Najpierw oblicza się to, co w nawiasie

Jakoś tak szkoda jest mi wpisów z dawnego bloga, więc kilka z nich przeniosłam tutaj: są to te oznaczone gwiazdką, np. Leseferyzm w praktyce polskiej*. Minął już prawie rok, odkąd porzuciłam swoje poprzednie blogi i zaczęłam prowadzić ten. Ciężko uwierzyć, jak ten czas leci. Pracuję w tym samym miejscu, co rok temu i mieszkam w tym samym miejscu, co rok temu - i tak jakoś powoli toczy się to życie, dzień po dniu.

Najpierw oblicza się to, co w nawiasie

Ostatnio postanowiłam coś zmienić: mniej skupiać się na innych, a bardziej na sobie. Ludzie są tacy, jacy są. Zdarzają się debile, zdarzają się niezbyt uczciwi i trzeba się z tym pogodzić. To są tylko... ludzie. Po prostu.

Mam ten problem, że za mocno przeżywam, zbyt intensywnie odczuwam emocje i bodźce. Wszystko we mnie odczuwa też i wszystko we mnie krzyczy, gdy przeżywam. Reaguję emocjonalnie w sobie. Przy otoczeniu może nie aż tak, ale w sobie bardzo. Nadwrażliwość to mój wróg: przerost duszy nad rozumem.

Wszystko biorę do siebie i trzymam w sobie. Wszystko we mnie jest jedną wielką emocją. Ciężko mnie porównać do bomby wybuchowej, bo bomba wybuchowa to wiadomo, że wybuchnie, a ja nawet wybuchnąć bym nie potrafiła.

Żyję w ogromnym stresie, gdyż za mocno się przejmuję. Chciałabym móc wyrzygać ten cały strach racjonalny, ten lęk irracjonalny, ten wewnętrzny bunt przeciwko złu na świecie. Chciałabym zrzucić to wszystko z siebie jak kamieniem w przepaść.

Jestem idealną kandydatką do mobbingu w pracy, bo przejmując się i trzęsąc sama siebie wystawiam do ataku, podaję siebie na tacy i wychodzę sama na odstrzał w plenerze. Chcąc nie chcąc pokazuję, że mi zależy, więc każdy szef pomyśli sobie, że znalazł frajerkę, której można zlecić wszystko, bo i tak wszystko zrobi. Przedkładam pracę nad siebie. Gdzieś z tyłu głowy ciągle tli się we mnie myśl, że bezrobocie w każdej chwili może wrócić. Może mnie dopaść znienacka i znów będę totalnie nikim.

Czy ktoś mnie jeszcze kiedyś zatrudni? Nie wiem. A czy jeśli straciłabym tę pracę, to ktoś inny by mnie zatrudnił? Tym bardziej tego nie wiem.

Będę totalnie nikim, zakałą społeczeństwa, powodem do wyśmiewania się. Będę stawiana jako przykład, żeby nie skończyć tak jak ja. Nie będę mieć praw, będę mieć na sobie piętno bezrobocia. Będę się marnować jak wtedy. Będzie tak jak wtedy albo gorzej, bo przecież jestem już starsza. Byłabym bezrobotna, a w dodatku stara i bezrobotna. I nikt nie chciałby skończyć tak jak ja, byłabym poza nawiasem. I znowu słyszałabym ciągle, że to wszystko moja wina, że gdybym była inna, gdybym ładnie się ubierała i malowała, gdybym tylko była zajebiście zajebista... to by mnie ktoś zatrudnił.

Niekiedy w pracy czuję się tak, jakbym miała pistolet przyłożony do głowy. Czuję na sobie presję na zasadzie: co to będzie, jak nie podołam wszystkiemu? A co będzie, jeśli ktoś będzie chciał się ze mną pokłócić lub mnie osaczyć? Wyjdzie na to, że jestem kłótliwa i mnie zwolnią. Więc zamykam gębę na kłódkę i nie odzywam się, gdy coś mi nie pasuje. Gdy się odezwę, że coś mi nie podchodzi, że coś mi przeszkadza, to znajdą na moje miejsce kogoś, komu nie przeszkadza nic.

Gdy jednak ktoś dąży do kłótni i na siłę chce się pokłócić, to ja już wiem, żeby go omijać i schodzić mu z drogi. Wiem, że taki osobnik może stanowić dla mnie zagrożenie i może mieć negatywny wpływ na mój dalszy byt. To mój wróg, może mnie doprowadzić do bezrobocia. Więc nie daję się sprowokować, a co sobie na temat kogoś takiego pomyślę, to sobie pomyślę i to jest moje. W myślach nikt mi czytać nie będzie.

I tak mija to życie: na ciągłej walce wewnętrznej i zewnętrznej, na szukaniu sposobów na jako takie przetrwanie. Bo może kiedyś jeszcze będzie lepiej.

Komentarze

  1. Witaj:) Bardzo spodobalo mi sie to co napisalas. Jestes wrazliwa osoba przyjmujaca wszystko do siebie. Czasem mialam wrazenie, ze czytam o samej sobie. Szczegolnie, to ze w pracy chcesz byc zawsze najlepsza, a kazdy szef mysli, ze znalazl sobie frajerke, ktora wykona kazde zadanie. Przerost duszy nad rozumem...To zaleta a nie wada, pomimo ze w obecnych czasach wydaje sie to malo popularne. Ja uczylam sie asertywnosci cale lata i miedzy innymi o tym jest tez moj blog. Dotyczy zycia na emigracji ale chodzi w rzeczywistosci o podobne tematy, ktore Ty poruszasz. Wieczne dialogii wewnetrzne,rodzaj nadwrazliwosci, ktora czasem jest zaleta ale bywa tez przeklenstwem, jesli nie zrobisz z niej uzytku. Mysle, ze pisanie bloga jest swietna forma dzielenia sie swoja wrazliwoscia z innymi. Wogole jakakolwiek tworczosc, byleby tylko wyrazic siebie i swoje emocje. Robilam sobie ostatnio test na typy osobowosci. Polecam Ci go serdecznie, moze odnajdziesz tam swoja charakterystyke. Mi wyszedl typ "Posrednik". Moze zechcesz podzielic sie tym, jaki typ osobowosci wyszedl Tobie?

    Podaje link: https://www.16personalities.com/pl/darmowy-test-osobowosci

    Pozdrawiam serdecznie

    Weronika Emigrantka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, mnie wyszedł 'Architekt' - typ INTJ-t. :)

      "Na samym szczycie panuje samotność, a osoby o tym jednym z najrzadszych i najbardziej uzdolnionych strategicznie typów osobowości wiedzą o tym aż nazbyt dobrze. Architekci stanowią zaledwie dwa procent ludności. Ten typ osobowości jest szczególnie rzadki wśród kobiet, u których odsetek wynosi zaledwie 0,8% – często jest więc im trudno znaleźć osoby myślące podobnie do nich, nadążające za ich niezmordowanym intelektem i niemal szachowymi manewrami." - i jak zawsze jestem w mniejszości. :)

      "Architekci promienieją pewnością siebie i aurą tajemniczości, a ich głębokie spostrzeżenia, oryginalne pomysły i wspaniały zmysł logiki umożliwiają im dokonywanie zmian samą siłą woli i osobowości." - aż się zarumieniłam czytając opis.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.