Plotkarzom i donosicielom wstęp wzbroniony

Ludzie potrafią umęczyć. Oj, potrafią... Z drugiej strony zbyt długi brak ludzi też potrafi umęczyć. Kiedy za dużo przebywam z ludźmi, czuję się zmęczona, sfrustrowana i pragnę odrobiny spokoju, przestrzeni dla samej siebie. Kiedy zaś nie przebywam z ludźmi w ogóle, to po jakimś czasie, powiedzmy po pół roku, coś zaczyna dziać się w mojej psychice. Najlepiej byłoby zachować jakiś złoty środek, tak zresztą jak i w każdej innej dziedzinie - tyle że nie zawsze jest to możliwe.

Gdy w otoczeniu przez dłuższy czas nie ma ludzi, to coś pada na psychikę. Człowiek czuje się nikomu niepotrzebny i niezauważany przez świat. Inna sprawa jest taka, że są ludzie... i ludzie. Są tacy, do których idzie się chętnie, a są tacy, że jak tylko znajdą się gdzieś w pobliżu, to pierwsza myśl brzmi: 'O nie! To znowu on/ona!'. I od razu pojawia się Jeleniogórskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych.


Tak do końca nie wiem, od czego to zależy, że jedne osoby się toleruje, a innych za nic w świecie strawić nie można. I choćby nie wiem, jak człowiek się starał, to nie polubi się tej osoby i szlus.

Może jest to kwestia poziomu swobody, jaką czuje się w towarzystwie danej osoby (nawet się zrymowało). Po prostu są tacy ludzie, którym przeszkadza niemalże wszystko: że się źle patrzysz, za głośno oddychasz, chcesz posłuchać innej muzyki, czegoś nie wiesz, a powinieneś/powinnaś, wtedy a wtedy to powiedziałeś/powiedziałaś coś tak, a nie inaczej itd. I ciężko poczuć się swobodnie czy chociażby komfortowo w towarzystwie takiego upierdliwca. Upierdliwcowi wszystko przeszkadza i nie ma takiej rzeczy, której by się nie uczepił. A to kanapka źle położona na biurku, a to włos pozostawiony gdzieś nieopatrznie, lecz z pewnością złośliwie. Wszystko źle i wszystko niedobrze, wszystko musi być tak, aby zadowolić poczucie estetyki pana upierdliwca/pani upierdliwej.

Obok swobody pojawia się również kwestia szanowania nawzajem swojej przestrzeni życiowej - brzmi to głupio, ale na chwilę obecną mądrzejsze określenie nie przyszło mi do głowy. Kiedy ktoś zmusza mnie do słuchania przez cały dzień muzyki, której ja nie cierpię, to ciężko tu mówić o jakimś szacunku wzajemnym. Podobnie sprawa wygląda, gdy ktoś w środku zimy otwiera na całą szerokość okna, bo 'chce wywietrzyć' i w dupie ma, że komuś obok jest zimno. Tak samo ciężko mówić w tym przypadku o szacunku. Można przecież iść na kompromis i np. ww. okno zostawić uchylone. Ale po co komu kompromisy? JA chcę wietrzyć i ma być tak, jak ja chcę; JA chcę słuchać takiej, a nie innej muzyki i taka ma lecieć cały dzień, bo ja tak chcę - to jest taka postawa wyrażająca mocne lekceważenie drugiego człowieka.

No i na końcu kwestia donosicielstwa oraz plotkowania. Raczej ciężko poczuć się dobrze w towarzystwie osoby, która donosi szefostwu z byle powodu, że ten nie zrobił tego, tamten tamtego, a tamten to ma bałagan na biurku i 'musimy na to patrzeć'. Dla mnie donosicielstwo i sianie plotek to jest po prostu coś obrzydliwego. Ciężko rozmawiać z osobą, która czepia się dosłownie każdego słówka, patrzy, na kogo by tu donieść, a dodatkowo rozpowiada wszystko o wszystkich wszystkim w promieniu co najmniej 10 km. Donosicielom i plociuchom zawsze mówię stanowcze NIE!

Komentarze

  1. wolność zawsze kończy się tam, gdzie zaczyna się sfera prywatności drugiej osoby

    OdpowiedzUsuń
  2. dlatego trzeba żyć prosto :) bez zbędnych uwikłań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny tekst, zgadzam się, nie mam już -nastu lat i przez moje życie przeszło wiele osób, jednych wspominam wspaniale inni to isty horro. Dzis otaczam się gromatką przyjaciół i to mi w 100% wystarczy. Ludzie są różni, swój na swojego w końcu trafi: Ci "nie fajni" też muszą być aby nie była mam nudno.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.