Samotność w Sylwestra, samotność cały rok

Nieuchronnie zbliża się Sylwester, zatem nieuchronnie zbliża się nowy rok. Dziwnie brzmi: rok 2019. Wszyscy będziemy o rok starsi, co powodem do radości raczej nie jest. Z drugiej strony: taka już jest kolej rzeczy. Święta, Sylwester, czekanie na wiosnę, Wielkanoc, lato, później jesień i spadające liście. A później znów zima i znów Boże Narodzenie, następnie tuż po nim Sylwester. Toczy się to życie, czas pędzi i co roku tak zatacza na chwilę koło - żeby przypomnieć nam o swoim istnieniu.

Samotność w Sylwestra, samotność cały rok

A gdy już przypomni, to zaczynamy się bać. Boimy się starości, dojrzałości usiłującej dogonić nas zbyt szybko. No bo trochę tak głupio, że już nigdy nie będę mieć lat 15, nie będę chodzić do szkoły średniej, nie będę już wybierać studiów po szkole, nie będę mieć już lat 20 ani nawet 30 - dziwne to jakieś. Powinnam już być skrajnie ustabilizowana: mieć męża, dzieci, dobrą stałą pracę i przynajmniej wynajętą kawalerkę. Coś jednak poszło nie tak i tego nie mam. Gdybym mogła cofnąć czas i podjąć inne życiowe decyzje, może dzisiaj byłabym kimś lepszym niż jestem teraz. Banalne, nieprawdaż?

Może gdybym o wiele wcześniej poszła na terapię, gdybym wybrała inną szkołę średnią, inne studia, gdybym wtedy powiedziała TAK zamiast NIE, gdybym została zamiast uciekać albo uciekła zamiast zostać, gdybym poszła inną drogą i zrobiła wtedy czy wtedy coś innego... Może gdybym, to sylwestry teraz wyglądałyby inaczej. Lepiej, weselej i takie tam.

Po Sylwestrze zawsze nieuchronnie nadchodzi 1 stycznia, a po 1 stycznia nieuchronnie nawiedza nas 2 stycznia. A wraz z 2 stycznia przybywa codzienność. Zwykła codzienność, która budzi nas co rano i nakazuje robić COŚ. Coś ze sobą, ze swoim dniem, coś ze swoim życiem. Przecież nie można marnować czasu, trzeba robić coś pożytecznego i w ogóle. A jeżeli nie robisz nic pożytecznego? Właściwie to też bez znaczenie, bo kolejny Sylwester nadejdzie tak czy siak.

Samotność w Sylwestra, samotność cały rok

Mogłabym napisać: nie martw się, na pewno w tym roku coś się zmieni na lepsze. Ale ja nie wiem, czy się zmieni na lepsze i czy w ogóle coś się zmieni. Może tak, a może nie. W życiu trzeba umieć odnaleźć się zarówno w nowej sytuacji, jak i w sytuacji powtarzającej się. Grunt to starać się zachować pewność siebie zawsze i wszędzie.

Pewność siebie powinno się w sobie mieć niezależnie od okoliczności. Pewność siebie sprawia, że nie uważamy samotnego Sylwestra za objaw porażki, nie przejmujemy się byle czym i kasujemy na blogu komentarze hejterów zamiast niepotrzebnie rozwodzić się nad nimi i rozkładać sukcesywnie na czynniki pierwsze. To pewność siebie pozwala nam nie czynić z każdego niesprawiedliwego osądu prawdy absolutnej i jedynej możliwej. To pewność siebie pozwala nam nie traktować samotnego Sylwestra jako porażki i tragedii życiowej. To nie tragedia, tylko jeden zwykły dzień.

Nie chodzi o to, żeby nie przejmować się ludźmi na siłę, bo tak trzeba i już. W życiu chodzi o to, aby nie przejmować się nimi naprawdę. Nie wszyscy muszą mnie lubić, a i z szacunkiem bardzo różnie bywa. Najważniejsze to szanować samego siebie. Szanować siebie zarówno w stanie samotności, jak i niesamotności. Zarówno w Sylwestra, jak i przez resztę roku.


Samotność nie czyni nikogo gorszym czy wybrakowanym. Jeżeli ktoś tak uważa, to jest to jego problem, i wyłącznie jego. Nawet Sylwester spędzony w samotności nie stanowi problemu - do momentu, w którym my sami nie nadamy mu statusu owego problemu. Jeżeli uznamy, jeżeli damy sobie wmówić, iż samotny Sylwester to oznaka, że z nami coś nie tak, wówczas tak właśnie będziemy sami siebie postrzegać. A niby po co tak siebie postrzegać? Nic nam to nie da.

Różnie się w życiu układa: niekiedy samotnie. Podobnie drzewa nie zawsze rosną w lasach, w skupiskach. Często zdarzają się takie, które zapuszczają korzenie samotnie, jak również samotnie zmagają się z niedogodnościami pogody. I imponują swoją samotnością mijającym je turystom oraz włóczęgom. Niezmiennie każdego roku.

Komentarze