3 sytuacje z życia wzięte

Niekiedy ludzie mnie wręcz zadziwiają i doprawdy nie wiem, co z tym fantem zrobić. Do tej pory żyję w przekonaniu, że ludzie sami wiedzą (a przynajmniej powinni wiedzieć...), co robią, i jak powinni się zachowywać. Życie jednak niejednokrotnie pokazuje, iż nie zawsze jest to prawdą.

Ludzie (niektórzy) to chamy, prostaki, buraki i jełopy nie z tej ziemi - i naprawdę nie wiem, jak z takimi postępować. Kłócić się będę? Ignorować też czasem ciężko.

3 sytuacje z życia wzięte

3 sytuacje z życia wzięte

Sytuacja nr 1: babsko przez ok. 2 godzin jazdy autobusem drze się niemiłosiernie przez telefon. Cały autobus ma szansę poznać ze szczegółami, co ona zrobi na obiad, gdzie kupi składniki na obiad i kogo na ten pierdolony obiad zaprosi. Dowiadujemy się również, iż mąż szanownego babska kiepsko sobie radzi z gotowaniem i ona ma przez to 'tyle roboty'. Ale na gdakanie w autobusie to siłę jeszcze znalazła!

W końcu jakaś pani, która chyba została rozbudzona wskutek ww. gdakania, zwraca babsku uwagę. Niestety babsko jest tak pochłonięte konwersacją z niegotującym mężem, że kompletnie nie zwraca uwagi na otoczenie. Gdaka dalej i dalej wszyscy poznajemy szczegóły z jej życia, które gówno kogo interesują. Rozbudzona pani odpuszcza, bo w sumie co miałaby zrobić więcej? Bić się z nią przecież nie będzie.

I takich wrednych bab jest mnóstwo. Niektóre z nich uważają (z sobie tylko znanych przyczyn), iż jadąc autobusem muszą przypomnieć sobie o wszystkich możliwych znajomych i wydzwaniać do nich w czasie jazdy. Dzięki temu dowiadujemy się, co słychać u bliżej niezidentyfikowanej Kryśki bądź też mamy okazję po kilkanaście razy wysłuchać tej samej historii opowiadanej za każdym razem innej osobie. Aż do urzygu!

Sytuacja nr 2: zbiórka w pracy na kolegę, który odchodzi. Część osób nawet go nie zna, bo przyszły parę tygodni czy dni wcześniej. Nie składają się i wcale im się nie dziwię. Kolesia nie kojarzą, a i kwota składki nie była wcale mała. Nie zrzucają się więc i jest to ich sprawa, nikomu nic do tego - to osobista sprawa każdego pracownika, czy się składa czy nie. Ani oni zżyci z nim nie byli ani co, ledwo się znali. I w końcu każdy sam ma prawo decydować, na co przeznacza własne pieniądze. Jednak nie wszyscy tak uważają.

Jedna z zadomowionych pracownic palcem wytyka publicznie osoby, które się nie złożyły. Krzyczy z wyrzutem na cały pokój: 'ten, ten i ten to się nie złożyli na prezent!'. I jeszcze dodaje: 'wszyscy się złożyli, tylko oni nie!'. Żeby przypadkiem ten fakt nie umknął uwagi kierownictwa. Oczywiście dodatkowo powiadamia o tymże fakcie każdego, kto wszedł do pokoju, że kolega dziś odchodzi, a 'ten, ten i tamten nawet nie złożyli się na prezent'.

3 sytuacje z życia wzięte

Wytknięte palcem osoby nic nie mówią, nie reagują albo starają się nie reagować. W sumie też nie wiem, jak można by zareagować na taki brak klasy. Bo niewątpliwie takie wytykanie publicznie palcem to jest kompletny brak klasy.

Gdyby tylko wytykała, to można by uznać, iż to po prostu stwierdzenie faktu, a nie przytyk. Ale krzykaczka nie omieszka za każdym razem dodawać, że 'wszyscy się złożyli oprócz nich, nie wiem dlaczego...'. Cóż, najwyraźniej nie została nauczona kultury w domu, tylko teraz pojawia się pytanie: jak na taki kompletny brak kultury reagować? Bo gdy takie sytuacje non stop się powtarzają, to coraz ciężej jest nie reagować.

Sytuacja nr 3: współdzielone mieszkanie, każdy posiadacz pokoju jest dla siebie obcy. W czasach, gdy zarobki są tak niskie, chyba nikogo taki stan nie dziwi. Wszak sam pokój jest jednak tańszy aniżeli wynajęcie - chociażby - kawalerki.

No więc mieszkają sobie ludzie obok siebie i wydawać by się mogło, że powinni sobie jak najmniej przeszkadzać - w końcu jeżeli nie mieszka się u siebie, to należałoby się liczyć z obecnością innych. Przez wzgląd na szacunek do współlokatorów powinno się zachowywać chociażby minimum kultury... Niestety chyba nie wszyscy to rozumieją.

Zaczyna się od rana. Z nieznanych nikomu przyczyn niemalże każdy ranek rozpoczyna się od krzyków przez telefon. Reszta mieszkańców ma szansę poznać szczegóły rodzinnych spraw krzykliwej lokatorki, kto komu ile dał na co pieniędzy, kto się z kim kiedy spotkał itd. Szczerze mówiąc gówno nas to wszystko interesuje, ale wbrew sobie musimy to wiedzieć. Mamy również okazję dowiedzieć się, jakiej muzyki słucha rozmowna lokatorka - nie omieszka nam tego zademonstrować.

3 sytuacje z życia wzięte

Współlokatorzy bywają różni, ich zachowania również: począwszy od głośnych rozmów w przedpokoju, poprzez zagracanie swoimi rzeczami każdej możliwej przestrzeni i każdego skrawka, obsrywanie kibla, zapychanie kibla, dokoptowywanie w tajemnicy (albo i jawnie...) sublokatorów, stosy garów z żarciem w zapchanym zlewie, a na nocnych imprezach skończywszy.



I aż czasem się zastanawiam, czy to ja jakaś dziwna jestem, czy może czepiam się wszystkiego, może mam zbyt negatywne nastawienie, czy też ludzie naprawdę są tacy.... debilni. Z jednej strony ja nikogo kultury uczyć nie zamierzam, bo to nie jest moje zadanie. Z drugiej... czasem aż cała chodzę ze złości i nie wiem, co z tym zrobić. Kłócić się nie będę, a może niekiedy powinnam? Najlepiej byłoby ignorować, choć nie pojmuję za bardzo, w jaki sposób można takie zachowania ignorować. Może istnieje jakiś złoty środek, ale ja go jeszcze nie odkryłam.

Komentarze

  1. Ja wciąż ulegam złudzeniu, że ludzka głupota mnie już w niczym nie zaskoczy, a życie wciąż udowadnia mi, że się myliłem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.