Uprzejmie uprasza się uciekać prędziutko

Dzisiaj doszłam do wniosku, że w tym kraju trzeba wiecznie o wszystko walczyć. Dosłownie: o wszystko. Ciągła walka o najbardziej podstawowe prawa to najbardziej charakterystyczna cecha życia w Polsce. To, co w innych - cywilizowanych - krajach jest normą, u nas jest czymś niepojętym i niewyobrażalnym. Prawa, które w cywilizowanych krajach ludzie dostają już z racji tego, że są ludźmi, u nas nie istnieją. U nas istnieje tylko ciągła walka o wszystko.

Uprzejmie uprasza się uciekać prędziutko

Weźmy np. prawo do aborcji: prawo do aborcji to rzecz całkowicie normalna, jednak nie w tym kraju. W tym kraju kobiety o tak zwykłą rzecz muszą walczyć i protestować. Dlaczego? Ponieważ w niektórych kręgach króluje przekonanie, że kobieta nie zasługuje na samodzielne podejmowanie decyzji i w związku z tym trzeba podejmować decyzje za nią. Kobieta ma tylko urodzić - czy tego chce czy nie, a co się stanie później, to już jest jej sprawa.

Skąd się bierze takie przekonanie? Skąd się bierze takie przedmiotowe traktowanie kobiety? Nie jak człowieka, tylko jak inkubator, jak naczynie do przechowywania zarodka. Dla niektórych nie jesteśmy ludźmi, jesteśmy przedmiotami służącymi do określonego celu. Tak jak lodówka ma chłodzić, tak kobieta ma rodzić - i koniec kropka. Każdy przedmiot ma swoje przeznaczenie, przedmiot o nazwie "kobieta" również takowe ma.

Zastanawiam się, jakie są przyczyny takiego podejścia w tym kraju do ludzi płci żeńskiej. Czy to dotyczy jedynie aborcji czy jednak problem jest głębszy?

W jednej z moich poprzednich prac szef zawsze wybierał chłopaków, żeby zajmowali się bardziej technicznymi sprawami. Z jakiego powodu? Twierdził, że dziewczyny "tego nie czują". Wprawdzie mogą się poduczyć, ale "tego nie czują", więc lepiej, aby się tym nie zajmowały. Czemu miał taki pogląd? Ponieważ uczył kiedyś jedną dziewczynę i ona niby sobie radziła, ale "tak nie do końca". Jedną dziewczynę. I on już "wiedział" na podstawie tej jednej dziewczyny. Żal nawet było tego komentować.

U mnie w rodzinie również zawsze panowało przekonanie, że dziewczyny to humanistki, a chłopaki są stworzeni do rzeczy technicznych. Gdy byłam w podstawówce, pojawiła się szansa na kurs komputerowy. Nikt nawet nie pomyślał, że ja bym mogła się zapisać. Po co? Przecież jestem dziewczyną. Zapisali X, bo jest chłopakiem, a chłopaki, no to wiadomo: komputery i te sprawy. Dziewczyny do komputerów albo się nie nadają albo nadają się mniej niż chłopaki - tego mnie nauczono w domu.

Kiedy wybierałam kierunek studiów, usłyszałam od pewnej osoby z rodziny, że to przecież nieważne, jakie studia skończę. Mogę skończyć jakiekolwiek, bo przecież dla kobiety i tak najważniejsze jest założenie rodziny. Chłopak to co innego - chłopak musi mieć wykształcenie! A dziewczyny, no to wiadomo: na pierwszym miejscu w hierarchii wartości powinno stać założenie rodziny, więc studia mogą być jakiekolwiek.

Uprzejmie uprasza się uciekać prędziutko

Przykłady można mnożyć: dziewczynka musi się ładnie ubierać w sukieneczki, bo to przecież dziewczynka. Chłopak to chłopak, może się ubierać, jak chce. Chłopak może mieć bałagan i być niechlujem, no bo to - wiadomo - chłopak. Ale dziewczyna... dziewczyna zawsze musi mieć porządek! To przecież dziewczyna.

To samo jest w kwestii higieny i urody: chłopak, kiedy jest owłosiony, nikomu to nie przeszkadza. Ale owłosiona dziewczyna? Wstyd i hańba! Szczyt zaniedbania i obrzydlistwo! To przecież dziewczyna, musi mieć zawsze głaciutką skórę. Nie ma przebacz! Tak, jakby owłosienie damskie z wyglądu czymś się szczególnie różniło od owłosienia męskiego - niczym się szczególnie nie różni, może być co najwyżej mniej bujne w niektórych miejscach. To włosy i to włosy - a jednak w społeczeństwie stanowi ogromną różnicę, jakiej płci jest właściciel tychże włosów.

Podobnie jest z siwieniem: facet siwy postrzegany jest jako taki dojrzały, doświadczony, taki lepszy on. Kobieta siwa jest postrzegana w społeczeństwie jako zaniedbana i stara. A przecież każdy siwieje tak samo: i kobiety i mężczyźni, to naturalny proces. Skąd więc aż takie różnice w postrzeganiu tego zjawiska u jednych i drugich? Czemu takie duże znaczenie w odbiorze ma płeć osoby siwiejącej?

Ile to razy zdarzało mi się spotkać z sucharem: nie taka kobieta straszna, jak się umaluje. Czyli nieumalowana jest brzydka i obleśna? Dobrze wiedzieć.

Ogólnie istnieje dużo sucharów i powiedzeń skierowanych przeciwko kobietom, np: jak chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije. Wiele osób uważa to za śmieszne powiedzenie, zwłaszcza w zderzeniu z problemem przemocy domowej. A chłopu wątroba nie gnije? Może takiemu damskiemu bokserowi też by się przydało parę ciosów, żeby i jemu wątroba nie zgniła.

Odnośnie przemocy domowej, przypomniało mi się, jak rząd polski chciał wypowiedzieć Konwencję Stambulską, czyli Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. O co poszło? O to, że w Konwencji istnieje zapis, iż religia nie może być usprawiedliwieniem dla przemocy domowej. Czyli z tego wniosek, że wg naszych rządzących religia może stanowić usprawiedliwienie dla przemocy domowej. Dobrze się dowiedzieć.

Uprzejmie uprasza się uciekać prędziutko
 

Wśród przeciwników strajku kobiet często pada argument, że liderka strajku jest brzydka i dlatego popiera możliwość wyboru. Zgadzam się z tym, że jest brzydka, ale... co z tego? Brzydkie kobiety już nie mają prawa do własnego zdania? Tylko ładne mogą mieć własne zdanie? A jeśli taki mądrala, który odmawia brzydkim ludziom prawa do wyrażania poglądów, miałby np. brzydką córkę lub starą i brzydką matkę, to dalej uważałby, że jako brzydule nie mają one prawa do własnej opinii? W sumie może by tak uważał, jednak wtedy wypada tylko współczuć jego córce i matce. On nie uważa kobiet za ludzi, tylko za obiekty mające za zadanie spełniać jego potrzeby estetyczne.

Właśnie tutaj tkwi sedno tego typu rozumowania: wg prymitywnych chłoptasiów kobieta ma za zadanie spełniać potrzeby estetyczne mężczyzn i tylko do tego się nadaje. Taki jest jej cel życiowy. Kiedy ich nie spełnia, nie ma już prawa do własnego zdania, własnych poglądów, do wyrażania siebie ani w ogóle do istnienia w przestrzeni publicznej. Powinna zapaść się ze wstydu pod ziemię i rozpaczać, że nie spełnia wymagań estetycznych mężczyzn. Nie spełnia podstawowego sensu swej egzystencji.

Wg prymitywnych chłoptasiów: jak kobieta jest brzydka, to won. Dopiero, jeśli jest ładna, to ewentualnie można wysłuchać, co ma do powiedzenia. A jeśli poglądy ładnej kobiety również są nie do zaakceptowania, to zawsze można wypomnieć takiej kobiecie np. wiek. Kiedy jest młoda, można nazwać ją julką i gówniarą. Kiedy jest stara, można uznać, że jest stara i dlatego już nie trzeba się z nią liczyć, bo jej się w głowie z tej starości pomieszało. Jakie to proste, nieprawdaż?

Poza tym zawsze jestem ciekawa, jak wyglądają ci, którzy wypominają komuś brak wystarczającej urody do wypowiadania swoich poglądów. Jak już zostało ustalone, trzeba być ładnym, aby mieć poglądy i je wypowiadać na głos. Trzeba się przypodobywać wizualnie. Jednak czy ci, którzy wypominają danej kobiecie brak wystarczającej urody, sami są piękni i nieskazitelni? Czy sami są Adonisami? Nie wydaje mi się. Najczęściej na cudzy wygląd bardzo zwracają uwagę osobnicy, którzy sami urodą nie grzeszą. Czemu tak się dzieje? Nie wiem, na ten temat powinien już się wypowiedzieć psycholog.

Uprzejmie uprasza się uciekać prędziutko

Kiedy jakaś kobieta publicznie poprze możliwość dokonywania wyboru odnośnie aborcji bądź też np. opowie się za zaostrzeniem kar dla gwałcicieli, poprze Konwencję Stambulską, to zaraz druga strona sporu roztrząsa sprawę jej urody. Jak jest brzydka, to w ogóle nie powinna się wypowiadać, bo co ona tam wie, a jak jest ładna, to jest za ładna i pewnie całe dnie przed lustrem spędza, więc też: co ona tam wie. Albo jest za młoda albo za stara. Zawsze coś się znajdzie, byleby skupić się na cechach kobiety, a nie na tym, co ma do powiedzenia. Trzeba znaleźć jakiś słaby punkt, najlepiej w wyglądzie, i tylko na nim się skupić. 

Jarek - daj ać pobruszę, a ty wypierdalaj

Przedmiot "kobieta", który dobrze działa, to taki, który dobrze wygląda. Jak źle wygląda, to już nie działa i trzeba wyrzucić. Niedziałającą pralkę się wyrzuca, zatem niedziałający przedmiot o nazwie "kobieta" też można wyrzucić. Kobieta ma wyglądać, a nie myśleć. Na tym właśnie polega przedmiotowe traktowanie kobiet, z którego tak dużo osób niesłusznie się wyśmiewa i uważa za przesadę. Nie, to nie jest przesada, a najlepiej o tym świadczy ostatnio opublikowany wyrok TK. On nie wziął się znikąd i tego typu próby ograniczania praw kobiet również nie wzięły się znikąd. To wynik procesu uprzedmiotawiania kobiet, który trwa już od lat.

Trwa już od lat i wyraża się w poglądach typu: typowa kobieta nie umie liczyć, niech kończy jakąkolwiek szkołę i weźmie się za rodzenie dzieci. Dziewczyna ma mieć posprzątane i ma ładnie wyglądać, chłopak ma się uczyć. Podpaski w publicznych toaletach? A komu to potrzebne, przecież to tylko dla kobiet! Gdyby faceci mieli okres i zachodzili w ciążę, aborcja byłaby sakramentem, a podpaski byłyby dostępne tak powszechnie, jak płyny do dezynfekcji w sklepach w czasie epidemii. Ale że podpaski są tylko dla kobiet, aborcja też, to niech sobie te "bezczelne" kobiety nie myślą, że one tutaj będą decydować. Czy lodówka, pralka, toster lub suszarka podejmują jakieś decyzje? Nie podejmują, więc przedmiot o nazwie "kobieta" również nie będzie ich podejmować. Kobieta jest dobra, jak ładnie wygląda, a jak żąda dla siebie podstawowych praw, to trzeba ją zgnoić i pokazać palcem, gdzie jest jej miejsce.

XXI wiek, państwo w środku Europy, internet i rozwinięta nauka - a kobieta jest zmuszana do rodzenia kalekich dzieci, żeby się męczyły i ona wraz z nimi. Tak, to się dzieje naprawdę. Ciężko w to uwierzyć, ale to się dzieje naprawdę.

Jeżeli teraz kobiety się poddadzą, to już na zawsze w tym kraju będziemy niczym. Będziemy sprowadzane wyłącznie do roli ładnie wyglądającego sprzętu domowego, przedmiotu. Już zostałyśmy sprowadzone do roli inkubatora czy nawet w niektórych przypadkach trumny, więc teraz można już tylko odbić się od tego.

***** ***

W tym kraju o wszystko trzeba walczyć: o pracę, o godne życie, a nawet o podstawowe prawa człowieka. Czemu tutaj tak jest, czyja to wina? Rząd swoją drogą, ale jednak ktoś ten rząd wybrał i ktoś go popiera. Z tego wniosek, że to ludzie ludziom gotują ten los. To jest ten słynny polski kocioł, którego diabeł nawet nie musi pilnować. Jak któryś Polak się wychyli, to reszta i tak go z powrotem wciągnie. Bez wyjątków.

Komentarze

  1. Innymi słowy, jebać PiS!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, żebym wytykał ale wytknę... większość Twoich wpisów jest udekorowana zdjęciami ładnych dziewczyn. Czyli jednak sama używasz kobiet do celów estetycznych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale niejako za ich zgodą, tzn. same wrzucają estetyczne zdjęcia na pixabay czy pexels, więc same chcą być postrzegane jako estetyczne. W przypadku Strajku Kobiet nikt nie walczy o estetykę i nie liczy się wygląd, każdy może być sobą. Na strajku liczy się walka o prawa kobiet, nikt tam do zdjęć nie pozuje.

      Usuń
  3. Czy organizatorki SK mogą napisać do Komendanta Straży Granicznej żądanie o zmianę postanowienia w sprawie uchodźców, chyba warto?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.