Mów do mnie teraz, byle po polsku

Im człowiek jest starszy, tym więcej rzeczy 'musi'. Im człowiek jest starszy, tym więcej rzeczy trzeba, należy, wypada - bo tak. Osobnik w pewnym wieku musi być taki, robić to i tamto, musi wiedzieć jak najwięcej, a najlepiej wszystko o wszystkim.... Niby odkrycia nie zrobiłam, ale wciąż mnie to zadziwia. Zadziwia mnie to, ponieważ ten ciągły przymus generuje mnóstwo podziałów: w sobie samym, jak i w społeczeństwie. Podziałów, które - zdawałoby się - istnieć nie powinny, nie powinny mieć racji bytu. A jednak mają.

Mów do mnie teraz, byle po polsku

Dawnymi czasy - w latach nie wiem, czy nastoletnich czy może już nie - słuchało się po prostu muzyki. Tak po prostu muzyki. Zwykłej, niepodzielonej, nieoznakowanej, nienazwanej jakoś specjalnie. Włączało się magnetofon i już była: muzyka.

Teraz muzykę trzeba nazwać, sklasyfikować, określić. To jest rock, to jest metal, a to grunge - i tego ludzie nie akceptują. To jest muzyka z radia - i ona jest neutralna, pomaga zwalczać krępującą ciszę w pracy. Nie ma w niej nic głębszego, służy jedynie niespotykaniu się ze swoimi myślami na gruncie pracowniczym. To jest disco polo - i od tego chce się rzygać, a niektórym ten twór się podoba. Jazz, blues, soft pop, rnb, muzyka kwadratowa.... A jak czegoś nie można sklasyfikować, to jest alternatywą. Gatunki, podgatunki, klasyfikacje, instrumenty, nazwy i wokaliści - w dorosłym świecie to wszystko nagle staje się istotne. Bo okazuje się, że ludzie jedne wytwory muzyczne akceptują, a drugich już nie.

Podobnie z książkami: dawniej czytało się dla przyjemności - ewentualnie lektury szkolne z musu - ale powiedzmy, że ogólnie jednak czytało się dla przyjemności, pomińmy już kwestię listy lektur. Człowiek brał książkę i ją czytał albo nie brał książki i jej nie czytał. Chciał, to czytał, a nie chciał, to nie czytał - proste. Ale im dalej w las, tym więcej drzew. Czytanie książek już nie jest takie proste. Okazuje się, że czytać TRZEBA.

W telewizji, w gazetach, na portalach biją na alarm: 63% Polaków nie przeczytało w ciągu 2016 roku żadnej książki, w ciągu roku 2017 - ponoć 62%. A ja się pytam: no i co z tego? Nie przeczytało... i co z tego? Dlaczego nagle każdy musi lubić czytać?

W którymś momencie czytanie książek przestaje być formą relaksu, a staje się przymusem. Przedstawiciele mediów, eksperci, socjolodzy, etnolodzy i inne tęgie umysły: ich wszystkich nagle zaczyna obchodzić, czy czytasz książki czy nie czytasz. Twój sposób spędzania wolnego czasu staje się własnością społeczną.

Mów do mnie teraz, byle po polsku

Istnieją ludzie, dla których czytanie książek nie jest aż tak atrakcyjną formą spędzania wolnego czasu - i nie rozumiem, dlaczego trzeba ich prześladować z tego powodu. Ale podobno trzeba, bo czytanie takie elitarne jest. Rozwija i w ogóle - choć 1000 innych rzeczy też może rozwijać.

Co komu do tego, że dana osoba od czytania książek woli siłownię, spacery, komputer, słuchanie muzyki, telewizor czy spanie do południa? A jednak! Okazuje się, że to wszystko ma znaczenie i świadczy o naszej przydatności dla społeczeństwa. Jesteśmy oceniani przez pryzmat tego, ile i co czytamy.

Ogólnie im jesteś starszy, tym bardziej jesteś oceniany/oceniania. Gdzie pracujesz, gdzie pracowałeś/pracowałaś; co umiesz, co potrafisz, czego się nauczyłeś/nauczyłaś przez te ileś lat swojego życia - a to dopiero początek listy kryteriów.

Nie znam angielskiego - i nagle wszystkim to przeszkadza. Ludzie są w takim szoku, jakbym wyznała co najmniej, że nie umiem się sama podetrzeć. Nie mam prawa jazdy - i nagle wszystkim to nie w smak. Ludzie są w tak wielkim szoku, jakbym co najmniej nie potrafiła zliczyć do dziesięciu. Nie spełniam jakichś norm, wymagań stawianych osobom w mym zacnym wieku. Wymagania są teraz czymś na pierwszym miejscu.

Ja jestem taka, że jeżdżę do domu autobusami, i gram w pasjansa zamiast książkę przeczytać. Mówić do mnie trzeba zwyczajnie: po polsku.

Komentarze

  1. Ja pochłaniam książki i w ciągu roku czytam ich kilkadziesiąt, jednak mój mąż woli czytać artykuły w internecie, oglądać filmy i seriale oraz słuchać muzyki. Poza tym dużo ćwiczy i lubi np. chodzić na grzyby. I jakoś się dogadujemy, chociaż trochę mi szkoda, że nie mozemy porozmawiać o książkach. Ale za to mogę to sobie nadrobić np. ze znajomymi i mamą :). U mnie w rodzinie jedni czytają, a inni nie i nie widze w tym nic złego. Każdy ma swoje ulubione zajęcia w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.