Jest ryzyko, musi być wybór

Na co dzień staram uczyć samą siebie, jak nie napędzać się negatywnymi myślami. Staram się skupiać na pozytywach zamiast na aspektach negatywnych. Niekiedy wychodzi mi to trochę lepiej, niekiedy trochę gorzej. Kiedy czuję się bombardowana zewsząd przekazami o charakterze katastroficznym, to jednak trochę gorzej.

Jest ryzyko, musi być wybór

Powiem szczerze, że naprawdę powoli już zaczynam mieć tego wszystkiego dosyć. Ja rozumiem: epidemia, wirus, trzeba na siebie uważać, trzeba nosić maseczki, dezynfekować ręce, przestrzegać zasad reżimu sanitarnego, nie gromadzić się, w miarę możliwości unikać tłumów itp. itd. To jest dla mnie normalne i nie stanowi dla mnie problemu. Jednak ta panika, którą ostatnio nakręcają media, te sprzeczne zalecenia rządu, ten chaos, a w końcu ten nacisk i przymuszanie do zaszczepienia się niesprawdzoną szczepionką, zaczynają powodować u mnie frustrację, a nawet nie tyle frustrację, co totalne wkurwienie. W zasadzie zwykłą frustrację czułam jakiś miesiąc temu, a odkąd zaczęli wywierać społeczny nacisk na przyjmowanie niesprawdzonych szczepionek (których skądinąd jeszcze u nas nie ma), to już jest o wiele więcej niż frustracja.
 
Ja rozumiem, że to groźny wirus i trzeba na siebie uważać. Ja rozumiem, że trzeba się chronić, nosić maseczkę, dbać o higienę, trzymać dystans od innych, nie narażać się niepotrzebnie itd. Jednak tego nakręcania paniki i tworzenia narracji typu, że jak się nie zaszczepimy eksperymentalnym preparatem, to wszyscy rychło umrzemy, nie jestem w stanie zrozumieć, to jest dla mnie nie do pojęcia.  

Ja dużo ostatnio czytałam na temat tej szczepionki i wiem, że to nie jest szczepionka wprowadzona do obiegu normalnym trybem, tylko tzw. awaryjnym. Nawet w ulotce, którą aż ściągnęłam sobie na dysk, jest napisane, że ta szczepionka jest ciągle w fazie badań. Jest w fazie badań i może wywołać nieznane działania niepożądane. I nas chcą zmusić, żebyśmy dali sobie wstrzyknąć takie coś!
 
Producent w ulotce sam podkreśla, że szczepionka wciąż przechodzi badania, wciąż jest testowana, że może powodować nieznane i poważne działania uboczne, że została wprowadzona w trybie awaryjnym, czyli na szybko i bez zachowania odpowiednich procedur. Dlaczego? Bo pandemia, a nic lepszego nie ma - to jest argument za tym, aby wprowadzić ją do obiegu. 

Przeczytałam tę ulotkę i jestem do teraz w totalnym szoku. Nawet tam bez owijania w bawełnę jest napisane, że jest to preparat jeszcze niesprawdzony i niezbyt dobrze przebadany, że został wprowadzony wcześniej niż powinien, że jest ciągle w fazie badań, ale nic lepszego nie ma, więc został dopuszczony do użytku.

I oni chcą na siłę wstrzykiwać ludziom eksperymentalną szczepionką, która wciąż jest w fazie badań i nikt nie wie, jakie spowoduje skutki uboczne! Chcą zrobić z nas króliki doświadczalne, bo epidemia jest. Pytanie w tym momencie brzmi: czy długofalowe skutki nieprzebadanej i robionej naprędce szczepionki nie będą równie złe, jeśli nie gorsze, niż sama choroba?

Poszperałam trochę w "archiwalnej" części internetu i dowiedziałam się, że kiedyś już tak było, że na szybko wprowadzili jakąś szczepionkę do obiegu, bez wymaganych badań i z pominięciem niezbędnych procedur. W 2009 roku, kiedy panowała epidemia świńskiej grypy, stworzono na szybko i natychmiast rozdysponowano szczepionki przeciw tej chorobie. Skutek był taki, że po ok. 8 m-cach część zaszczepionych osób zachorowała na narkolepsję, poważne zaburzenie neurologiczne. Ponoć rząd Szwecji przyznał się do błędu i do dnia dzisiejszego wypłaca ofiarom odszkodowania. 

Jest ryzyko, musi być wybór

Te wszystkie informacje są dostępne w internecie, wystarczy trochę poszperać. Szczepionka wprowadzona w obieg na szybko i w trybie awaryjnym zawsze jest obarczona ryzykiem nieznanych działań niepożądanych. Nawet lekarze przyznają, że nie znamy długofalowych skutków szczepionki przeciw Covid, bo niby skąd mamy je znać? Testy trwają dopiero od wakacji, a mamy grudzień. Normalnie szczepionkę testuje się kilka lat. Jest różnica. Sam producent przyznaje, że nie zna wszystkich możliwych działań niepożądanych, ponieważ badania nad szczepionką wciąż trwają. Mimo to została ona wprowadzona do użycia, bo nic innego nie, a panuje epidemia. 

Ja osobiście nie palę się do tego, aby zostawać królikiem doświadczalnym i testować na sobie eksperymentalną wersję szczepionki. Tym bardziej, że sam producent zaznacza, że nie zna wszystkich skutków ubocznych, gdyż szczepionka jest wciąż w fazie badań. Z tego względu nie pojmuję tych jej wszystkich nawiedzonych fanów, którzy postulują, aby szczepienia na Covid były przymusowe. 

Kiedy ktoś mówi tylko tyle, że np. nie może się doczekać, kiedy przyjdzie jego kolej na szczepienie przeciw Covid, to niech mu tam będzie: niech się cieszy z tego, że mu wstrzykną niesprawdzony preparat, który nie przeszedł jeszcze podstawowych badań. Ale tych, co wrzeszczą, że szczepienia powinny być obowiązkowe, a ci, co nie będą chcieli, mają zostać ukarani, to autentycznie się boję. Najbardziej przeraża mnie, że wrzeszczą tak lekarze lub politycy - w tym momencie już robi się groźnie.

Jakie mają pomysły? Np. jeżeli się nie zaszczepisz, to nie będziesz mieć dostępu do publicznej służby zdrowia. Nierealne? A czemu nierealne? Przecież tu jest Polska.

Chcą, aby niezaszczepieni nie mieli dostępu do publicznej służby zdrowia, do usług transportu publicznego, do korzystania ze szkół publicznych i kto wie, co jeszcze wymyślą. Na wejścia do sklepu już raczej wpływu nie mają, bo to prywatne biznesy, ale powyższe restrykcje już i tak będą dotkliwe.

W związku z powyższym teraz boję się nie tylko wirusa, ale również przymusowych szczepień eksperymentalną szczepionką. Zwolennicy tego zamordystycznego rozwiązania twierdzą, że korzyści przewyższą negatywne rezultaty. Czy ja wiem? Ktoś może przeszedłby zarażenie SARS 2 bezobjawowo lub skąpoobjawowo, a wykończy go nieprzebadana szczepionka. Zatem dla takiej osoby korzyści raczej by nie było.
 
Z jednej strony nawiedzeni antymaseczkowcy i durni koronasceptycy, zaś z drugiej strony nawiedzeni zwolennicy eksperymentalnej szczepionki i fanatycy przymuszania do szczepień obarczonych ryzykiem, o którym informuje nawet producent. I jedna grupa ludzi i druga są tak samo groźne. Jest ryzyko, musi być wybór - niestety albo stety. Może martwię się na zapas i tych szczepionek w obiegu nie będzie jeszcze długo, a może coś jest na rzeczy - czas pokaże.

Komentarze