Dla wykluczonych wcale nie było przepięknie

Patrzę na moje miasto i mam wrażenie, że wszystko się tutaj zmieniło. Nie przez epidemię, nie przez czynniki zewnętrzne (choć może trochę też...), tylko tak jakoś po prostu: zmieniło się i już. Jest inaczej, niewątpliwie.

Dla wykluczonych wcale nie było przepięknie

Jest smutno, pusto, szaro. Od dawien dawna nie ma już sklepu ze słodyczami, do którego wysyłali mnie, gdy byłam na stażu. Od lat nie ma już lodziarni, w której sprzedawali najlepsze lody na świecie. Wszystko zamknęli, polikwidowali, teraz jest jakoś tak nijako. Same korki po szesnastej wszędzie, a ścieżkę spacerową zamknęli, żeby zrobić przejazd dla samochodów. Jedyne miejsce spacerowe jeszcze bardziej ograniczyli, żeby nie było za dobrze. Zamiast zieleni i przestrzeni mamy wszędzie parkingi i ulice. Łąka, którą uwielbiałam, teraz jest ulicą i biedronką. Smutne to.

A może tutaj zawsze TAK było, tylko nie umiałam tego za bardzo dostrzec? Może tu zawsze było beznadziejnie, smutno, pusto i szaro? Typowe miasteczko Polski B, albo i Polski C. Ciężko tu żyć, jeszcze ciężej się wyrwać - kto tu nie mieszkał, nie zrozumie.

Przez kilka lat mieszkałam w dużym mieście i tam, kiedy wyszłam z domu, to tak sobie szłam i szłam. Szłam, szłam i jeszcze dalej szłam. Wszędzie można było iść i iść. Przestrzeń była ogromna, niczym nieograniczona. A tutaj? Tutaj idę i trafiam na taką jakąś szklaną ścianę, przez którą już się więcej donikąd nie dojdzie. Wracam do domu, bo i tak nie ma dokąd więcej iść. A w domu, jak to w domu: domowo, bez rewelacji.

I ciągle to samo pytanie: dlaczego tutaj tak właśnie jest? Czemu nie może być przestrzeni, czemu nie może być perspektyw, czemu nie może być możliwości? Tylko smutek i beznadzieja wszędzie. Idziesz dokądś i zaraz już wracasz, bo tutaj u nas tak to właśnie wygląda i nie ma na to żadnej recepty. Brak przestrzeni, brak przyszłości. Może jeszcze kiedyś znajdę znowu pracę, ale wątpię, abym znalazła ją tutaj czy nawet w tutejszych okolicach.

Najbardziej denerwują mnie ci wszyscy zarozumiali ludzie w internetach, którzy wyśmiewają miasteczka Polski B, nabijają się z nas - jej mieszkańców, uważają się za lepszych i w dodatku obwiniają nas o to, że wybory wygrał Duda i że rządzi PiS. A czy którakolwiek z partii parlamentarnych kiedykolwiek zajęła się problemem biedy i zacofania w Polsce B? Czy którakolwiek z partii parlamentarnych podjęła w ogóle temat ogromnego bezrobocia w tych regionach? Żadna! Tak naprawdę ludzi w pierwszej kolejności interesuje to, czy będą mieć pracę i czy będą mieli co do garnka włożyć - mówiąc kolokwialnie, a dopiero później zajmują się zagadnieniami, które są odległe, typu: polityka zagraniczna, prawo unijne, sądy, demokracja itd. Co komu z wolnych sądów, jak on musi rok czekać na badania lekarskie i płacić majątek za leki?

To jest całkowicie normalne, że jak ktoś musi rezygnować z leków, mieszkać w ciasnym wynajmowanym pokoiku lub na kupie z rodziną, nie może znaleźć pracy lub musi godzić się na fizyczną harówę poniżej kwalifikacji bądź nawet nie ma za bardzo gdzie i za co tych kwalifikacji zdobyć, to on nie będzie zajmował się kwestiami górnolotnymi typu: co kto powiedział o Polsce w PE lub że prezydent powołał tego, a powinien tamtego.

Co by nie mówić o PiS, to w 2015 roku, kiedy doszli do władzy, to byli jedyną partią, która w jakikolwiek sposób poruszała zagadnienia biedy w Polsce. Komorowski z pogardą odnosił się do ludzi biedniejszych, zaś słynnym i wręcz symbolicznym stało się jego hasło, a właściwie "dobra" rada dla jednego z wyborców: "zmień pracę, weź kredyt". Ponadto ówczesna pierwsza dama stwierdziła, że "emigracja to nie dramat, to szansa". To jest tak żałosne, że nawet szkoda komentować. Bezdomność - o, to jest dopiero szansa! Pod chmurką można się przespać, można zaznać uroków obcowania z przyrodą, posiedzieć sobie na ławce czy na murku zamiast być zamkniętym w jakichś czterech ścianach. Szansa jedna na milion po prostu.

Pamiętam, że w czasie debaty Komorowski zarzucił Dudzie, że ten tak niby walczy z bezrobociem, a blokuje etat na uczelni. Sprowadził problem społeczny i dramat wielu ludzi do tego, że Duda etat blokuje. Oglądając tę debatę byłam totalnie zniesmaczona butą i arogancją Komorowskiego, jego pogardą dla osób dotkniętych bezrobociem. Coś niesamowitego, człowiek kompletnie oderwany od rzeczywistości.

Jeden z polityków PO, cham Niesiołowski, znany był ze swojej pogardy dla biednych i bezrobotnych. Stwierdził, że pieniądze wydane na bezrobotnych będą zmarnowane, trzeba przeznaczyć pieniądze na kościół. Za rządów PO obniżono środki na Fundusz Pracy o 70%. To oznacza aż 70% mniej środków na staże i kursy dla bezrobotnych. Niesiołowski zasłynął też stwierdzeniem, że głodne dzieci mogą jeść szczaw i mirabelki z nasypu.

To ciągłe powtarzanie przez Komorowskiego i jego kolegów z partii, że Polska przeżywa swój złoty wiek, a bezrobotni są bezrobotni, bo są roszczeniowi - było już po prostu obrzydliwe. Narracja PO była taka, że w Polsce jest super, a jak się komuś nie podoba, tzn. że jest roszczeniowy i zaściankowy.

Dla wykluczonych wcale nie było przepięknie

Teraz wszędzie czytam, jak to PiS wyklucza pewne grupy społeczne i je szykanuje. No tak, ale czy PO była lepsza? Platforma Obywatelska tak samo wykluczała pewne grupy społeczne, tyle że inne niż PiS.

Było tak: szukam intensywnie pracy i nie mogę znaleźć, później idę do Urzędu Pracy, a tak mi oferują stanowisko montera maszyn i urządzeń lub operatora obrabiarek skrawających, bo staży już nie ma, kursów też nie ma. Wracam do domu, odpalam internet, a tam Komorowski ględzi, jak to Polska przeżywa złoty wiek i rozkwit i jak to wszystkim jest tu dobrze, a jak się komuś nie podoba, to zaściankowy. Inna polityk PO dodaje, że młodzi są roszczeniowi i chcieliby na pewno na wstępie 10 tysięcy złotych zarabiać. Środki na Fundusz Pracy zabrane, VAT podwyższony po raz pierwszy od 1993 roku, nawet zasiłek pogrzebowy obniżyli o połowę. A Niesiołowski publicznie oznajmia, że pieniądze wydane na bezrobotnych to pieniądze zmarnowane, lepiej przeznaczyć na kościół. Buta i arogancja aż z nich kipią.

W tym czasie SLD skupia się wyłącznie na walce o prawa homoseksualistów i na kwestiach związanych z in vitro. Nic innego już ich nie obchodzi.

I wtedy pojawia się PiS, który otwarcie mówi o tym, że w Polsce panuje bieda, że w Polsce dzieje się źle, że wielu ludzi nie ma pracy, że w małych miastach nie ma perspektyw, jest utrudniony dostęp do lekarzy, panuje bezrobocie i że obywatele nie otrzymują pomocy od państwa. Oczywiście politycy PO zaczęli ich wyśmiewać, że jak to, że co to, że przecież w Polsce jest wspaniale, cudownie i tyle perspektyw. Najbardziej wyśmiewali stwierdzenie, że Polska jest w ruinie - a przecież jest to prawda. Polska to nie tylko biurowce w stolicy i bogata Polska A, to również wsie i małe miasteczka opuszczone i zapomniane przez polityków wszystkich opcji.

Później było wielkie zdziwienie, że PiS wygrał i że Duda wygrał. A czy ktokolwiek inny dostrzegł problem biedy w Polsce? Nie, bo Platforma z góry wykluczyła wszystkich mieszkańców biednych regionów, a SLD tylko geje i geje, in vitro i jeszcze więcej gejów.

Z biegiem czasu okazało się, że dla PiS-u liczą się wyłącznie rodziny z dziećmi, a reszta ich nie obchodzi. Jak ktoś nie ma dzieci, to dla PiS-u jest nikim i na nic nie zasługuje. Wszystko w Polsce zostało dostosowane do ludzi z rodzinami i dziećmi. Wprowadzili nawet zakaz handlu w niedziele, żeby spędzać niedziele z rodzinami. A jak ktoś nie ma rodziny? PiS już takich ludzi nie dostrzega. Dla tej partii ludzie bez dzieci to obywatele drugiej kategorii. Nie zmienia to jednak faktu, że w 2015 roku tylko PiS dostrzegał problem bezrobocia i biedy w Polsce.

Teraz jest wielu ludzi krytykujących mieszkańców Polski B i mających nas za nic. A ja się pytam: czy Platforma kiedykolwiek zainteresowała się, jak się żyje w regionach Polski B? Czy zainteresowała się, jak nas wesprzeć, jak nam pomóc, jak nas chronić przed biedą i wykluczeniem? Czy dostrzegła w ogóle, jak ciężko się tutaj żyje? Nie, bo politycy PO potrafią tylko straszyć PiS-em i głosić, jakie to ważne, żeby rządy innych państw nas szanowały i uwielbiały. Tyle, że my w innych państwach nie żyjemy, żyjemy tutaj. W Polsce. 

Teraz jest narracja, że niby było tak normalnie i tak przepięknie, a teraz już nie jest, bo niby PiS wszystko zniszczył. Pobudka! Wcale nie było normalnie i wcale nie było przepięknie. Politycy PO też co mogli, to zniszczyli i co mogli, to rozkradli. PiS po prostu nakradł to, co pozostało.

Nie wiem, gdzie wg tych ludzi było tak przepięknie i normalnie, chyba tylko w ich wyobraźni. Albo w bańce, w której do tej pory żyli.

Niech najlepszym podsumowaniem moich rozważań będzie to, że w kwestii podwyżek pensji DLA SIEBIE w czasie kryzysu pandemicznego wszyscy politycy wszystkich opcji i wszystkich partii byli wyjątkowo zgodni i głosowali ZA. Nieliczne wyjątki wyłamały się, ale ogólnie wszystkie partie były ZA. W innych państwach politycy obniżyli sobie pensje ze względu na kryzys, a u nas ze względu na kryzys chcą podwyższać sobie pensje. Nic ich nie obchodzą ludzie tracący pracę, szalejąca drożyzna, kryzys w służbie zdrowia, wzmagająca się epidemia - liczą się tylko oni. I to by było na tyle.

Komentarze

  1. Niestety takie miejsca to forpoczta sytuacji, która dotknie wkrótce cały kraj. Skąd ludzie w małych miastach mają mieć pracę? Potrzebny jest do tego zakład pracy. A żeby istniał zakład potrzebny jest przedsiębiorca, który ten zakład założy i ogarnie. A jeśli urzędy i rządy rzucają kolejne kłody pod nogi to w pierwszym rzędzie obrywają miejsca, gdzie i tak jest trudniej prowadzić zakład pracy czyli właśnie takie miejscowości jak opisujesz.

    Swoją drogą polecam poczytać Atlas Zbuntowany Ayn Rand. Książka napisana pół wieku temu ale to, co opisujesz o braku przestrzeni i perspektyw jest niemal słowo w słowo z książką. Jest nawet audiobook na YouTube.

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.