Zbyt zachłannie i trochę przesadnie

Na razie jeszcze jest spokojnie, bo trwa niedziela wieczór. Jest spokojnie, jest kocyk i komputer, herbatka wypita. Cisza, spokój, deszcz za oknem i szum komputera. No i stukot moich palców o klawiaturę. Ja w pokoiku swoim małym, w swoim małym świecie. Ja i spokój.

Zbyt zachłannie i trochę przesadnie

To dzisiaj - jeszcze. Ale jutro już nie będzie spokoju. Będą ludzie, będzie zamieszanie, będzie coś nowego: odkrywczego lub nieodkrywczego. Coś się będzie działo i mieszać się będą emocje z wytycznymi zachowania się przy ludziach. Wytycznymi, które dostawałam przez całe swoje życie.

Czy te wytyczne są prawidłowe? A jeśli są, to czy uda mi się do nich dostosować? Bo czasem się nie udaje.

Nie udaje się, ponieważ nie odezwę się, choć powinnam się odezwać. Powiem coś za dużo, powiem za głośno bądź też nie takim tonem, jakim trzeba. Zrobię zbyt głupi wyraz twarzy, niepotrzebnie przełknę ślinę albo ludzie zauważą, że trzęsą mi się ręce, a twarz z nerwów mi płonie. Będą się patrzeć, będą się ze mnie śmiać, będą mną gardzić. I zauważą mój strach.
I znowu szukam słów, by wykrzyczeć wszystko. Nie lubię was!
~ Myslovitz - Za zamkniętymi oczami

Nadmiar spontaniczności to oznaka słabości - taki komunikat otrzymałam w domu i tego się w domu nauczyłam. Bądź cicho, zachowuj się jak człowiek, nie przynieś mi wstydu. Co pomyślą ludzie? Ludzie pomyślą, że jesteś psychiczna, źle wychowana, rozwydrzona, taka, siaka i owaka. Jakiekolwiek spotkania, interakcje z ludźmi są jak poruszanie się po polu minowym. W każdej chwili mogę popełnić błąd.

Mogę źle coś powiedzieć, źle coś zrobić, źle zareagować. I wtedy ludzie sobie to zakodują, zapamiętają sobie. Bo ludzie są od tego, aby oceniać. Oni oceniają i w myślach stawiają sobie przy mojej postaci plusiki i minusiki. I dodają do tego etykiety: psychiczna, głupia, niedorobiona, coś z nią nie tak, wybrakowana. Ludziom nie można się przyznawać do lęku, bo oni tylko czekają na mój błąd i czekają, aby ten mój błąd wykorzystać przeciwko mnie. Od tego są, taka jest ich rola.

Ludzie patrzą i czekają, kiedy zacznę zdradzać oznaki lęku bądź czegokolwiek świadczącego o mojej psychiczności. Wtedy zyskają potwierdzenie, że coś ze mną nie tak. Albo gdy się dowiedzą, że prowadzę samotniczy tryb życia. Choć to właściwie i tak widać, gdy człowiek nie ma nikogo. Tego nie da się ukryć, podobnie zresztą jak lęku.

Nadmiar spontaniczności to oznaka bycia nieidealnym: takim emocjonalnym, targanym emocjami. A emocje to słabość. Emocje odkrywają prawdziwe oblicze człowieka. Człowieka niby dorosłego, ale pozostawionego samotnie jako dziecko.

Komentarze

  1. ah no tak wszystko musi być wyważone odpowiednio

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ujęty w słowa niedzielny wieczór idealnie oddający mój;) Dodatkowo idealnie opisałaś ten komunika identyczny sama otrzymała u siebie. Genialny wpis, z przyjemnością odwiedzę Ciebie jeszcze nie raz. Gorąco zapraszam do siebie na modnenewsy do sprawdzenia nowego wpisu. Może Ciebie zainteresuje, pozdrawiam Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedzielny wieczór - pamiętam też zmorę szkolnego poniedziałku, gdy wszystko się w młodym sercu trzęsło z przerażenia wizją szkolnej sali, tablicy, rzędów wstrętnych ławek i krzeseł, i numeru w dzienniku, który oznaczał niby mnie???... Teraz się nie dziwię temu stanowi emocji dzieciaka, przecież to system, który ma doprowadzić do "obróbki" charakteru, by był efektywny dla gospodarki i polityki haha. Przestałam się przejmować tymi plusami, minusami i innymi narzuconymi bzdurami, gdy przeczytałam "Ferdydurke". Bardzo, dzięki tej lekturze dojrzałam i nauczyłam się wszystkich "Pimków" i "ciotki" mieć tam, gdzie mieć powinnam. Od tego czasu spoglądam na "patrzenie" innych z dystansem, który pozwala się śmiać z tych schematów, schemacików, ram, ramek, rameczek. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwól, że prytoczę jedną z opowieści Anthonego de Mello:
    "Przez pierwszą część życia zupełnie nie przejmowałem się co ludzie o mnie pomyślą. Potem jednak jak dorosłem zacząłem się bardzo przejmować co inni o mnie myślą. Aż pewnego dnia zauważyłem, że oni wcale o mnie nie myślą."

    Pomyśl o tym - większość tych ludzi, którymi się przejmujesz widzi tylko czubek własnego nosa. Nawet jak czasem pomyślą coś o Tobie to będzie to płytkie przelotne i szybko wrócą do siedzenia we własnym sosie. Nie masz co się przejmować co ludzie pomyślą bo oni tego nie robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie twierdzi psycholog, że dla ludzi nie jestem aż tak fascynująca, ponieważ jestem im obca. Dzięki tej myśli jakoś trzymam się w tłumie pracowym.

      Usuń
  5. Psycholog się nie zna. To nie o Ciebie chodzi. Ludzie są po prostu głupi i samolubni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.