Aglomerację miejską zawsze charakteryzuje tłum. Tłum, który przewija się, przewala, jest w ciągłym ruchu. Co chwila zmieniają się postacie, zmieniają się twarze, zmieniają się składniki masy tłumowej.
Pozostaje tylko jedna niezmienna cecha. Jaka? Anonimowość.
Tłum zawsze jest bytem anonimowym - niepoznanym, nijakim, bez tożsamości, bez osobowości. Jest, ale właściwie tak, jakby go nie było. Istnieje, ale nie jest to istnienie w pełnym tego słowa znaczeniu.
Być częścią tłumu to tak, jakby nie istnieć w ogóle, bowiem anonimowe istnienie nie jest istnieniem sensu stricto. Stanowi jedynie pozór istnienia.Jednak mimo to anonimowość ma jedną niezaprzeczalną zaletę: zapewnia poczucie bezpieczeństwa. W tłumie każdy może czuć się bezpiecznie, tłum każdego przyjmie i zaakceptuje. Jak również każdego ochroni.
Boimy się wracać późnym wieczorem przez most, przez las, przez park, przez podziemie, przez niewielką boczną uliczkę, w której nie ma ludzi, która nie jest przeznaczona dla przewijającego się tłumu.
Dlaczego się boimy? Właśnie dlatego, że to tłum zapewnia nam bezpieczeństwo i ochronę przez zdarzeniami niepożądanymi, przed osobami, które nie stosują się do norm prawnych i moralnych.
Tłum stanowi bezpieczne schronienie przed złem, które mogłoby nas spotkać ze strony jednostek zdemoralizowanych. W tłumie tkwi siła do przeciwdziałania zagrożeniom, które niesie ze sobą obecność gdzieś w pobliżu właśnie tego rodzaju jednostek. Innymi słowy, tłum jest jak szczepionka chroniąca przed złem społecznym.
Tłumy nie wszędzie są takie same. Tłum w dużym mieście znacząco różni się od tłumu w małym mieście. W sumie nie jest to niczym zaskakującym - inne środowiska, inne warunki życia.
W dużym mieście ludzie mają nieobecne spojrzenia. W ogóle nie patrzą sobie w oczy, patrzą przed siebie i ciągle dokądś pędzą. Są trochę jak maszyny przemieszczające się z punktu A do punktu B. Mają cel (np. powrót do domu) i tylko na ten cel są nastawieni. Nie mogą pozwolić, aby cokolwiek ich rozpraszało w drodze to osiągnięcia tegoż upragnionego celu. Lubią odcinać się od otoczenia za wszelką cenę. Książka, gazeta, krzyżówka, telefon, słuchawki - wszystko jest dobre, byleby nie zwracać uwagi na innych, byleby się odciąć od wszystkich naokoło. Autobusy wypełnione są obojętnością, zaś ulice wypełnione są ciągłym pośpiechem. Anonimowość jest tutaj o wiele mocniej odczuwalna aniżeli w mniejszym mieście. Czasami ta odczuwalna anonimowość trochę boli, a czasami pozwala się schować. Anonimowość stanowi kryjówkę idealną - dzięki niej nie zazna się wytykania błędów.
W małym mieście ludzie więcej patrzą, więcej widzą i więcej istnieją. Ma to zarówno swoje wady, jak i swoje zalety. Wadą jest to, że możliwość schowania się przed światem jest tutaj znacznie utrudniona. Zaletą jest to, że człowiek w takim patrzącym powolnym tłumie czuje się trochę raźniej i bardziej swojsko. Spokojnie, bez przymusu ciągłej gonitwy i przymusowego odcinania się od otoczenia na siłę.
Być częścią tłumu to tak, jakby nie istnieć w ogóle. Być częścią tłumu to tak, jakby być sobą i jednocześnie być nikim. Obcym dla siebie, obcym dla innych. Ta obcość jest przyczyną samotności.
Boimy się wracać późnym wieczorem przez most, przez las, przez park, przez podziemie, przez niewielką boczną uliczkę, w której nie ma ludzi, która nie jest przeznaczona dla przewijającego się tłumu.
Dlaczego się boimy? Właśnie dlatego, że to tłum zapewnia nam bezpieczeństwo i ochronę przez zdarzeniami niepożądanymi, przed osobami, które nie stosują się do norm prawnych i moralnych.
Tłum stanowi bezpieczne schronienie przed złem, które mogłoby nas spotkać ze strony jednostek zdemoralizowanych. W tłumie tkwi siła do przeciwdziałania zagrożeniom, które niesie ze sobą obecność gdzieś w pobliżu właśnie tego rodzaju jednostek. Innymi słowy, tłum jest jak szczepionka chroniąca przed złem społecznym.
Tłumy nie wszędzie są takie same. Tłum w dużym mieście znacząco różni się od tłumu w małym mieście. W sumie nie jest to niczym zaskakującym - inne środowiska, inne warunki życia.
W dużym mieście ludzie mają nieobecne spojrzenia. W ogóle nie patrzą sobie w oczy, patrzą przed siebie i ciągle dokądś pędzą. Są trochę jak maszyny przemieszczające się z punktu A do punktu B. Mają cel (np. powrót do domu) i tylko na ten cel są nastawieni. Nie mogą pozwolić, aby cokolwiek ich rozpraszało w drodze to osiągnięcia tegoż upragnionego celu. Lubią odcinać się od otoczenia za wszelką cenę. Książka, gazeta, krzyżówka, telefon, słuchawki - wszystko jest dobre, byleby nie zwracać uwagi na innych, byleby się odciąć od wszystkich naokoło. Autobusy wypełnione są obojętnością, zaś ulice wypełnione są ciągłym pośpiechem. Anonimowość jest tutaj o wiele mocniej odczuwalna aniżeli w mniejszym mieście. Czasami ta odczuwalna anonimowość trochę boli, a czasami pozwala się schować. Anonimowość stanowi kryjówkę idealną - dzięki niej nie zazna się wytykania błędów.
W małym mieście ludzie więcej patrzą, więcej widzą i więcej istnieją. Ma to zarówno swoje wady, jak i swoje zalety. Wadą jest to, że możliwość schowania się przed światem jest tutaj znacznie utrudniona. Zaletą jest to, że człowiek w takim patrzącym powolnym tłumie czuje się trochę raźniej i bardziej swojsko. Spokojnie, bez przymusu ciągłej gonitwy i przymusowego odcinania się od otoczenia na siłę.
Być częścią tłumu to tak, jakby nie istnieć w ogóle. Być częścią tłumu to tak, jakby być sobą i jednocześnie być nikim. Obcym dla siebie, obcym dla innych. Ta obcość jest przyczyną samotności.
Samotności w tłumie.
Ja zdecydowanie wolę te małe tłumy... fajnie tu u Ciebie, będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńKurcze ile w tym prawdy... Niesamowite, ale nigdy o tym w ten sposób nie myślałam.
OdpowiedzUsuń