Kobieta to człowiek, a nie inkubator

Nigdy nie uważałam się za feministkę. No bo, tak na dobrą sprawę, o co w tych czasach kobiety mogłyby walczyć? Głosować możemy, szkoły kończyć możemy, możemy też chodzić w spodniach, a do założenia konta w banku nie potrzebujemy zgody ojca, brata ani męża. Kobiety mają w życiu o wiele łatwiej niż jeszcze 100 lat temu - to fakt. I na tym można by było ten wpis zakończyć. Można by było, ale... czy większe możliwości niż kiedyś oznaczają, że walka o godność została zakończona? 

Kobieta to człowiek, a nie inkubator

Ostatnimi czasy burzę wywołał postulat środowisk lewicowych, aby kobiety w toaletach publicznych miały dostęp do podpasek. Osobiście uważam, że to bardzo dobry pomysł i aż mam ochotę wrzasnąć: no ktoś nareszcie na to wpadł! Oczywiście zaraz pojawiły się głosy oburzenia, że jak to, że po co, że na co i że kto za to wszystko zapłaci. No i oczywiście pojawiał się również sztandarowy, rzekłabym uniwersalny, kontrargument, że "przeca do tej pory takich dziwów nie było i było dobrze, wszyscy jakoś żyli!". No żyli, żyli... W średniowieczu też jakoś żyli, prawda? Otóż drodzy panowie: kobiety od czasu do czasu mają też okres. Kobiety sikają, srają, a jakby tego było mało, to czasami krwawią. Niewiarygodne, ale prawdziwe.

Wchodzisz do kibla i w każdym normalnym kiblu publicznym masz papier toaletowy, dostęp do wody bieżącej i mydło. Innymi słowy: do normalnych środków higienicznych. Podpaski również zaliczają się do normalnych środków higienicznych. Używa się ich w wiadomym celu i zmienia się je w kiblu, także publicznym. Są tak samo niezbędne jak papier toaletowy. Tak samo potrzebne jak papier toaletowy, woda i mydło. 

W jednym z ostatnich postów pisałam, że społeczeństwo ciągle ewoluuje i wciąż próbuje zmieniać się na lepsze. Pamiętam, jak w latach 90-tych (i może jeszcze pierwszych nowego wieku) w wielu miejscach nie było mydła w toaletach. Nie było nawet dozowników na mydło ani ręczników papierowych i wszyscy uważali to za normę. Ręce moczyło się wodą, bo w większości publicznych toalet nie było czym ich umyć. I też nikt nie narzekał, bo wszyscy się do tego przyzwyczaili. O ile mnie pamięć nie myli, to UE wprowadziła nakaz wstawiania dozowników na mydło i dostępu do mydła w toaletach publicznych. Prawie wszędzie pojawiło się mydło i okazało się, że... jest lepiej. Można normalnie umyć ręce. Tak samo byłoby z podpaskami: nie ma ich, ale jeśli będą, to będzie o wiele łatwiej i lepiej. Skoro jest dostęp do papieru toaletowego, to tak samo powinien być dostęp do podpasek - jedno jest toaletowym artykułem higienicznym znacznie ułatwiającym życie, drugie też. Jedno jest w dzisiejszych czasach czymś normalnym, drugie też. Różnica polega jedynie na tym, że podpasek używają wyłącznie kobiety. 

Sytuacja kobiet na rynku pracy również jest o wiele gorsza niż sytuacja mężczyzn. Mężczyzna w razie groźby bezrobocia pójdzie pracować na budowę lub do innej pracy fizycznej, bo jest po prostu silniejszy. Kobieta nie pójdzie pracować na budowę, do kopalni czy na trasę tirem. Pozostaje praca lżejsza fizyczna lub umysłowa. Tymczasem nasze państwo zamiast pomóc kobietom w szukaniu pracy, to nie dość, że nie pomaga, to dodatkowo utrudnia, jak może.

Kobieta to człowiek, a nie inkubator

Jakieś 10 lat temu w naszym miasteczku zorganizowano kursy dedykowane specjalnie dla kobiet. Ktoś powie: super! I ja z początku też tak twierdziłam. Jednak wdałam się w szczegóły i dowiedziałam się, jakie to konkretnie były kursy, czego tam te kobiety uczyli. Wszystkie kursy były w stylu: opiekun socjalny, asystent socjalny, opiekun środowiskowy itp. Takie typowe pod Matkę Polkę. NIKT nawet nie zadał sobie trudu i nie pomyślał, że kobiety mogą także chcieć uczyć się np. rachunkowości, księgowania, obsługi programów komputerowych, prawa pracy, prawa podatkowego, BHP, języków obcych czy innych praktycznych umiejętności. Jak są kursy "dla kobiet" w nazwie, to już z góry wiadomo, że będzie jakaś opiekunka czy asystent socjalny, jak na prawdziwą Matkę Polkę przystało.

Pracodawcy nawet boją się zatrudniać kobiety, bo uwinie się jedna z drugą i pójdą na macierzyński. Państwo zamiast rozwiązać jakoś ten problem, potrafi jedynie wydłużać czas trwania urlopu macierzyńskiego. Nie trzeba być szczególnie domyślnym, aby wpaść na to, że im dłuższy urlop macierzyński czy wychowawczy, tym dla pracodawcy gorzej. Wielu woli więc nie ryzykować i zatrudnić faceta.

Nawet w mentalności części społeczeństwa króluje takie przekonanie, że kobieta jest tylko od rodzenia dzieci, gotowania i sprzątania. W reklamach telewizyjnych kobiety są prze-szczęśliwe z powodu zniknięcia plamy, idealnie czystej podłogi, nowej przyprawy do zupy lub wspaniałego płynu do mycia szyb. Wszystkie reklamy środków czystości i przypraw do dań obiadowych są adresowane wyłącznie do kobiet. Uśmiechnięta od ucha do ucha gospodyni powiada w reklamie "spróbuj i przekonaj się SAMA". Sama? A to faceci już nie sprzątają, nie piorą, nie potrzebują środka przeciw kurzowi i odplamiacza?

Reklamy środków na odchudzanie również są dedykowane wyłącznie kobietom. Jakoś na chwilę obecną nie mogę sobie przypomnieć reklamy preparatu na odchudzanie, która była skierowana do mężczyzn. Ciągle tylko podkreślanie, że kobieta ma być szczupła i mieć idealne ciało. Dobrych kilka lat temu leciała w tv taka reklama, w której babka przy kości podchodzi do jakiejś szczupłej lali i zachwyca się nią mówiąc "ale chuda!". Szczupła lala nakłada sobie na talerz 2 zielone groszki i stwierdza z satysfakcją: "o, i już jestem najedzona!". Hasło reklamowe było tak samo żenujące, jak debilne: Zamień kluseczki na figurę laseczki. Z litości nie będę tego komentować. Później się dziwić, że młode dziewczyny wpadają w kompleksy, w zaburzenia odżywiania i nie akceptują swojego ciała.

Kobieta to człowiek, a nie inkubator

Kiedy byłam jeszcze młoda i wybierałam kierunek studiów, usłyszałam od pewnej osoby w rodzinie, że co za różnica, jakie studia skończę, mogę skończyć jakiekolwiek. Najważniejsze dla kobiety i tak jest założenie rodziny. Chłopak to co innego, musi być odpowiednio wykształcony! Dziś ta osoba uważa mnie za nieudacznicę, bo nie założyłam rodziny. Jakie to proste, prawda?
 
Kiedyś miałam bałagan w pokoju i dostałam niezły ochrzan. Mówię, że X też ma bałagan, nawet o wiele gorszy, przejść się nie da. Odpowiedź? Ale X jest chłopakiem. Jemu wypada - mnie nie, bo jestem dziewczyną, a dziewczyna powinna mieć porządek. Sprzątanie w domu i zmywanie naczyń również i teraz należy do moich obowiązków, bo jestem dziewczyną/kobietą. To takie naturalne, że faceci sprzątać nie będą, nawet i po sobie, bo są facetami. Ja jestem kobietą, więc ja mam sprzątać i zmywać. 

W dzieciństwie dość często słyszałam, że ta czy tamta zdziwaczała, bo nie ma męża ani dzieci. Baba bez dzieci to w pewnym wieku dziwaczeje. Kobieta musi mieć dzieci, żeby nie zdziwaczeć. Chłopa jej brakuje i coś odstawia. Pewnego razu - już w dorosłym życiu - przy tego typu gadce spytałam się w końcu: co konkretnie oznacza owo "dziwaczenie"? Co to oznacza w praktyce, że "zdziwaczała"? Jakie są objawy tego całego "zdziwaczenia"? 

Chwila zawahania. Potem chwila zastanowienia. Wreszcie odpowiedź! Jaka? No bo ona codziennie o tej samej godzinie herbatę pije. To rzeczywiście "straszna" dziwaczka.

Dzisiaj odbywa się Strajk Kobiet. Dlaczego? Okazało się, iż zgodnie z Konstytucją kobieta MUSI urodzić dziecko z wadami rozwojowymi. To jest niepojęte i aż nie do uwierzenia. Niektórzy porównują to do średniowiecza, ale nie wiem, czy to dobre porównanie, gdyż w średniowieczu nie mieli takiej wiedzy medycznej, jaką mamy dzisiaj i nie dysponowali taką technologią. My wiedzę mamy, technologię pozwalającą wykrywać nieuleczalne wady też mamy, a mimo to ciemnogród rządzi. Kobieta jest nieważna, ma urodzić i tyle. A potem choćby potop.

Przeczytaj również:

Stare panny noszą śmieszne podkoszulki

Ładne dziewczynki chodzą w sukienkach 


Nieważne, że takie dziecko po urodzeniu będzie się po prostu męczyć. Nieważne, że kobieta będzie się męczyć. Nawet nieważne, jak ciąża zagraża jej życiu. W przypadku, gdy ciąża zagraża kobiecie, to wg PiS-owców i tzw. obrońców życia, jej życie i zdrowie jest nieważne. Wszystko jest nieważne, byleby urodziła. Ma tylko urodzić, a później niech się dzieje, co chce. Kobieta jest żywym inkubatorem. Nawet nie to, że "żywym", po prostu inkubatorem. 

Co najlepsze, jeden z tzw. "wolnościowców", niejaki Sośnierz - poseł Konfederacji, stwierdził ostatnio, że "zwierzęta nie mają praw, bo nie płacą podatków". Dzisiaj natomiast opowiada się za zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego. Wg jego logiki, to jakie podatki płaci zarodek czy płód, że ma mieć prawa? To jest po prostu wstyd i kompromitacja dla społeczeństwa polskiego, że takie coś jak Sośnierz ma wpływ na kształt prawa i funkcjonuje w przestrzeni publicznej.

Posłowie Konfederacji występują przeciwko zwierzętom, przeciwko kobietom, a na dodatek są antymaseczkowcami i promują nienoszenie maseczek. To jest jakaś banda pojebów, a nie partia polityczna. W dobie epidemii od ludzi należy trzymać dystans 1-2 metry, a od członków i zwolenników Konfederacji należy trzymać dystans ZAWSZE, najlepiej nie mniej niż 100 metrów. A i to za blisko.

Kobiety w obecnych czasach również mają ciężko. Wprawdzie możemy głosować, możemy iść do pracy, możemy się uczyć, ale jednak nadal trzyma się nas w ryzach, abyśmy nie mogły realizować swoich potrzeb i abyśmy pamiętały, że nie wolno nam za bardzo się wychylać i wychodzić przed szereg. Nadal jesteśmy postrzegane przez ogół jako "gorsza" odmiana człowieka. Takie stworzenia, które mają macicę i tylko na tym powinny się skupić.

Komentarze