Coś przecieka przez palce, ale nie życie

Na co dzień żyję tak, że staram się wypełniać sobie czas pierdołami. Robię wszystko i nic zarazem. Chodzę do pracy, do szkoły, robię zakupy, spaceruję donikąd albo dokądś, gram i oglądam filmy. Robię pranie w programie delikatnym - ja sama delikatna, więc moje ciuchy też. 

Coś przecieka przez palce, ale nie życie
 

Po robieniu tych pierdół idę spać, ale nie samoistnie, tylko z pomocą magicznego leku nasennego. Ostatnio spróbowałam zasnąć bez niego, ale wtedy zamiast snu dopadł mnie strach i niepokój ze zdwojoną siłą. Dlaczego te wszystkie złe rzeczy w głowie uderzają ze zdwojoną siłą akurat w porze nocnej? Podobno, gdy rozum śpi, to budzą się demony, ale ja bym powiedziała, że jest raczej na odwrót: gdy budzą się demony, to wtedy rozum nie pozwala zasnąć.

Moje demony to demony przeszłości, teraźniejszości i nieznanej przyszłości. Nie umiem zapomnieć, jak bardzo czułam się ciężarem, jak bardzo czułam się niepotrzebna i przeszkadzająca. Nie mogę zapomnieć, jak bardzo chciałam się schować w najgłębszą norę, żeby już nie być dla nikogo ciężarem i nie przynosić wstydu. Czułam się balastem i wrzodem na dupie dla całego świata. Przez cały czas myślałam, że beze mnie wszystkim byłoby lżej i lepiej. W domu nauczyli mnie, że po pierwsze to nikomu nie przeszkadzać. Trzeba się dostosować, nie pchać na afisz, nie przeszkadzać, nie wychylać się i takie tam. Życie pokazuje jednak, że jeśli człowiek nigdy nikomu nie przeszkodzi i nigdy się z niczym nie wychyli, to też nigdy nic od życia nie dostanie - tak to działa. Jeżeli niczego dobrego nie oczekujesz, to również niczego dobrego nie dostaniesz. Złe i tak przychodzi samo z siebie.

Jak jednak mam pchać się na afisz, kiedy przez całe życie była tresowana, żeby afiszu unikać jak diabeł wody święconej, żeby trzymać się jak najdalej od zwracania na siebie uwagi? Postępujesz niemal od początku życia w określony sposób i wszyscy mówią ci, że godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, a po latach okazuje się, że to było złe, że to było niegodne i niesprawiedliwe... wobec siebie. Kształtujesz się latami w taką, a nie inną formę, a później się okazuje, że ta forma jest zła, pokraczna i mocno niedorobiona. Jestem jak motyl ze zdeformowanymi skrzydłami, który nie umie latać tak wysoko, daleko i szybko jak inne motyle, tylko wlecze się w przestrzeni jakby resztkami sił. Mówią mi "leć!", a przecież nikt nigdy nie nauczył mnie latać. Wykaż inicjatywę, ale ja nie wiem, co to jest ta cała inicjatywa.

Kiedyś oglądałam jakiś film dokumentalny o Czarnobylu i pokazywali w nim m. in. zmutowane owady. Człowiek się spodziewał, że pokażą nie wiadomo jak szokujące stwory i potwory nie z tego świata, a tymczasem okazało się, że... zobaczcie, ten robak ma dodatkową jedną plamkę - no i zonk. Teraz sobie myślę, że jednak jedna dodatkowa plamka na skrzydle potrafi naprawdę sporo zmienić.

Komentarze