Małe tęsknoty, ciche marzenia*

Ważne jest, żeby coś robić, coś osiągać. Ważne jest, aby każdego dnia stawać się lepszą wersją samego siebie. Ważna jest szkoła, ważna jest praca, ważny jest rozwój, samorealizacja. Czy jednak właśnie to jest najważniejsze?

Kiedy byłam na studiach, zdarzało mi się wracać wieczorem pekaesem do domu po całym dniu zajęć. Było późno, noc właściwie, więc gdy siedziałam już w autobusie, zawsze dzwoniła do mnie mama, aby się spytać, czy na pewno dotarłam, bo dworzec daleko, czy zdążyłam, czy na pewno, czy już jestem, czy już mam miejsce... itd. Wtedy mnie to strasznie denerwowało i nawet miałam tych telefonów dosyć. Człowiek zmęczony by chciał w spokoju posiedzieć, może nawet sobie pospać przy odpowiednich warunkach, a tu mamusia wydzwania, czy na pewno dotarłam i czy już jestem w autobusie. Wyluzowałaby trochę, naprawdę, toć od dawna nie mam już pięciu lat.

A teraz tak siedzę i myślę, jak to dobrze jest, gdy komuś zależy. Gdy ktoś się martwi - ot, tak po prostu. Gdy martwi się o nas, o nas samych. Nie o wydajność naszej pracy w prestiżowej firmie, nie o transfer pieniędzy z naszego konta na jego, nie o korzyści, które można z nas wycisnąć, ale o nas samych jako nas.

I to jest najważniejsze: gdy komuś na nas zależy.

Czasami jest praca, a czasami jej nie ma. Czasami skończy się jakąś szkołę, a czasami nie skończy. Czasami popełnia się błędy, a czasami coś pójdzie jak po maśle. Czasami latami tkwi się w marazmie, a czasami jest się pracowitym jak pszczółka. To wszystko to po prostu taki tam cykl życia - raz się układa, raz nie.

Każdy ma jakieś swoje problemy i codzienne zmartwienia, swoje małe tęsknoty i ciche marzenia. Prawdziwym szczęściarzem jest ten, kto ma się z kim nimi podzielać. Nawet szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli.

Każdego dnia na ulicy mijają nas ludzie, dla których nic nie znaczymy. W pracy patrzą na nas bykiem, gdy nie wyrobimy normy, bo takie jest teraz życie. U lekarze jesteśmy jedynie numerkiem w kolejce "za tą panią i tym panem". A w życiu najważniejsze to mieć kogoś takiego, przy kim można być po prostu sobą. Nie numerkiem, nie anonimową gębą na ulicy, nie normą do wyrobienia, materiałem do wykucia, ale po prostu sobą.

Małe tęsknoty, ciche marzenia

I tak sobie myślę, co najlepiej wspomina się po latach. Liczbę dobrze zrobionych raportów, wyuczone na pamięć daty? To tylko atrybuty, których niekiedy wymaga celebracja codzienności. A najważniejsze jest, żeby komuś zależało, żeby ktoś się martwił. Żeby był ktoś, przy kim można być sobą.

Po latach najlepiej wspomina się wzrok i machający ogon wiernego psa, zwykły prezent na urodziny, telefony od mamy, śpiewanie z koleżanką,  pierwszy raz, pierwszą lekcję fitnessu, sikanie ze śmiechu, świąteczną kolację w gronie bliskich i obiad po zdobyciu dyplomu. Reszta w życiu to tylko dodatki.

Praca to tylko praca - idziesz, robisz swoje i wracasz do domu. Tak samo szkoła - jakaś tam odmiana w ciągu dnia. Często w pracy można się czuć bardziej samotnym niż siedząc w domu. A najważniejsze jest, żeby komuś zależało. Żeby był taki ktoś, kto spojrzy z wdzięcznością, poda szklankę herbaty w chorobie lub zadzwoni wieczorem, żeby się upewnić, czy wszystko ok.

Taki ktoś, za kim tęskni się w zbyt samotnych chwilach.

 *tekst z dn. 11/05/2016 r.

Komentarze