Smutny Sylwester i Podsumowanie Roku

To chyba jest prawda, że im człowiek starszy, tym czas zdaje się płynąć coraz szybciej. Ledwo świętowaliśmy koniec 2022 i początek 2023, a tu proszę... Minął rok i znów nadeszły święta, a wielkimi krokami zbliża się ten nieszczęsny Sylwester. Znów przyjdzie styczeń i tym razem będziemy musieli przyzwyczajać się do pisania 2024 zamiast 2023 w rubryce "rok".

Smutny Samotny Sylwester

Tak się to wszystko toczy i kręci i chyba... zmierza dokądś. Albo i nie.

Istnieje jakiś sens życia, jakiś cel tej długiej drogi czy tylko każdy z nas błądzi tu? Dawniej byłam pewna, że istnieje jakiś cel życia na zasadzie "teraz jest chujowo, ale kiedyś... o, kiedyś, jak już dorosnę, to dopiero będzie fajnie!". Dorosłam i wcale fajnie nie jest. Fajnie już było, tylko o tym nie wiedziałam. To "fajnie" przeleciało mi tak jakoś i już nie wróciło, a ja nawet nie zauważyłam, że to właśnie było to. Nie skorzystałam, nie wycisnęłam z życia tego, co mogłam. Nie umiałam, nie wiedziałam jak - nikt mnie tego nie nauczył. Po prostu żyłam tak, jak umiałam i robiłam tyle, ile zrobić w danej chwili mogłam. Bez nauki i wsparcia, jakie dostawali w tym czasie inni ludzie.

Myślałam, że np. fajnie jest, jak się kogoś ma. Teraz wiem, że to zależy, bo jeśli później okaże się, że ten osobnik tak naprawdę ma cię gdzieś i szuka albo już znalazł sobie inną, to wszystko to, co robiło się wspólnie, okazuje się jednym wielkim kłamstwem. I wspomnienia nie są już prawdziwe, tylko oparte na kłamstwie. Są fałszywe, a więc nieważne. Ważna jest tylko nauka wyciągnięta z takiej znajomości: najpierw typa wybadać, czy traktuje cię poważnie, a dopiero później się przywiązywać. W takiej kolejności, nigdy na odwrót. Pewnie normalni ludzie uczą się tego, jak mają lat 15-20, ale ja nie przeszłam procesu socjalizacji tak, jak powinnam.

Jeżeli kobiety w Polsce żyją ok. 80 lat, to znaczy, że połowa życia już za mną. I to ta lepsza połowa, kiedy jest się młodym, zdrowym i chłonie się wiedzę jak gąbka. Ja też byłam młoda, szczupła, ambitna i miałam dobrą kondycję. Lubiłam brykać przy muzyce i ćwiczyć, gdy nikogo nie było w domu, a teraz gdzie mnie posadzą, tam siedzieć będę. Ostatnio zaniemogłam na zdrowiu dość poważnie i ledwo człapię do roboty. Roboty, której nienawidzę. Wzięłam kilka dni zwolnienia z powodu bólu, ale dostałam ostrzeżenie z góry, że tutaj zwolnień bardzo nie lubią i muszę uważać. Tak, w 2023 roku istnieją jeszcze takie januszeksy. Bez obaw, nie obetną mi premii, bo tutaj żadnych premii, dodatków ani nagród nie ma.

Smutny Samotny Sylwester

Ponoć jest rynek pracownika, ja nic takiego nie zauważyłam. Składam CV od dłuższego czasu, miałam ileś tam rozmów i nic. Nie wiem, gdzie ten rynek pracownika i gdzie tak bardzo brakuje pracowników, w biurach z pewnością nie. Stawki dużej nie podaję, wymagań z księżyca nie mam, zależy mi tylko na UoP i żeby był dobry dojazd. Z biegiem czasu zapewne będę w takiej desperacji, że nawet na UoP przestanie mi zależeć. W sumie w 2023 roku są jeszcze ogłoszenia typu "praca na pełny etat od godz. X do godz. Y, oferowana umowa zlecenie". Można? Widocznie można. Gdyby nie było żadnych chętnych, to i takie ogłoszenia straciłyby rację bytu. Więc skoro istnieją - muszą mieć wzięcie. Tak, to są ogłoszenia z 2023 roku, a nie z 2013.

Czytałam i wchłonęłam do umysłu wiele porad, co robić i co mówić na rozmowach kwalifikacyjnych - wszystko to jak piach w wodę. Po prostu muszę chyba pogodzić się z faktem, że praca biurowa w normalnych firmach jest dla mnie nieosiągalna i muszę przeczekać, aż miną 3 lata i wtedy wymyślić jakiś nowy plan na zawodowe życie, bo tutaj robię w kółko jedną i tą samą rzecz bez szans na zmianę, w dodatku podejście do pracowników jest takie, jakie jest. I lepsze już nie będzie. 

Nigdy w życiu nie miałam tak nudnej i nierozwijającej pracy. Płaczę, gdy rano muszę tam iść i mam takie poczucie kompletnie zmarnowanego czasu, jakiego nigdy wcześniej nie miałam. Co rano wiem, że będę robić jedną i tą samą rzecz, którą robię od początku mojego tam zatrudnienia i do której zostałam przeznaczona w tej firmie już na zawsze. Prosiłam, tłumaczyłam, pisałam - na nic to się zdało. I wiem, że jeśli tu zostanę, to za 10 lat będę robić dokładnie to samo, co teraz, chyba że wcześniej zastąpi mnie jakiś super nowoczesny system, a mnie podziękuję za pracę. 

Nie wiem, kto wymyślił taki tryb pracy i dlaczego nie chcą mi dać czegoś dodatkowego do roboty. W niektórych firmach wręcz musiałam robić ponad siły kilka rzeczy naraz i nie było czasu czegoś zjeść - tutaj zupełnie na odwrót: nuda i jeszcze gorsza ciągnąca się nuda. Niepojęte po prostu. Nie pomagają prośby, rozmowy, wiadomości mailowe do kierownictwa - nic nie pomaga. Marnuję życie na... to coś. Chciałabym wreszcie znaleźć robotę gdzie indziej i pierdolnąć wypowiedzeniem. Nie wiem, czy za takie grosze i na takich warunkach znajdą za mnie zastępstwo, chyba że tylko na parę miesięcy. Dłużej nikt nie wytrzyma takiej nędzy i nudy.

Smutny Samotny Sylwester

W 2023 roku poniosłam kilka strat: straciłam rok na pracę w firmie, w której kompletnie się nie rozwijam. Zatem kolejny rok zawodowo na marne. Straciłam ważną osobę w rodzinie i to jest tak dziwne, że właściwie do końca chyba do mnie ten fakt nie dociera. Jest ktoś i nagle tego kogoś nie ma. O jedną osobę mniej w domu, przy wigilijnym stole, w rodzinie, ogólnie w życiu, na tej planecie - i to tak po prostu. 

Ogólnie od dzieciństwa jestem przyzwyczajana do tego, że ktoś umiera. Wtedy tłumaczyli mi coś o niebie, o aniołach i w ogóle. Teraz nikt mi nic nie musi tłumaczyć, sama wiem, że śmierć w końcu przychodzi. Boję się, że nadejdzie dzień, w którym nie będę mieć już nikogo. Zostanę całkowicie sama na tym świecie. Po co wtedy miałabym żyć? Nie wiadomo, pewnie dla życia samego w sobie, no bo cóż niby z samą sobą począć? Żyje się, wstaje rano, szuka się czegoś do roboty i tyle. 

Jedni mają dzieci, żeby nie czuć się samotnie i nadać swojemu istnieniu jakiś głębszy sens, inni mają tzw. hobby i dziergają, lepią z gliny i takie tam, a inni podróżują szukając po świecie nie wiadomo właściwie czego. Wszystkich ich łączy to, że próbują zapełnić czymś czas, który im pozostał. Tłumaczą, że to jakiś ich cel, jakiś sens, coś niezbędnego do życia. Wcale nie niezbędnego, po prostu usiłują zapełnić czymś czas, nie siedzieć i nie czekać na śmierć, bo to doprowadziłoby ich do rozpaczy. To wypełniacze czasu, które mogliby wymienić na inne wypełniacze czasu. W konkretnym momencie życiowym są im miłe, ale nie są niezbędne.

Ogólnie czuję się tak, jakbym w tym roku straciła dwie osoby: jedną fizycznie wskutek śmierci - z przyczyn od niej niezależnych, a drugą też fizycznie i też na zawsze, mimo że żyje. Strata nastąpiła wskutek jej decyzji i była całkowicie od niej zależna. Nigdy już się nie spotkamy ani nie porozmawiamy, bo po prostu tak postanowiła. Żyje sobie, ale już daleko beze mnie.

Smutny Samotny Sylwester

Mówi się, że czas leczy rany, ale ja nie chcę żadnego leczenia emocjonalnych ran. Ja chcę, żeby rok 2024 pozwolił mi iść do przodu, zmienić coś w swoim życiu na lepsze i stać się lepszą wersją samej siebie. Chciałabym nie musieć marnować czasu na kompletne pierdoły, które ani nie pozwolą mi się rozwinąć ani w niczym mi nie pomogą. Chciałabym nie odczuwać potrzeby płaczu codziennie rano, kiedy wiem, że muszę iść do pracy. Z drugiej strony bezrobocie też poznałam nazbyt dobrze i nie chcę poznawać na nowo.

Chciałabym chociaż trochę podreperować swoje zdrowie i skupić się na sobie, a nie na innych i na tym, żeby nie być sama. Można niby być z kimś, a jednocześnie czuć się samotnie, a później jeszcze bardziej samotnie po zakończeniu znajomości - teraz o tym wiem. Można mijać każdego dnia setki ludzi, a i tak czuć się samotnie, bo oni wszyscy są obcy - takie teraz czasy. Dlatego myślę, że grunt to czuć się dobrze we własnym towarzystwie, z samą sobą. 

I być swoją najlepszą przyjaciółką.

Komentarze