Samotny Sylwester i podsumowanie roku

Zatem stało się: kolejny rok dobiega już końca. Tym razem padło na 2021, który był dość... nietypowy. Choć w zasadzie każdy rok można określić takim mianem, jeżeli akurat zdarzyło się w nim coś nietypowego - nietypowego dla nas samych. Jednak w tym konkretnym roku było nietypowo w skali globalnej, także lokalnej, zaś niekoniecznie indywidualnie.

Samotny Sylwester i podsumowanie roku

W skali globalnej był to drugi rok pandemii, maseczek, dezynfekcji i dystansu. Pojawiły się też nowości w postaci testów i szczepionek. Dla mnie dodatkowo był to rok intensywnego kursu, później poszukiwania pracy, rozmów kwalifikacyjnych, a ostatnio wreszcie okresu próbnego. Czy uda mi się zatrzymać w tej pracy na dłużej? Nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy. Może zostawią mnie z niczym, a może akurat tym razem będę mieć szczęście. Ja ze swojej strony robię, co mogę, ale mam świadomość, że to nie zawsze wystarcza. W każdym razie na chwilę obecną staram się być dobrej myśli.

Polubiłam maseczki i mam nadzieję, że zostaną z nami na stałe. Czuję się lepiej, gdy mam na sobie maseczkę i gdy inni też je mają. Dla mnie to jest normalny element garderoby - tak jak bielizna, spodnie, czapka czy podkoszulek. Zaszczepiłam się, choć miałam pewne obawy. Trzecią dawką pewnie też się zaszczepię, ale to jeszcze trochę ponad miesiąc, więc nie ma pośpiechu.

Odkąd się zaszczepiłam, staram się żyć w miarę normalnie, czyli tak, jak wcześniej. Jeżdżę autobusami, teraz chodzę i jeżdżę autobusem do pracy, czasem się przejdę na jakąś sałatkę lub kawę dla urozmaicenia i przełamania codziennej rutyny, do sklepów też chodzę. Z siłowni jednak póki co zrezygnowałam, ponieważ wiem, jak to wygląda i wiem, że to wylęgarnia zarazków. Jak ktoś uczęszcza na siłownię w czasie szczytu epidemii, to moim zdaniem jest - delikatnie mówiąc - nierozsądny. Chociaż są też tacy, którzy nie wierzą w wirusy. Łażą po zatłoczonych imprezach, po pubach, nie noszą maseczek ani przyłbic, a nawet nagrywają filmiki o tym, jak to się wykłócają, że nie założą maseczki - cóż, idiotów nie brakuje. Szkoda tylko, że rządzący nic z tymi antymaseczkowymi idiotami nie robią, a oni łażą i roznoszą. Gen sprzeciwu - tak to się podobno nazywa.

Przez jakiś czas szukałam kogoś na badoo, ale to bezsens, bo tam umawiają się tylko na jednorazowy seks. Mnie byłoby szkoda marnować czas i energię na kogoś, kogo i tak już później nie spotkam. Jak już mam inwestować swoje zasoby fizyczno-poznawcze i swój czas, to w kogoś, z kim chciałabym zbudować jakąś więź, a przynajmniej postarać się zbudować więź. Spędzanie czasu z ludźmi i poznawanie ich jest dla mnie na tyle skomplikowane i też wyczerpujące, że jeśli już z kimś mam się spotkać na gruncie towarzysko-rozrywkowym, to chcę mieć pewność, że będzie to ktoś, dla kogo warto poświęcić czas i że ten ktoś chce, abym była dla niego ważna. Spotkać się po to, żeby chwilę się pozabawiać, a następnie rozejść i więcej już się nie spotykać... - niby można, ale w jakim celu? Nie czuję aż takiej potrzeby rozładowywania napięcia, żeby dawać, komu popadnie.

Na przestrzeni lat zmieniło się moje podejście co do Sylwestra. Kiedyś rozpaczałam, że to taka porażka spędzać Sylwestra samotnie, a teraz myślę sobie: przynajmniej jeden dzień wolnego. Wydaje mi się, że to wszystko zależy od podejścia. Jeżeli ktoś sobie wmawia, że Sylwester musi być imprezowy i że jeżeli nie jest imprezowy, to porażka, masakra i koniec świata - to tak też będzie. A można potraktować ten dzień na zasadzie "ale fajnie, jutro 1 stycznia i wolne". Imprezy nie są sensem życia.

Kiedyś strasznie się wstydziłam, że spędzam Sylwestra w domu, często sama bez nikogo. Bałam się przyznać przed ludźmi. Teraz mam to gdzieś, co sobie o mnie pomyślą. Co sobie pomyślą, to sobie pomyślą - i tak za kilka lat już pewnie nie będę mieć z nimi do czynienia, bo w tych czasach wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Jeden rok pracujesz tutaj, drugi rok gdzie indziej, trzeci nigdzie, a czwartego roku zmieniasz po raz któryś mieszkanie lub mieszkasz znów w domu rodzinnym. Zatem nie ma sensu przejmować się ludźmi, z którymi za rok lub dwa i tak nie będzie się mieć już żadnego kontaktu. 

Jeśli mnie uznają za dziwaczkę, to uznają - trudno. Ja mogę uznać ich za dziwnych. To wszystko działa w dwie strony. Zresztą w świecie dorosłych poważnych ludzi już mało kto pyta, jak spędzasz Sylwestra, każdy jest zajęty sobą i swoimi sprawami. Sylwestry innych mało już interesują kogoś, kto ma na głowie mnóstwo dorosłych poważnych spraw.

Także z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Nowego Roku życzę wszystkim czytelnikom (jeżeli tacy jeszcze są) zdrowia, uniknięcia zakażenia koronawirusem, ewentualnie łagodnego przejścia, utrzymywania prawidłowej masy ciała, szczęścia, pomyślności, wielu chwil radości, podwyżek w pracy lub znalezienia pracy - zależy, kto czego w chwili obecnej potrzebuje, a także aby nadchodzący rok był chociaż odrobinę lepszy niż ten mijający. Tego wszystkiego życzy Wam Relewantna.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.