Jak ja będę teraz żyć?

Zadaję sobie pytanie, jak ja będę teraz żyć. No jak? Jak mam dalej żyć, wstawać co rano, jeść śniadanie, robić te różne dziwne rzeczy, które się robi w ciągu dnia? Jak mam teraz żyć, funkcjonować, działać jako człowiek? Czy to w ogóle może się udać?

Jak ja będę teraz żyć?

Jak mam wstawać, szykować się do pracy, iść do pracy, pracować, wracać i jeść obiado-kolację, kiedy cały czas chce mi się płakać? Jak mam żyć czując aż taki smutek, aż taką rozpacz i aż taką frustrację? Jak mam sprzątać, robić zakupy i odpowiadać na maile, kiedy czuję się opuszczona? Jak mam ukrywać łzy, kiedy to jest takie trudne je powstrzymać?

Ale przecież bywały gorsze sytuacje. Bywały? No bywały. Czy mnie złamały? Nie złamały. Po prostu odebrały mi kawałek duszy, ale mnie nie złamały.

Mam wrażenie, że człowiek rodzi się z wrodzoną radością życia, a później poszczególne wydarzenia i poszczególni ludzie mu tę radość odbierają. Ktoś bliski umiera, a wraz z nim umiera część twojej duszy. Ktoś daje ci nadzieję, a następnie cię opuszcza - i wraz z jego odejściem również umiera część twojej duszy. Ktoś ci obiecuje, że będzie z tobą, a później odchodzi i ma cię gdzieś - i znowu wraz z nim kolejna część twojej duszy odchodzi w niebyt. Niekiedy ktoś powinien być, a mimo to nigdy go nie było - wtedy jest jak brakujący element układanki. Element, którego nie poznało się i nigdy się nie pozna.

Dlaczego jego nie ma, dlaczego mnie zostawił, dlaczego mnie porzucił? Tak chciał, a ty musisz się z tym pogodzić. Człowiek ma wolną wolę i nie może być do niczego zmuszany. Czasami myślisz sobie, że jesteś dla kogoś kimś wyjątkowym, a tak naprawdę jesteś tylko przygodą na jedną noc, planem B, wyjściem awaryjnym, bo akurat nikt lepszy chwilowo nie znalazł się.

Najgorsze to uświadomić sobie, że jesteś tylko substytutem. Substytutem, próbą zapełnienia przerwy w życiorysie, czymś, co bierze się po prostu z braku laku. Chwilowo nikogo nie ma, więc od biedy możesz być i ty. Jesteś jednym z wielu substytutów, który szybko zostanie zapomniany.

Człowiek rodzi się z wrodzoną radością życia, a później inni po kolei mu tę radość odbierają. Ktoś umiera, ktoś porzuca, ktoś inny okazuje się niewarty lub odchodzi bez słowa. Ktoś powinien być, a jednak go nie ma. Ktoś miał się pojawić, ale najwyraźniej wybrał inną drogę. 

Gdyby człowiek rodził się jako układanka, to można by rzec, że każda taka strata odbiera mu jeden kawałek tej układanki. I później zostaje on z kilkoma elementami, które jakimś cudem się ostały, i nie pamięta już, jaki na początku był wzór tej jego układanki.

Jak ja będę teraz żyć? Normalnie. Tak, jak zawsze. Będę wstawać, robić sobie śniadanie, chodzić do pracy, szukać innej pracy i przygotowywać się na rozmowy kwalifikacyjne, będę oglądać filmy, kupować chleb, a w weekendy spacerować i słuchać muzyki. Od czasu do czasu skrobnę coś na blogu, przejrzę memy i demoty. Normalnie: tak, jak zawsze. Może zacznę znów ćwiczyć lub pouczę się jakiegoś języka obcego. Niemiecki, rosyjski - coś się znajdzie.

Następnego dnia, następnego tygodnia i następnego miesiąca też będę wstawać, robić sobie śniadanie i funkcjonować w sposób użyteczny. I tak dzień po dniu. 

Aż w końcu któregoś razu być może smutek stanie się mnie smutny, rozpacz stanie się mniej rozpaczliwa, poczucie odrzucenia będzie mniej bolało, zaś frustracja nie będzie już tak frustrująca. Pozostaną tylko łzy, które być może będą szybciej wysychać.

Komentarze

  1. Wiesz, miałam kiedyś podobne myśli. Iluż ludzi, ileż sytuacji zabrało mi kawałek mojej duszy. Blizny zostawiają, te blizny niektóre czuję i to bardzo mocno, one nie znikają...są zbyt głębokie. Mam też świadomość, że mnie ukształcają. Silne jesteśmy, nie każdy potrafi znów wstać, iść do pracy, poszukać dobra, naprawdę nie każdy. Niech te blizny, niech te stracone kawałki zapełniają się czymś lepszym, niż to, co straciliśmy. Choć straty ukochanych bliskich się nie da zastąpić. Niech łzy płyną, ile tylko muszą, ale brawo za każdy dzień, w którym wstajesz, robisz swoje, a jeśli jeszcze szukasz radości to już brawo na stojąco. Wiesz, Ty byłabyś takim dobrym elementem, piszesz szczerze, a to buduje, piszesz od serca i tak, że człowiek czuje, że nie jest sam. Całym sercem życzę, by smutek stawał się coraz to mniejszy, ja w to wierzę i jestem z Tobą. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa, dodały mi otuchy.

      Usuń
  2. to wszystko to strategie na zaspokajanie lub frustrowanie potrzeb, współodczuwam z Tobą...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.