Pochodzenie ma znaczenie*

Duże miasto uczy obojętności. Jeszcze nigdy w życiu inni ludzie nie byli mi tak bardzo obojętni. Jednocześnie nigdy wcześniej aż tak bardzo nie miałam okazji doświadczyć przytłoczenia bodźcami, emocjami, wrażeniami. To chyba paradoks ponowoczesnej przebudowy myślenia. Ewentualnie bełkot.

Tutaj ludzie przewalają się masami, zmasowanymi tłumami. Gęsto się śpieszą, szybko się przemieszczają. Muszą zdążyć między jedną przesiadką a drugą.

Patrzą, ale nie po to, żeby zobaczyć. Patrzą, ale się nie przyglądają. Są nastawieni na przemieszczanie się z punktu A do punktu B, a później do C. Nie obchodzi ich, kto stoi obok i czy w ogóle ktoś stoi. Bo ich ciągle coś goni albo oni za czymś pędzą. Nie wiem za czym, ganz egal.

Nieoczekiwanie momentami zaczynam być dumna ze swojego małomiasteczkowego pochodzenia. Kto nie zaznał biedy w małym mieście na zadupiu, ten nie zna życia. I kropka.

*tekst z dn. 05/03/2017 r.

Komentarze