dzikuska w wielkim mieście
Gdybym nie odpowiedziała na to jedno ogłoszenie spośród tysiąca przeglądniętych, nie miałabym pracy. A tak moje życie zmieniło się o 180 stopni. Mogłam je ominąć, mogłam przegapić, mogłam nie odpowiedzieć - i życie potoczyłoby się inaczej. Dawno temu mogłam też wybrać inny kierunek w szkole średniej, inny kierunek studiów - i życie już w ogóle potoczyłoby się zupełnie inaczej. Byłabym dzisiaj zupełnie innym człowiekiem w zupełnie innym miejscu.

Gdybym dawniej była bardziej otwarta i śmiała, może dziś byłabym żoną i matką dzieciom. Ale nie jestem. Mogłam też w młodości szlajać się po dyskotekach i skończyć zadźgana lub zgwałcona gdzieś w rowie - ale nie skończyłam. Jedna decyzja bądź kilka pozornie nie związanych ze sobą decyzji i... wszystko układa się inaczej. Efekt motyla zamknięty w alternatywnych rzeczywistościach, których nigdy nie poznamy.

Gdybym jako kierunek studiów wybrała ekonomię, dzisiaj byłabym panią ekonomistką gdzieś w banku czy przedsiębiorstwie finansowym - ale nie wybrałam ekonomii i do dziś tego żałuję. Żałuję też innych rzeczy: w mniejszym lub większym stopniu.

Teraz wiem, że każdy najmniejszy wybór, każda najbardziej błaha decyzja generuje jakieś konsekwencje. Konsekwencje, które czasem możemy przewidzieć, a czasem nie. Gdyby wszystkie konsekwencje można byłoby przewidzieć, na świecie istnieliby niemal sami szczęśliwi ludzie.

Idąc w nowe środowisko nie wiemy, na kogo trafimy. Poznając nowe otoczenie nie wiemy, co nas czeka i czy sobie poradzimy. Z drugiej strony nie robiąc nic i nie wychodząc z domu na dłuższą metę nie przetrwamy. Człowiek dziczeje, gdy przebywa zbyt dlugi czas w odosobnieniu. Im dłużej przebywa sam, tym później trudniej jest rzucić się znowu w ten wciągający wir życia. Trzeba uczyć się życia niemal na nowo, a to naprawdę nie jest łatwe. Nie jest łatwe, ale za to jest bardzo męczące.

Czuję się wyczerpana rzeczywistością.

Komentarze

  1. W życiu tyle się dzieje, że łatwo poczuć się zmęczonym i zagubić w nim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie to ciągle jedna wielka nie wiadoma

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie rozumiem o czym piszesz :)Ta zmienność życia i nieprzewidywalność potrafi być mega męcząca, stresująca i frustrująca. Tak samo czasem jakieś małe decyzje mogą wpłynąć w bardzo dużym stopniu na nasze życie, a czasem ku naszemu zdziwieniu nie wpływają na nie prawie w ogóle. Ale nie sądzisz, że ta zmienność sprawia też, że życie jest fascynujące? Ciekawe? Póki nie wiemy jaka będzie przyszłość możemy walczyć, próbować. Po długim czasie nauczyłam się też tego, że mamy duży wpływ na to jak wygląda nasze życie, oczywiście zdarzają się rzeczy na które nie mamy żadnego wpływu. Jednak kiedy myślę, że mogę o sobie decydować czuję taką moc "sprawczości" w swoim życiu i jestem dzięki temu dużo szczęśliwsza. W każdej sytuacji staram się znajdować możliwości jakie mam, a nie ograniczenia. Gdzieś czytałam, że 10% problemów generuje 90% negatywnych myśli. Lubimy sobie sami dokładać ciężaru :) Ciągle nad sobą pracuję żeby nie dać się zamartwianiu i negatywnemu sposobowi myślenia, a oczywiście przychodzą też te gorsze chwile. Powodzenia Ci życzę z pracą i tak ogólnie w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda z tym dokładaniem ciężaru, też mam właśnie taki schemat przesadnego pesymizmu. Kiedyś uważałam, że już nic dobrego mnie w życiu nie czeka, lecz teraz powtarzam sobie, że nawet jeśli nie jest, jak miało być, to jednak coś się dzieje i posuwa się to życie do przodu. Tu oddzwonią, tam nie oddzwonią, raz popełnię jakiś błąd, a kiedy indziej zrobię coś dobrze - i byle do przodu. Dziękuję za odwiedziny. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.