Jak wygląda cenzura w XXI wieku?*

Od dłuższego już czasu odnoszę nieodparte wrażenie, że w XXI wieku państwa, organizacje, narody bohatersko walczą z problemami, które wcześniej same sobie wymyśliły bądź do których powstania same się przyczyniły. Absurd goni absurd. I byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że często okazuje się tragiczne w skutkach. Oczywiście tragiczne tylko dla zwykłych zjadaczy chleba, rząd zawsze sobie poradzi i zawsze się sam wyżywi.



Kiedy byłam mała, lubiłam czytankę „Murzynek Bambo”. No taka tam śmieszna opowiastka dla dzieci. Koziołka Matołka też trochę lubiłam, choć nie tak fanatycznie jak babka Kiepska. Nawet mało co pamiętam, tyle że miał taki worek i zmierzał do Pacanowa.

Cóż po latach się okazuje? Że Murzynek Bambo i Koziołek Matołek to są twory rasistowskie i muszą być zakazane. Obrażają, sieją zgorszenie, powielają stereotypy i NIE PASUJĄ do dzisiejszych czasów. No właśnie, ja się pytam: co to są za czasy?

Co to są za czasy, że reklama środka na potencję w biały dzień jest spoko, ale Murzynek Bambo ponoć wypacza dziecięce umysły. Ja się pytam, co to za czasy, że facet po południu na środku miasta chwali się, że wsadza drugiemu facetowi, a telewizja pokazuje to i promuje zmuszając do dziwnie rozumianej tolerancji. Co to są za czasy, w których postuluje się zmianę tekstu „Roty”, bo tam jest tak nieładnie w tekście, że Niemiec nie będzie pluł nam w twarz. Czyli wychodzi na to, że jednak powinien pluć, skoro ten fragment został uznany za taki niepoprawny politycznie.


I jeszcze w Rocie jest „Tak nam dopomóż Bóg”. Tak, dokładnie, Bóg! Biedna Maria Konopnicka nie pomyślała, że w przyszłości może wielce urazić ateistów, antyteistów, adwentystów dnia siódmego i muzułmanów. No a ci ostatni przecież są znani ze swojej niezwykłej wrażliwości na tym punkcie. Poczują się urażeni i znowu przytrafi się gdzieś w Europie kolejny mało sympatyczny „incydent”.


I nigdy, ale to nigdy, nie mówi się głośno o przyczynie tychże niemiłych „incydentów”. Zawsze po prostu się informuje, że takie i takie zdarzenie miało miejsce, ileś osób zginęło i trochę jeszcze poobrabia się tę kość. Kwiaty i znicze pod ambasadą, flagi na profilowych w fb, tańce przeciw przemocy, kredki na ulicach, a ostatnio też pszczółki w formie tatuaży – w jaki sposób takie działania mają powstrzymać zamachowców? Czy mają sprawić, że dostaną zawału ze śmiechu? Albo że też sobie pszczółkę wytatuują i ogólnie będzie happy? Czemu nikt nie chce zauważyć przyczyny?

Nikt nie chce zobaczyć, że te „incydenty” mają jeden wspólny mianownik: sprawców. Owi sprawcy zawsze mają konkretne pochodzenie i zawsze są wyznawcami konkretnej religii. Jakim trzeba być ignorantem i debilem, żeby przymykać oczy na tak oczywisty fakt?

Niektórzy twierdzą, że sprawca ostatniego zamachu był Brytyjczykiem. Ludzie, jaki z niego Brytyjczyk? To jest imigrant z drugiego pokolenia. Nazywa się Salman Abedi – czy to jest typowo angielskie nazwisko? Jego rodzice przybyli do Europy z Libii, więc nie są Angolami. Tacy z nich Brytyjczycy jak ze mnie święty turecki.

Ten zamachowiec NIE JEST Brytyjczykiem, jest imigrantem z drugiego pokolenia. Co to oznacza? Oznacza to, że muzułmańscy imigranci nie asymilują się, a wręcz przeciwnie: są do nas wrogo nastawieni i chcą nas, Europejczyków, pozabijać, co już udowodnili nie raz i nie dwa. I to nawet na przestrzeni ostatnich kilku lat.

Oznacza to także, a może przede wszystkim, jeszcze jedną rzecz: kolejne pokolenia imigrantów są jeszcze bardziej roszczeniowe i agresywne aniżeli ich rodziców. Poznali już dobrze teren, zadomowili się, i teraz dopiero pokazują Europie, co potrafią i na co ich stać. A stać ich na wiele, żeby zniszczyć „niewiernych”.

Drugie, trzecie pokolenie muzułmańskich imigrantów nie ma już takich skrupułów, jakie mieli rodzice przyjeżdżając do obcego kraju. Oni czują się już bardziej swobodnie niż ich rodzice czy dziadkowie i pokazują światu, że należy się ich bać. Bo należy.

Nie boisz się muzułmańskich imigrantów? Ofiary ostatniego zamachu być może też się ich nie bały.

Te gwałty i zamachy dzieją się tuż za naszą granicą, więc nie można udawać, że problemu nie ma. Nie da się długo zamiatać tego pod wycieraczkę. Wycieraczkę z napisem „Poprawność polityczna”.


Trzeba być idiotą, żeby nie dostrzec, że na zachodzie Europy trwa wojna. W mediach oczywiście nikt tego głośno nie przyzna, bo gdyby ktoś potwierdził ten fakt oficjalnie, to jednocześnie musiałby odpowiedzieć na pytanie: kto za tym stoi? Kto sprowadza na Europę islamską inwazję? Komu zależy, żeby zniszczyć Europę i zrównać nas z ziemią? Komuś ewidentnie zależy, tylko pytanie: komu?

Ktoś wymyślił sobie, że mówienie prawdy o muzułmanach i ich „religii pokoju” jest niepoprawne politycznie. Podobnie jak mówienie na czarnego „murzyn”, a na Żyda „Żyd”. Albo jak śpiewanie Roty. Kto kontroluje poprawność polityczną? Kto decyduje, co jest mową nienawiści, a co nią nie jest?

Czy poprawność polityczna to cenzura XXI wieku?

*tekst z dn. 04/06/2017 r. ze zmienionymi zdjęciami

Komentarze