Blogowanie nie jest marnowaniem czasu

Zaczęłam myśleć nad zmianą szablonu tego bloga, ale chyba jestem zbyt przywiązana do obecnego szablonu. Jest idealny i nieskazitelny. Gustowny, stylowy i ma wszystko to, co potrzeba. Może przyjdzie taki czas, że go zmienię, jak spotkam taki szablon, który aż dech zapiera, ale póki co ten jest najlepszy, jaki do tej pory poznałam. Pochodzi z mało znanej strony i wygląda jak profesjonalny, choć jest darmowy. I to jest właśnie to, co lubię.
 
Blogowanie nie jest marnowaniem czasu
 
Jeszcze parę lat temu miałam wręcz obsesję na punkcie blogowania. Ciągle pisałam i pisałam. Nie miałam już o czym, a mimo to i tak wciąż pisałam. Uwielbiałam grzebanie w kodzie HTML, poprawianie wartości w sekcji CSS, odnajdywanie fragmentów kodu, w których znajdowały się wartości liczbowe. A to szerokość kolumny poprawiłam, a to dodałam powolne rozwijanie koloru linku po najechaniu kursorem, a to dodałam pasek dolny, górny, podwójny górny, boczny i jaki kto chce. Każdy nowy szablon był nowym wyzwaniem, każdy nowy kod był kodem, który trzeba złamać i przerobić po swojemu.

A statystyki? Statystyki to już był hardcore. Co chwila odświeżałam stronę sprawdzając, czy może ktoś nowy mnie odwiedził. Tagi meta, opis meta, fora reklamowe, toplisty, podtytuły i dalsze nagłówki, social media, chwytliwe tytuły - robiłam niemal wszystko, żeby choć trochę poprawić statystyki bloga. Niestety prawda jest taka, że od wpatrywania się godzinami w statystyki i śledzenia wykresów jeszcze nikomu nie przybyło czytelników. 

To były dziwne czasy, choć może każdy, kto wkręci się w blogowanie, przeżywa taki obsesyjny czas. Ciężko nawet powiedzieć, ile to dokładnie trwało, przychodziło powoli i odchodziło też powoli. Szczyt mojej blogowej obsesji, kiedy to blogowanie stało się moim głównym celem życiowym, trwał chyba jakieś 2 lata. Wstawałam rano: blog, nie mogłam spać: znów blog, wracałam skądś: no i blog, przed pójściem spać: oczywiście blog. I tak się powoli żyło w tym blogowym świecie.

Ciężko mi jednoznacznie ocenić, czy to było złe czy dobre, po prostu miałam taki czas. Tak wtedy było i nie wiem, czy to było pozytywne czy negatywne. Ta obsesja miała zarówno wady, jak i zalety. Przeżywałam wtedy ciężkie chwile, depresja mnie ciągnęła coraz bardziej w dół i być może, gdyby nie blogowanie, skończyłam marnie zataczając się gdzieś nad rzeką. Ciężko powiedzieć. Blog stał się moim kontaktem ze światem. Jakimś dowodem na to, że żyję, istnieję gdzieś i po coś.
 
Może to głupie, ale blogowanie naprawdę pomogło mi przetrwać tamten czas. Dzieliłam się ze światem... sobą. Miałam swoje miejsce, gdzie mogłam czuć się swobodnie. Zaszkodził mi jedynie hejt. Teraz wiem, że zaczepnym czytelnikom się odpowiada, żeby nie dawać im dodatkowego pola manewru. Hejterzy nie są normalnymi czytelnikami i nie należy ich tak traktować. To takie pasożyty wysysające krew przez internet i karmiące się tym, że kogoś zranili, komuś dopiekli. Wykorzystują jednostki niepewne siebie lub rozchwiane emocjonalnie - takie, które się nie obronią. Cóż, w życiu realnym również spotyka się różnego typu wredne osoby żerujące na słabszych.

Ludzie często krytykują np. gry komputerowe czy oglądanie seriali. Ponoć mało ambitne, marnowanie czasu, niezdrowe itp. Ale jeśli ktoś np. ma myśli samobójcze, nic go już nie interesuje, jest totalnie obojętny na wszystko i nie ma już kompletnie siły do życia, to oglądanie serialu i śledzenie losów bohaterów może mu pomóc. Jeżeli to jest jedyna rzecz, która go interesuje, to niech jej się trzyma. Lepiej, że interesuje go chociaż jedna jedyna rzecz niż nic. Jeżeli ma cel i powód, aby wstawać rano z łóżka, to jakim prawem ktokolwiek ma ten powód wyśmiewać lub krytykować? Chyba lepiej, gdy człowiek wstaje i ogląda serial czy gra w grę niż miałby robić w łóżku pod siebie lub wstawać i narkotyzować się, żeby o niczym nie myśleć. Czyż nie tak?

Ludzie często nie rozumieją, że bywa w życiu taki czas, że nie ma innego wyjścia, nie ma alternatywy. Nie rozumieją, że człowiek czasami chwyta się jednej jedynej rzeczy, która daje mu jakąś nadzieję, jakiś powód do życia i do względnie normalnego funkcjonowania. Chyba lepiej, jeśli taką rzeczą, są gry, seriale czy tworzenie stron, a nie alkohol, benzodiazepiny lub narkotyki? Oczywiście, najlepiej, gdyby świat był idealny, gdyby każdy miał możliwość rozwijania się bez żadnych przeszkód, gdyby każdy miał możliwość natychmiastowego leczenia depresji, spełniania potrzeb i gdyby każdy natychmiast uzyskiwał potrzebne wsparcie itd. Ale tych możliwości czasem po prostu nie ma. I co wtedy? No właśnie to.

Komentarze

  1. Nigdy mi się nie wydawało by blog był jakimś złem bez względu ile czasu by na nim czy na nich spędzać. Długi czas to była jedyna forma kontaktu z innymi ludźmi jaką podejmowałam, prowadziłam wtedy bloga jako moje alter ego i była to całkiem dobra rozrywka i ucieczka. Teraz już z tego wyrosłam i nie umiem tak pisać, ani nie patrzę już tak strasznie... Źle na świat.
    A statystyki lubię do tej pory :D Ciągle się staram by były wysokie i kompletnie nie przeszkadza mi to, że takie nie są. Po prostu lubię pisać i o to dbać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.