Czy patologia to tylko alkohol?

Zawsze było: pamiętaj, żeby nie rozpowiadać. Nie wolno o tym mówić, nie powinno się. Rodzinne brudy zawsze pierze się w domu - tak miałam powtarzane. Nikomu nie mówi, nie dawaj po sobie poznać. Pamiętaj, na zewnątrz wszystko ma być normalnie. No bo wstyd przecież, o takich rzeczach się nie mówi.

Czy patologia to tylko alkohol?

Na zewnątrz mamy być zawsze przykładną wspaniałą rodziną, mamy być idealną komórką społeczną. Patologia to jest gdzieś tam daleko: w rodzinach alkoholików, na zapadłych wsiach, tam gdzieś w takich tam środowiskach nieciekawych. My inni, my przecież perfect. 

W końcu też zaczynasz udawać nawet przed sobą, że jest perfect. A nie jest i nigdy nie było. Zgniliznę i pleśń można upudrować, przymalować, a i tak w końcu znów się ujawni. Zawsze. Po 10 latach, 20 latach, jutro? Nieistotne. 

Przypominasz sobie, jak to było i jak to się zaczęło. Nowy dom i życzliwi ludzie mówiący wprost: jak to by fajnie było, gdyby ciebie nie było. Pełno agresji, przemocy, grożenie śmiercią, cieszenie się, gdy coś ci się nie uda. Taka tam codzienna rutyna, że boisz się wyjść z pokoju, by kogoś nie sprowokować... A później w dorosłym życiu ludzie uważają, że jestem dziwna, bo reaguję płaczem, gdy ktoś na mnie krzyczy. 

Jak radzić sobie z napięciem i narastającymi w rodzinie problemami? Jak radzić sobie z tym, że dzieci się między sobą dosłownie nienawidzę i za chwilę skoczą sobie do gardeł? Ignorować. Czasem się ktoś pobije, pokłóci, poobraża, ale trzeba to przeczekać. Nie wolno się skarżyć, bo nie. Ktoś cię traktuje jak śmiecia? Trudno, trzeba wytrzymać. Byleby nikomu nie powiedzieć, bo wstyd.

Koleżanka z klasy pyta się mnie, co tam u nas tak drzwi trzaskały w nocy, co tam się u nas działo. Ja odpowiedziałam automatycznie: to nie u nas. Musiało ci się coś pomylić, bo to na pewno nie u nas. W końcu u nas jest zawsze wszystko na tip-top. Przykładna polska rodzina.

Znęcanie się, przemoc, awantury? Oj tam, to nieprawda! A nawet jeśli prawda, to tylko tak trochę i chwilowo. Kogoś poniosło, zdarza się. Zgniliznę zawsze trzeba pudrować, malować, naszywać coś na nią - wtedy się nikt nie skapnie. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.

Policja? Oj tam, na chwilę tak przyjechali i pojechali. Po drodze mieli po prostu. Szkoda, że sprawy się przedawniają, byłoby co powspominać.

Myślisz: każdy się zmienia, każdy dorasta. Lecz to nieprawda, bo patologia zawsze pozostaje. Z biegiem czasu może być tylko gorzej, a problemy nie znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Można ustępować, można zaciskać zęby, można udawać - ale to tylko odciąganie w czasie. Przemocowiec zawsze będzie przemocowcem, agresor zawsze będzie zwykłym agresorem, fałszywy tatuś zawsze będzie fałszywy, a patologia zawsze będzie patologią. Czas może i leczy rany (choć i w to wątpię), ale pleśń z biegiem czasu staje się coraz bardziej rozległa.

Gdy żyjesz pod jednym dachem z kimś, kto cię nienawidzi i powtarza ci, że masz stąd wypierdalać, i gdy tak codziennie boisz się, czy nie wylądujesz w końcu z nożem, to czy po czymś takim można być normalnym? Czy kiedy całe życie funkcjonujesz w tzw. rodzinie jako obywatel drugiej kategorii, ten gorszy, któremu się nic nie należy, to czy można później prowadzić zwyczajne życie? Czy można tak sobie normalnie nawiązywać normalne relacje, można tak normalnie się nie bać?

Ja to ta gorsza, dołożona, ta niechciana, którą niestety trzeba tolerować. Nic mi się nie należy i mam się cieszyć, że w ogóle jeszcze mnie nie wyrzucili. Jakakolwiek pomoc należy się tym lepszym dzieciom, tym właściwym, a ja to tylko ja. I tak było całe życie.

Ojejku, odebrali dzieci przykładnej polskiej rodzinie! Urzędniki zagraniczne niedobre uwzięli się na polskie rodziny!

Czemu o tym piszę i to w dodatku po północy? Dziś przeczytałam, że gdzieś za granicą znów odebrali dzieci jakiejś Karynie i Sebixowi - i cała Polska się oburza. No bo jak to tak: odebrali nasze polskie dzieci polskiej przykładnej rodzinie?!? A ja sobie myślę: to raczej u nas w Polsce za rzadko odbiera się dzieci, bo przyjęło się, że dzieci i ryby głosu nie mają. Pewnie niektórzy dorośli boją się, że gdyby miały, to nieraz mogłyby poopowiadać bardzo ciekawe rzeczy.

Bez powodu i bez dowodu nikt dzieci nie odbiera. Ponoć gówniara nakłamała i dlatego odebrali ją rodzicom - po co miałaby kłamać na złość wiedząc, że pójdzie do domu dziecka lub rodziny zastępczej? I skoro jedna gówniara nakłamała, to czemu odebrali pozostałą trójkę? Logicznie rzecz biorąc pozostała trójka rodzeństwa powinna kategorycznie protestować, że to nieprawda, że siostra się myli - w końcu to już nastolatki, a nie dwulatki. A jednak dziwnym trafem pozostała rodzeństwa również została zabrana od rodziców. I to u nas w Polsce ludzi w ogóle nie zastanawia. Czy ludzie w ogóle posiadają zdolności myślenia?

Jeżeli bachor faktycznie kłamie, to bardzo łatwo jest to zweryfikować. Dręczone dzieci wykazują takie oznaki, po których od razu widać, że coś jest nie tak. Psycholog czy terapeuta z łatwością je rozpozna. Ludziom się wydaje, że za granicą przychodzi taki nastolatek do pedagoga szkolnego i mówi: wiesz co, ziom, mnie to w domu męczą, każą mi pranie robić! - a pedagog na to: nie może być! Od jutra idziesz do rodziny zastępczej, twoje rodzeństwo również, wracaj do domu i się pakuj!

Po prostu w niektórych krajach - o zgrozo! - dbają o prawa dziecka. Po to, żeby później te dzieci nie kończyły jako straumatyzowani dorośli, tacy jak ja. Ludzie tego nie pojmują, gdyż wydaje im się, że skoro gorzała się w domu nie leje i ojciec nie przesiaduje przez cały dzień w bramie z menelami, to wszystko jest ok i nie ma co kopii kruszyć. I, co najciekawsze, te wredne zagraniczne urzędy zawsze odbierają potomstwo tylko takim polskim karynom i sebixom. Takim, co napłodzili pięcioro dzieci, jedno po drugim - natomiast rodzimi mieszkańcy jakoś nie protestują masowo i nie uciekają tabunami przed urzędnikami. Jakoś w takiej Szwecji, Norwegii czy Niemczech nie ma tak, że żyją prawie sami bezdzietni, bo wszystkim dzieci pozabierali. To daje do myślenia, prawda? 

Może i daje, ale nie u nas w kraju. U nas liczy się przede wszystkim przykładna polska rodzina, w której rodzinne brudy pierze się w domu.

Komentarze