Dzień dobry bardzo, kocham cię*

Co wyróżnia mojego psa spośród innych psów? Z pozoru nic: pies, jakich wiele. Ale... ten wzrok pełen oddania, jakbym była jedyną osobą na świecie. Ogon machający na mój widok. Radość, że wreszcie wróciłam. Nie było mnie aż pół godziny, godzinę, dzień, tydzień, ale wreszcie wróciłam i jest szał z radości! Poranne powitanie pt. jak miło cię widzieć, jak dobrze, że już wstałaś. Spojrzenie mówiące: jesteś moją opiekunką, to właśnie ty. Ta chęć, żeby zawsze być blisko. Pokazywanie brzucha niby od niechcenia: o, tutaj chcę być głaskana - tutaj, jeśli możesz. Zaufanie, oddanie, drobne rytuały wynikające z poznania się wzajemnego. Tęsknota za jej spontaniczną reakcją na mój widok i za tą chęcią bycia przy mnie. Tworzymy stado i nic tego nigdy nie zmieni.

Poprzedni pies - też niby pies, jakich wiele. Też zwykły kundel, pełno przecież takich. Ale... wspomnienie pierwszego spotkania, pierwszego dnia, balkonowego powitania. Szczeku na powitanie i na "nie wychodź, zostań". To ona witała mnie szczekaniem, a nie kto inny. Ten wzrok błagający "no weź, daj kawałek...". Ta ciekawość świata charakterystyczna tylko dla niej. To nadstawianie się i proszenie, żeby głaskać. Ogon machający z siłą uderzającą o meble. I ta świadomość, że nie umierała w samotności. Ktoś był przy niej, komuś zależało. Ktoś starał się dbać, żeby w tych ostatnich chwilach... Ktoś zapłakał, gdy umarła i ktoś o niej pamięta, będzie pamiętać zawsze. Ja.

Dobrze, że teraz jesteś. Dobrze, że wtedy byłaś. Jak dobrze, że mam cię przy sobie - czy ktoś kiedyś tak do mnie powie? Nie wiem, pewnie nie. Anonimowość przytłacza i brak mi czyjegoś wzroku. Ale jednak gdzieś tam dalej ktoś czeka, tęskni, chce.

*tekst z dn. 18/06/2016 r.

Komentarze