Sobą dla siebie... i dla czytelników

Przez 8 długich lat byłam blogerką. Taką sobie, ale zawsze to coś. Blogowałam, pisałam, tworzyłam, budowałam mozolnie blogi. A teraz zaczynam całkowicie od nowa. Czy żałuję? I tak i nie. Z jednej strony szkoda - i to nawet więcej niż trochę. Z drugiej strony może lepiej zacząć od nowa i stać się kimś lepszym. Lepszym człowiekiem, lepszą blogerką, lepszą sobą.

Kto chce pobić przeciwnika, nie będzie z nim rozprawiał o kosztach wojny.

Blog to takie dziwne miejsce, w którym można być w pełni sobą. I to jest w blogowaniu najlepsze: całkowite bycie sobą. Bez tej całej poprawności politycznej, poprawności społecznej, otoczki złożonej ze społecznych norm i wymagań. To męczące być ciągle wytworem społecznych mechanizmów ułatwiających wzajemnie dopasowanie wszystkich do wszystkiego. O wiele przyjemniej być po prostu sobą, czyż nie?

I tutaj zawsze pojawia się pytanie: czy będąc sobą jestem złym człowiekiem? A może wręcz przeciwnie? Najrozsądniej jest przyjąć, że blog i związane z nim bycie sobą nie podlegają ocenie pod względem przydatności dla społeczeństwa. Można być sobą dla siebie.

Czy jeśli mam określony pogląd na daną sprawę, to nie powinnam go wygłaszać? Czasem takie odnosiłam wrażenie. Poprawność to taka jakby cenzura XXI wieku. Teraz już nikt nie patrzy, czy obrażasz władzę. Patrzą, czy jesteś wystarczająco "nienarzekająca", wystarczająco zmotywowana, inspirująca i wystarczająco dla wszystkich miła oraz przydatna. Smutek, tęsknota, zazdrość, złość, niezaradność, poczucie zagubienia - nie wolno się do tego przyznawać, bo jest się zlinczowanym. Nie zawsze, aby bywa i tak.

A co złego w zazdrości, co złego w złości, co złego w... byciu sobą? Czym jest zło i czym konkretnie charakteryzuje się człowiek zły? Nie wiem. Choć wszyscy naokoło są przekonani, że wiedzą. Niech podzielą się źródłem tej wiedzy, też bym chciała poczuć się obdarowana... no właśnie, też nie wiem czym. Czymś dostępnym poza moim zasięgiem.

Przed chwilą oglądałam familijną reklamę, w której nikt nie zwraca uwagi, że mamusia wróciła do domu. Woła ich, a oni żyją gdzieś we własnym świecie. Dopiero, jak pisze do nich z kuchni na telefony, że przyniosła żarcie, to wtedy okazują zainteresowanie i łaskawie ruszają dupy. Smutne.

Komentarze

  1. też widziałam tę reklamę, niestety takie sytuacje się zdarzają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ta reklama już od dawna wkurza. Przy nowym starcie życzę powodzenie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.