Dostosowanie matką wynalazku

Powroty z domu tutaj zawsze przypominają mi, że nie mam tutaj nikogo. Ani swojego człowieka ani swojego zwierzaka - liczy się tylko praca. Chciałabym utworzyć z kimś więź emocjonalną, ale to raczej niewykonalne. Współlokatorzy żyją każdy swoim życiem i jedyne, co ich obchodzi, to żeby czysto było - zaś w pracy człowiek człowiekowi wilkiem. Liczą się tylko wyniki.

Jeden przychodzi, drugi odchodzi. Ktoś się wprowadził, po paru miesiącach wyprowadził - ktoś został zatrudniony, po jakimś czasie odchodzi. 

Kiedyś rozpaczałam, że nie mam znajomych, ale właściwie czy znajomi są aż tak niezbędni do życia? Znajomi to tylko znajomi: jeden przychodzi, drugi odchodzi. Po paru latach ledwo cię kojarzą. 

Dostosowanie matką wynalazku

Praca pozwala na chwilę zapomnieć o tym, że wieczorem trzeba wrócić do mieszkania pełnego obcych ludzi. Obcych, a nie swoich.

Wracam i nikt na mnie nie czeka - tylko obcość. Nikt się nie cieszy, że wróciłam i pogadać też nie ma z kim. Tłumaczę sobie, że praca jest najważniejsza i to wszystko w imię zdobywania długotrwałego doświadczenia zawodowego. Doświadczenia zdobywanego i tak zbyt późno. Mam cel, któremu podporządkowałam całe życie. Wytrzymam jeszcze trochę i nikt już nie będzie się czepiał, że nie pracowałam dłużej w jednym miejscu. Tylko... ile to właściwie jest długo? Rok, dwa, dziesięć? Nie wiem. Po dziesięciu latach przy jednym biurku bałabym się zapuszczenia korzeni.

Za to na bezrobociu nie da się zapuścić korzeni. Nigdy. To zawsze jest nienaturalny stan - bez względu na to, ile trwa. Niektórzy twierdzą, że długotrwale bezrobotny przyzwyczaja się do swojej sytuacji, ale to nieprawda. Po prostu się dostosowuje, do tego nie można się przyzwyczaić.

Komentarze

  1. Praca nie jest najważniejsza. Na ludzi trzeba się otworzyć, bo zawsze nam będzie brakować towarzystwa. jesteśmy istotami społecznymi i nic na to nie poradzimy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.