Otrzyj łzy, bo naprawdę nie warto

Kiedy piszę na blogu o jakiejś swojej słabości czy porażce, gdy przyznaję się, że coś mi nie wyszło, to niektórzy komentują, że jestem niesamowicie odważna. Kiedyś myślałam, że to lekka przesada z tą odwagą, ale przekonałam się, że nie ma w tym krzty przesady. Co w tym odważnego? Coś jednak jest.

Otrzyj łzy, bo naprawdę nie warto



Gdy człowiek oświadcza wszem i wobec "znowu w życiu mi nie wyszło, uciec pragnę w wielki sen", to zawsze znajdzie się jakaś osoba bądź grupa osób, które będą chciały się dowartościować jego kosztem. Powiedzą ci: 'przesadzasz, inni mają gorzej i sobie radzą' lub 'jesteś żałosny, toksyczny i tylko potrafisz się nad sobą użalać'. W stadium kulminacyjnym powiedzą ci jeszcze: 'ja to miałem w życiu gorzej i sobie radzę, a ty jesteś zwykłym nieudacznikiem'. Ewentualnie wersja lajtowa: 'wyjedź w góry, idź na spacer, to ci przejdzie'. O, do ludzi sobie wyjdź. Bluzkę kup, oko zrób i gitara.

No dalej, no! Makijaż i do ludzi - i wszystko ci minie. Musisz się wreszcie zmienić, bo inaczej to będziesz zawsze nikim.

Bo ludzie to mają takie problemy... ojej, jakie oni mają problemy! Prawdziwe, a nie to, co ty. I nie narzekają, nie użalają się nad sobą, tylko się w garść biorą. A ty się użalasz.

Kiedy opowiada się publicznie o swoich życiowych zakrętach, to trzeba wziąć pod uwagę, że z czasem pojawi się bonus w postaci wyżej opisanych życiowych 'mądrości'. Jeden z drugim lub jedna z drugą siedzą tylko i patrzą, jak by tutaj się dowartościować czyimś kosztem, jak poprawić sobie własne poczucie wartości mądrząc się publicznie. 

Teraz już mnie to aż tak nie rusza, bo biorę poprawkę na to, że są ludzie i ludzie. Tymi ludźmi w definicji negatywnej nie trzeba się przejmować, bo co mi mogą zrobić słowa anonimów w sieci? Chyba że dam im przyzwolenie, aby mi coś zrobiły i będę sobie z tego powodu szarpać nerwy - to też przechodziłam. 

Nadenerwowałam się niepotrzebnie, a tak naprawdę nie warto przejmować się kimś, kto nie jest dla nas ważny ani my dla niego nie jesteśmy ważni. To po prostu kolejny frustrat chcący się wyżyć i dowartościować. Odwaga to właśnie stawiać czoła takim frustratom i nie dać się zgnębić, bo oni jakoś w mig wykorzystują słabe strony i wiedzą, gdzie uderzać. Jak to robią? Tak, że już coś o nas wiedzą. Sami dajemy im broń do ręki - lecz jeżeli nie będziemy chcieli, to kule z niej nas nie dosięgną. A jeżeli nie jesteśmy na strzały przygotowani, to będziemy później tak leżeć we krwi i łapać oddech.

Czy jest wtedy nadzieja? Jest. Wystarczy jedna porządna transfuzja ze zrozumienia, wsparcia, pomocy, odrobiny zainteresowania... i nagle stajemy na nogi. Stajemy na nogi, wycieramy przez chwilę łzy i idziemy przez siebie - już nie poza sobą. Płacząc albo nie płacząc, ale przed siebie.

Odważnie.

Komentarze

  1. Nie do końca się zgadzam z tymi ludźmi, co mówią, że inni mają gorsze problemy itd. że masz się nie mazać, bo po co itd.
    To nie tak. Dla kogoś dany problem zdaje się być kosmiczny, trudny. Każdy z nas ma inną wrażliwość i róznie reaguje. Dla kogoś apogeum problemu zaczyna się z innego stopnia.
    Wydaje się mi, ze jeśli ktoś jest naszym dobrym kolegą, koleżanką po prostu wysłucha, ewentualnie coś niecoś podpowie i nie zbagatelizuje problemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie brednie ludzie potrafią mówić. Każdy jest jednostką, każdy przeżywa na swój własny sposób. Każdy ma swoją drogę. Jeden będzie przeżywał rozstanie, a inny w mig zajmie się czymś innym. Jeden załamie się chorobą, a inny będzie z nią walczył. Dla jednego problem to pryszcz na pysku, a dla innych to jedno wielkie Nic. Nie trzymałabym kontaktu z takimi ludźmi. Jeśli życie zmuszałoby mnie do tego, to bym ich normalnie wyśmiała i robiła swoje. Prawdziwy przyjaciel, czy nawet znajomy nie powie takich bredni, które tu przeczytałam. Wysłucha problemu, doradzi, będzie wspierał, a nie bredził i dowalał dla zabawy.

    Super post, może pomoc komuś. Pozdrawiam Cię serdecznie silna kobieto. Nie dajemy się głupcom. :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy mierze się z problemem według własnej skali.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Cię podziwiam. Szczerze, czasem Ci zazdroszczę z jaką wnikliwością i trafnością potrafisz skomentować rzeczywistość. Chcialbym mieć choć trochę Twojego umysłu, Twojego spojrzenia na życie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.