Tańcząca z Januszexami

 Alternatywne tytuły wpisu:

  • Ja cię kocham, a ty w Januszexie
  • Spokojnie, to tylko Januszex
  • Czy leci z nami Janusz?
  • Janusze dzwonią zawsze dwa razy
  • Nie zadzieraj z kodeksem pracy
  • Historia wędrujących pracowników
  • Dwunastu gniewnych Januszy
  • Janusz - świnia z klasą
  • Zdarzyło się na wczoraj
  • 28 Januszexów później
  • 4 lata nadgodzin i pogrzeb
  • Pewnego razu w Januszexie
  • Dobry, zły i wyczerpany
  • Janusz sam w Firmie
  • Januszex: Bez przebaczenia
  • 3:10 do pracy
  • Powrót Janusza zwanego Koniem
  • Starszy pracownik musi zniknąć
  • Januszexu 4
  • Mój pracodawca jest Januszem
  • Nie ma Janusza bez Firmy
  • Nie mów Januszowi, że niania nie żyje
  • Nie czas na wyjście do domu
  • Bezsenność w Januszexie
  • Trzy Janusze: czerwony
  • 40-letni pracownik
  • Nie wierzcie Januszom
  • Gdzie jest moja pensja?
  • Janusz i 40 pracowników
  • Życie zaczyna się po Januszexie
  • Skazani na minimalną
  • Władca pierścieni: Powrót Janusza
  • Podziemny Januszex
  • Milczenie pracowników
  • Leon Januszowiec
  • Więzień Januszexu
  • Dawno temu w Januszexie
  • W pogoni za pracą
  • Zatrudnij mnie, jeśli potrafisz
  • Jak wytresować pracownika?
  • Jak rozpętałem drugą rozprawę sądową?
  • Przerwana lekcja ppoż.
  • Pracownicy nie płaczą
  • Za kilka nadgodzin więcej
  • Krótki film o zarabianiu
  • Przeminęło z pensją
  • Zaginiona wypłata
  • Janusze z Januszexów: Klątwa prawa pracy
  • Poszukiwacze zaginionej pensji
  • Zbuntowany zarząd
  • Czwartkowa pomarańcza
  • Tylko nie mów szefowi
  • Efekt Janusza
  • W budżecie się nie mieści
  • Prawo pracy i ostatnia krucjata
  • Okno na Januszex
  • Kodeks pracy i więzień Januszexu
  • Wywiad z Januszem
  • Slumdog: Biedak z Januszexu
  • Januszex: niezwykła praca
  • Aż poleją się łzy
  • Epoka januszowa
  • Jutro będziemy w januszexie
  • Januszex 2: Dzień Sądu
  • Pan życia i pensji
  • Polowanie na czerwcową wypłatę
  • To nie jest kraj dla starych pracowników
  • Cast Away - poza Januszexem
  • Jak poznałem swojego szefa?
  • Januszek, nie Janusz
  • Teoria wielkiego pracoholizmu
  • Januszex Horror Story
  • Janusz, śmierć i robota
  • Z Archiwum J.
  • Januszowe melodie
  • Po drugiej stronie biurka
  • Sześć stóp pod biurkiem
  • Redukcja etatów: wojna potępionych
  • Co robimy przy biurku?
  • Agenci J.A.N.U.S.Z.A.
  • Kochane wypłaty
  • Co szefowie powiedzą?
  • Czterej Janusze i kodeks
  • Januszex zły
  • Sliders: piąty pracownik
  • Fringe: na granicy prawa pracy
  • Przystanek Januszex
  • Boso przez sąd
  • I nie było już pracowników
  • Januszex - więzienie dla kobiet
  • Zabójcze nadgodziny
  • Janusze: następne pokolenie
  • Był sobie Janusz
  • Pokój za jeden tysiąc
  • The Januszex Academy
  • Zwolnić, jak to łatwo powiedzieć
  • Zróbmy sobie Firmę
  • Zanim odejdą pracownicy
  • Patrzę na ciebie, Areczku
  • Oni harują
  • Wciąż cię wyzyskuję
  • Teorie spiskowe: wojny januszowe
  • Najbardziej luksusowe januszexy świata
  • Ukryta presja
  • Mordercze nadgodziny
  • Trzy tysiące złotych wypłaty
  • Januszex - obóz pracy
  • Czy ktoś widział premię?
  • Poznaj moich kierowników
  • Nadgodziny
  • Pensja Nic
  • Moje szefowe krowy
  • Minuta przerwy
  • Wielki Usz
  • ABC Januszowania
  • Januszex - odwieczna beczka prochu
  • Janusz wie lepiej
  • Kiedy umowa?
  • Kierownik Widmo
  • Wakacje z nadgodzinami
  • Zwolnienia i inne zjawiska januszowe
  • Wymarzone samochody Janusza Juniora
  • Najpierw pracuj, potem podpisuj
  • Wyjęci spod prawa (pracy)
  • Kochając wypłatę, nienawidząc Januszexu
  • Byliśmy stażystami
  • Niczego nie wypłacę - Janusz Paw
  • Podły, okrutny, Janusz
  • Janusz, mały książę umów
  • Pozwól mi podpisać
  • Kto przygarnie moich pracowników?
  • Kiedy po raz ostatni widziałeś pensję?
  • Janusz przy moim stole
  • Januszex: Pierwsza krew
  • Zwolnili mnie, zaraz wracam
  • Wszystko albo wypowiedzenie
  • Ja wam zapłacę!
  • Co kryje umowa?
  • Wszystkie drogi prowadzą do Januszexu
  • Apetyt na wyzysk
  • Na przekór całemu Januszexowi
  • Umowy tworzy się w nocy
  • Niewygodny pracownik
  • Janusz i Uprzedzenie
  • Duże Janusze nie płaczą 
  • Seks, kłamstwa i umowy o pracę
  • Pamiętajcie o wypłatach
  • Wielka draka w januszowym zakładzie
  • Przyczajona kadrowa, ukryta umowa
  • Jak zostałem Januszem? Historia prawdziwa
  • Do wszystkich Januszów, u których pracowałam
  • Umowa, którą dajesz
  • Jestem Gen J.
  • Nic januszowego
  • Noc żywych Januszy
  • Niebezpieczna januszerka
  • Szef za mną chodzi
  • Bękarty Janusza
  • Kwiaty w Januszexie
  • Coś paskudnego tu januszuje
  • Inwazja pożeraczy płac
  • Plan 0 z Januszexu
  • Jak stracić pracowników i zrazić do siebie ludzi?
  • Codzienna dawka nadgodzin
  • Brave Heart - Waleczny Zarząd 
  • Janusz w Opałach

Tańcząca z Januszexami

Poprzerabiałam tytuły filmów, żeby trochę uszło ze mnie napięcie, a że zawsze miałam dziwaczne poczucie humoru - no to cóż poradzić? Czuję, że coś musi się zmienić i zmieni się, bo inaczej oszaleję - po prostu. Nadchodzi czasem taki moment, że albo wóz albo przewóz.

Jeżeli utknęło się w miejscu, to trzeba w końcu dokądś ruszyć. I to nieważne dokąd: czy do przodu, czy w bok, czy do tyłu czy na skos. A jeśli dodatkowo tonie się w bagnie beznadziei, braku rozwoju i braku perspektyw, to trzeba wydostać się stamtąd jak najszybciej, bo pewnego dnia utonie się całkowicie, a nikogo to nie będzie obchodziło. Wezmą następnego i będą go cisnąć, dopóki on też albo nie utonie albo dopóki się stamtąd nie wydostanie. I tak to się kręci: firma działa, fajnie jest. Zawsze jakiś desperat się znajdzie.

Niby to wszystko takie oczywiste, ale dlaczego zawsze w takich sytuacjach zostaję sama? Dlaczego zawsze jest to tak bardzo ciężkie do przeżycia? 

Prawda jest taka, że w tych czasach nie wolno pracować za długo w jednej firmie. No chyba, że ktoś pracuje w budżetówce - tam jest inaczej. W budżetówce reguły gry są jasne i każdy wie, ile kto zarabia i dlaczego, jakie są drogi awansu, jakie możliwości itd. W sektorze prywatnym nic nie jest jasne.

Dlaczego trzeba co jakiś czas zmieniać zakład pracy?

Niepisaną zasadą prywatnych firm jest to, że nowi pracownicy są przyjmowani po wyższych stawkach. Zarabiają więcej niż "zasiedziali" pracownicy. Dlaczego? Ponieważ nowych trzeba "zachęcić", przypilnować, aby nie odeszli do innej firmy. Długoletnich stałych bywalców już zachęcać nie trzeba - już tu pracują. A skoro pracują, to niech pracują i niech nie marudzą.

Jaki z tego wniosek? Opłaca się być zawsze nowym pracownikiem, a nie długoletnim. Długoletni pracują po niższych stawkach - zarówno niższych niż stawki ich nowych kolegów, jak i niższych niż stawki na rynku pracy. Stawki na rynku pracy rosną, ceny rosną, a stali pracownicy wciąż zarabiają tyle samo. Zatem siła nabywcza ich pensji jest dużo niższa niż wtedy, gdy dopiero zaczynali pracę.

Kiedy w przedpoprzednim miejscu przepracowałam już ileś lat, to odkryłam, że nowo przyjęci pracownicy na tym samym stanowisku, co moje, i z tym samym zakresem obowiązków, zarabiają więcej ode mnie i to sporo. Ja szok totalny, a szef spokojnie wytłumaczył, że oni zostali przyjęci po "nowych stawkach" i tyle. Nie ma się o co burzyć, to po prostu nowe stawki. No to ja o podwyżkę - Na to szef, że nie dostanę, bo kiedyś na początku pracy popełniłam kilka błędów. Ale nowi dostali wyższą stawkę na wstępie, z błędami czy bez. Ja ich uczyłam, a oni więcej ode mnie dostawali. Komedia? Nie, to standard w dzisiejszych firmach.

Doszło do tego, że na początku pracy tam miałam kilka stów powyżej minimalnej, a pod koniec... kilkadziesiąt złotych. I kierowniczka do mnie z oburzeniem, że co ja tu chcę podwyżkę, co ja sobie wyobrażam, jaka podwyżka? Raz się spóźniłam minutę kilka miesięcy temu, innym razem aż całe 4 minuty, a w ogóle to ja mało umiem jak na tyle lat pracy, więc jaka podwyżka? To trzeba zasłużyć, a nie.

Teraz mam dokładnie to samo. Gdy zaczynałam pracę, pensja była w granicach pensji przeciętnych na rynku pracy na moim stanowisku. Teraz zarabiam prawie minimalną, którą mi dali, ponieważ inaczej musiałabym przejść na zlecenie przez zbyt niską pensję. A ile się nagadali, że ojojoj, jaka podwyżka! No łaski nie robili, bo bym zarabiała sporo poniżej minimalnej, a to by było niezgodne z prawem pracy. Więc teraz zarabiam dosłownie prawie minimalną, a oni się nagadali, że jaka wysoka podwyżka. Bardzo wysoka, kilkadziesiąt zł powyżej pensji minimalnej, na granicy. Cóż za łaskawcy.

Ile zarabiają teraz nowo przyjęte osoby? Prawie 1000 zł więcej niż ja. Porażająca różnica. I ja robię w kółko to samo od kilku lat, a oni wciąż się uczą nowych rzeczy. Oni muszą się uczyć, rozwijać. Ja już nie muszę, ja już jestem stałym pracownikiem.

Pół biedy, gdybym ja tu nędznie zarabiała, ale przynajmniej miała urozmaiconą pracę, czegoś się uczyła, mogła się czymś później pochwalić w CV. Ale nic z tych rzeczy! Robię jedną rzecz od początku, bo - jak mi tłumaczą - do tego zostałam zatrudniona. Tylko i wyłącznie do tego.

Jeszcze parę lat temu nawet nie podejrzewałabym, że wprowadzanie w kółko jednej rzeczy non stop i brak rozwoju mogą doprowadzać do tak ogromnej frustracji. A mogą, naprawdę.

Budzisz się i wiesz, że dzisiaj będziesz wprowadzać przez 8 lub więcej godzin jedną jedyną rzecz, w kółko te same dane z tych samych kartek - i nic poza tym się nie zdarzy. Nie będzie innej roboty, dodatkowej roboty, nikt nie będzie nic z tobą uzgadniał, bo nie ma co. Niczego się nie nauczysz, nic innego, nic nowego nie zrobisz. To jest tak pewne jak 2+2=4. Zostałaś przypisana, przeznaczona do wprowadzania w kółko tej samej rzeczy i nic się nie zmieni. Możesz pisać, możesz prosić, możesz błagać, możesz pójść do kierownictwa, do kadr - to nic nie da. Oni od dawna o tym wiedzą, od dawna słuchają twoich żali i mają je gdzieś, bo to tego przecież zostałaś zatrudniona i tak ci powiedzą.

Następnego dnia również budzisz się i wiesz, że dzisiaj będziesz wprowadzać przez 8 lub więcej godzin jedną jedyną rzecz, w kółko te same dane z tych samych kartek - i nic poza tym się nie zdarzy. Nie będzie innej roboty, dodatkowej roboty, nikt nie będzie nic z tobą uzgadniał, bo nie ma co. Niczego się nie nauczysz, nic innego, nic nowego nie zrobisz. Inna rzecz do wprowadzania? Zapomnij! I tak przez prawie 3 lata. 

Kolejnego dnia budzisz się i... schemat jest ten sam. I tak od poniedziałku do piątku, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc, rok w rok. Później ktoś powie: masz fajną pracę, taką spokojną, ja to bym tak chciał. Cóż, to trochę jak z bezrobociem: na początku nawet fajnie, bo spokój, nikt się nie czepia, nie trzeba nigdzie gnać, a później, po paru miesiącach czy dłużej coś zaczyna być nie halo, wkrada się jakaś taka nuda, monotonia, brak rozwoju, brak pieniędzy, poczucia bycia zbędną dla świata i człowiek zaczyna czuć się coraz gorzej z dnia na dzień. W zasadzie obecnie ta praca gorsza jest niż bezrobocie, bo na bezrobociu przynajmniej wyspać się można. Tutaj prędzej padniesz lub zwymiotujesz z obrzydzenia, a pracy dodatkowej dla urozmaicenia nie dostaniesz, bo zostałaś przeznaczona do tej jednej jedynej rzeczy już na zawsze.

Po prostu chyba trzeba samemu to przeżyć, żeby zrozumieć. Ktoś powie: ale spokój! No spokój, spokój... i ile tak chcesz mieć ten spokój? Na początku fajnie, a później? Do emerytury chciałbyś jedną jedyną rzecz wprowadzać dzień w dzień? Żadnej innej już nigdy? Chcesz mieć perspektywę, że już nigdy niczego w pracy się nie nauczysz, nie poznasz nic nowego? Chcesz tak klepać dzień w dzień jedno i to samo - i nic więcej nigdy? Nie sądzę. To jest tak, jakby pracownik sklepu miał za zadanie przez 8 godzin dziennie od pon. do pt. latami jedynie układać towary na jednym jedynym regale - i nic poza tym. Fajnie? Nie wydaje mi się.

No właśnie.

Komentarze