Ja i moja nerwica*

Kiedyś nie wiedziałam o tym, że to jest złe. Nie wiedziałam, że to jest coś niewłaściwego, niepożądanego, aż nazbyt chorego. Przyjmowałam, że po prostu tak mam i koniec. Skoro tak mam, to widocznie tak ma być i nie ma tu co filozofować. To normalne, jakaś część mnie.

Ręce, no przecież trzeba myć ręce. Brudzą się, więc trzeba je myć: dokładnie, starannie, perfekcyjnie. Starły się do suchości i białości, no to się starły, widocznie tak ma być. Włosy też trzeba myć, no bo je zanieczyszczenia zniszczą. Czyż nie?

Równo, przecież musi być wszystko równo. Linie przecież są równe i muszą być równo, gdyż tak jest zdrowo. Szanuj równe linie. Liczby też są ważne, a więc trzeba liczyć. Liczyć, rachować, szacować, licytować. Czasem trudno wybrać, która cyfra lepsza, to wszystko jest kwestią prób i błędów.

Słowa, przecież trzeba mieć kontrolę nad słowami. Trzeba kontrolować i nadzorować słowa, żeby oddzielić te dobre od tych drugich. Czy wiesz, że słowa też mają magiczną moc? Hipnotyzują, czarują rzeczywistość. Są jak niewidzialna różdżka. Trzeba powtarzać i czarować, czarować i powtarzać. Zaklinać rzeczywistość.

Aż kiedyś przyszła do mnie gazeta i powiedziała, że to nie jest normalne. Że to nie jest część mnie, a coś obcego z zewnątrz. Zaborcza Ananke – surowa i bezwzględna część nie mnie.

Tak samo z ludźmi. No ludzie to ludzie, wiadomo – a ja jestem dziwna. Ludzie osądzają, oceniają. Patrzą się, słuchają i osądzają, oceniają. Gapią się ciekawsko, żeby ocenić. Czyhają na każde moje potknięcie, na każdy drobny błąd, żeby mieć potwierdzenie, jaka jestem beznadziejna i jak bardzo jestem nieprzystosowana, nie spełniam norm. W domu od zawsze tak właśnie jest, w domu zawsze oceniają, czy spełniam normy czy nie spełniam, czy sprostuję wymaganiom czy nie sprostuję, a więc skoro tak jest w domu, to tak jest wszędzie. No bo jak niby inaczej? Ludzie to ci, którzy doszukują się w innych wad i objawów beznadziejności. Albowiem wszyscy jesteśmy podejrzani. Ludzie tworzą różne struktury po to, żeby się nawzajem oceniać i wywyższać.

Strach jeść przy ludziach, strach iść do kibla. Strach się odezwać i trzeba się przygotować do wyczytywania listy obecności, bo będę musiała krzyknąć „jestem”. Nie za cicho i nie za głośno, a w sam raz. Nie mrukliwie i nie zbyt entuzjastycznie, tylko właśnie tak w sam raz.

Ja i moja nerwica

Ktoś mnie zaczepił i spytał się o coś, tak nieoczekiwanie i spontanicznie. Panika, że jak to, że przecież tego nie było w planie, nie mam planu na taką sytuację, na takie pytanie, na tak nagłą reakcję. Czemu on mi to robi? Nie wie, że tak się nie robi? Nie mogę tak nagle zareagować zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, bo jak na spontaniczną reakcję to te oczekiwania mnie przerastają.

Ktoś zagadał spontanicznie – ale jak to? Chce czegoś ode mnie, coś robię nie tak, coś ze mną nie tak? Nie spełniam norm społecznych i chce mi to jakoś wytknąć? Wredny chuj, jebana pizda! Oni widzą, że się boję, jestem dziwna, nieprzystosowana i coś ze mną nie tak. Muszę uciec, schować się.

Ktoś na ulicy zaczął się śmiać. Ze mnie? Pewnie ze mnie. Źle się ubrałam, źle się zachowałam, źle się spojrzałam, coś zrobiłam nie tak. Ja wiem, ze mnie tylko boki zrywać, bo to ja.

Ktoś się na mnie spojrzał – nie patrz się, debilu, chamie! Co, znów źle wyglądam, coś ze mną nie tak? On widzi, że ja się boję i że jestem totalnie beznadziejna. Nie patrz się na mnie, nie zauważaj, nie dostrzegaj, przejdź obojętnie. Jestem powietrzem, a ty oddychaj sobą.

Ulicą idzie sąsiadka – o nie! Przecież jej nie było w ogóle w planach! I teraz niby co? Ja jestem przygotowana na tę chwilę tylko na lekarza/sklep/urząd/inne tego typu sprawy. Ja nie jestem przygotowana na nią, żeby powiedzieć ładnie, swobodnie i spontanicznie „dzień dobry”. I jeszcze z radosnym uśmiechem, bo tak trzeba życzliwie i w ten deseń. Pójdę trochę dalej, naokoło, dookoła, na okrętkę, może wolniej pójdę, przejdę jakoś tak niezauważenie. Jakiś sposób przecież musi być.

Ludzie nie wybaczają. Nigdy. Bo w domu nie wybaczają. Błędy określają nas raz na zawsze. Zrobisz coś źle i już szkarłatna litera jako tatuaż i status uchodźcy. Powiesz coś źle i już przepadłeś, nie będzie ci wybaczona. Gafa to gafa – tutaj nie ma przebacz. Moja wina, tak bardzo przepraszam. Przeproś, nie pyskuj! No przepraszam!

Zejdź mi z oczu! No przepraszam! Nie dyskutuj ze mną.

Słowa, trzeba kontrolować i nadzorować słowa. Czyny też, gesty i spojrzenia. Miarą naszej wartości jest ilość oraz jakość popełnionych błędów. Popełniając błąd legitymizujesz swoją nieudolność i beznadziejność. Nie udało ci się? A widzisz! Jak ci się miało udać, skoro to ty? Jesteś sobą i na tym polega twój błąd.

Kontrola i nadzór, trzeba kontrolować i nadzorować. Kontrola to kontrola, a nadzór to kontrola + kompetencje władcze, możliwość ingerencji w działalność podmiotu objętego nadzorem. Kontroluj się sam, nadzoruj się sam. Bo co sobie ludzie pomyślą?

I ten lęk. Dostanę biegunki, a nigdzie nie będzie kibla. Zachce mi się rzygać, a wszędzie będą ludzie. Zrobi mi się niedobrze, ludzie zauważą. Zacznę się trząść, bać, a oni to zauważą.

Dzisiaj znowu ten lęk. Trzęsące się ręce, z których niemal wszystko wypada, nagłe uderzenie gorąca, ból brzucha, nudności. Niedobrze mi, porzygam się, za chwilę się porzygam i będzie wstyd. Zemdleję i będzie wstyd. Co teraz, co robić? Trzeba gdzieś się ukryć i przeczekać. Nabrać gdzieś powietrza w spokoju jednocześnie pozostając przy statusie osoby w miarę normalnej.

A później wracam do domu i czytam w internetach, że chcieć to móc, że każdy może osiągnąć, co tylko chce, że ludzie mieli takie traumy i sobie doskonale radzą, są tacy super i w ogóle zajebiści. To nie wolno tak narzekać, nie wolno się nad sobą użalać. Trzeba działać, trzeba brać się w garść, wyjść do ludzi, a nie tak narzekać i ośmieszać się malkontenctwem. Toć to wstyd.

Wstyd tak bezczelnie być sobą i tak bezczelnie coś przeżywać. Wstyd. A jeszcze bezczelniej przyznawać się do tego. No wstyd!

*tekst z dn. 09/03/2018 r.

Komentarze

  1. Jesteś niesamowita, a dojrzałości w Tobie ogrom. Bądź sobą i niech innym będzie wstyd, że nie potrafią tego samego, bo to oznacza, że nie potrafią żyć swoim życiem. Brawo za tekst, brawo za odwagę. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.