Na złość rządowi odmrożę sobie uszy

Pada deszcz i teoretycznie powinno być mi chłodniej, ale wcale nie jest. Duchota potworna, choć szczerze mówiąc, to wolę już duchotę niż zimno i mróz. Taka jestem, że często marznę. Często bywa, że ludzie wokół w podkoszulkach i w sandałach, a mnie w bluzie, skarpetach i pełnych butach wciąż zimno i jeszcze zimniej. Zimą nie wyobrażam sobie chodzić bez czapki, opaski lub nauszników, chyba by mi uszy zamarzły. Ewentualnie kaptura, taka już jestem.
 
Na złość rządowi odmrożę sobie uszy
 
Kiedyś strasznie wstydziłam się chodzić w czapce w marcu. Pewnego dnia jakieś małolaty na ulicy zaczęły się ze mnie śmiać z tekstami typu "no mróz, mróz" i inne takie. Z drugiej strony wiedziałam, że to mnie później będą uszy z zimna boleć, a nie ich. Bo niekiedy bywały też takie sytuacje, że było dużo ludzi na ulicy i wstydziłam się założyć czapkę czy kaptur, a później bolały mnie uszy. I myślałam sobie: ale ja głupia jestem, mogłam przejść te pół godziny w kapturze, a nie znowu przejmować się opinią ludzi, dla których i tak jestem obca. 

Jeszcze przed epidemią miałam też takie pomysły, żeby w okresie zimowym chodzić z maską na twarzy. Smog, bakterie, wirusy, zatłoczone autobusy i te sprawy - zawsze w takich sytuacjach lepiej mieć zasłonięte drogi oddechowe niż nie mieć. Zaopatrzyłam się w taki szal-komin, którym można zasłonić nos i usta, no i zaczęłam tak chodzić po mieście, a przynajmniej spróbowałam. Spróbowałam, ale miny ludzi spotykanych po drodze skutecznie mnie do tego zniechęciły. Ludzie patrzyli się na mnie jak na debilkę, uśmiechali się pod nosem i robili miny, jakbym z księżyca spadła. Mijali mnie na ulicy przyglądając się jak okazowi z zoo. Przestałam więc nosić ten szal, bo nie chciałam stawać się pośmiewiskiem osiedla i robić za dziwadło. Zabawne, jak te czasy się szybko zmieniają, prawda?
 
Teraz chodzę w maseczce, mam nawet przyłbicę, i nikt już się ze mnie nie śmieje. Nikt nawet nie zwraca uwagi. Wystarczył tajemniczy wirus z Chin, aby ludzie z zasłoniętym nosem i ustami przestali robić za dziwadła. Mam nadzieję, że ten trend utrzyma się również po epidemii.

Społeczeństwo ewoluuje. To, co jeszcze 20-30 lat temu, co jeszcze rok temu, nie mieściło się w głowie, dzisiaj jest normą i nikt się temu nie dziwi. Pies śpiący w domu, a nie w budzie na łańcuchu? 30 lat temu to było nie do pomyślenia. Jeszcze ja dobrze pamiętam myślenie typu: jak pies, to tylko na dwór, najlepiej na łańcuch i koniec. Pies w domu? To chyba żart! Dzisiaj psy śpią w domach, a niektóre nawet z właścicielami w łóżkach, choć dla mnie to jest nie do pomyślenia i przesada w drugą stronę. Pies to pies, powinien mieć własne legowisko. Niemniej jednak w podejściu do zwierząt domowych nastąpił naprawdę duży progres, jeśli chodzi o poglądy ludzi.

To samo jest z maseczkami: mądrzy ludzie je noszą. Społeczeństwo ewoluuje i teraz maseczki są czymś normalnym. Kultura społeczna wzniosła się na wyższy poziom. Dezynfekcja rąk w miejscach publicznych również przestała budzić zdziwienie, a jeszcze w zeszłym roku, gdy wyciągnęłam żel do rąk, to zdarzyło mi się usłyszeć tekst, że po co ja tego używam. Dzisiaj raczej nikt by już czegoś takiego nie powiedział. Epidemia - mimo całego zła, jakie ze sobą niesie - nauczyła nas nowych rzeczy, otworzyła przed nami nowe horyzonty myślowe, zmieniła na lepsze punkt widzenia i po prostu uszlachetniła. Dzięki epidemii jesteśmy lepszymi, mądrzejszymi ludźmi.

Wiemy już, że

Reżim sanitarny pozwala unikać chorób zakaźnych


Niestety ta wiedza nie dotyczy wszystkich ludzi, ponieważ istnieje też grupa tzw. antymaseczkowców. To są ci prymitywni osobnicy, którzy w tłumie ludzi chodzą bez maseczki, nawet w sklepach, autobusach i galeriach nie noszą maseczki, ponadto nie dezynfekują rąk i niemal leżą ci na plecach. Chodzą po weselach, po imprezach i nic ich nie obchodzi zdrowie innych. Zaś w internecie piszą coś o jakichś kagańcach, szmatach, światowych spiskach i że epidemię wymyślił Bill Gates. Chwalą się zdjęciami z wakacji, na których w tłumie ludzi pchają się na innych - tak, jakby to był jakiś wyczyn, a nie objaw głupoty. 

Skąd się takie świry biorą? Sieją ich czy sami się rodzą? Blokujesz jednego antymaseczkowca na twitterze, a na jego miejsce już pojawia się inny. Na wykopie zabrakło mi miejsca na czarnej liście, żeby poblokować tych wszystkich idiotów spod znaku "e tam, to tylko zwykła grypa, po co myć ręce?".

Wybiegnijmy trochę w przyszłość i powiedzmy, że po jakimś czasie okaże się, że rzeczywiście ten reżim sanitarny to był nadmiar ostrożności - i co w związku z tym? Kto niby straci na przestrzeganiu reżimu sanitarnego? Komuś zaszkodzi to, że nosi jednorazowe rękawiczki lub dezynfekuje ręce? Co najwyżej mogą się trochę wysuszyć, ale wysuszone ręce nikogo nie zabiją, natomiast choroby brudnych rąk już mogą. A maseczki? Kogoś zabije to, że nosi maseczkę? Przecież poza chińskim koronawirusem jest cała masa wirusów i bakterii przenoszonych drogą kropelkową. Reżim sanitarny chroni nas wszystkich nie tylko przed koronawirusem, lecz także przed innymi wirusami i bakteriami. Przed grypą, wirusami paragrypy, przed anginą, ospą, odrą, pneumokokami, meningokokami, krztuścem, przed grypą żołądkową, przed zwykłym przeziębieniem i wieloma innymi mikrobami, o których nawet nie wiemy. Np. angina nie tylko jest bardzo nieprzyjemna, ale zostawia też powikłania w organizmie. Ospa, odra dla dorosłych również może mieć tragiczne konsekwencje. Inne choroby może cię nie zabiją, ale przechodzenie przez nie również nie należy do przyjemności, a dawać też nic to nie daje. Zatem, czy to jest takie straszne, że chronimy się nawzajem przed zarażaniem? Lepiej, żeby się ludzie specjalnie zarażali dla zasady? Jakby panowała dżuma, to też lepiej przechorować dla zasady, bo tak i już? Myślenie niektórych ludzi naprawdę zadziwia. Jakby rzeczywiście panowała dżuma, to też by pewnie urządzali dżuma party, tak jak teraz organizują korona party.

Na złość rządowi odmrożę sobie uszy

Niektórzy antymaseczkowcy twierdzą, że nie noszą maseczek, bo ponoć w nich się w ogóle oddychać nie da i oni nie wytrzymują. Ja kiedyś odpisałam: jeżeli nie lubisz maseczek, to noś przyłbicę. Odpowiedź była piorunująco natychmiastowa: ty to niewolnika już z siebie zrobiłaś, nosiłabyś wszystko, co by ci kazali, ten wirus to spisek rządu, żeby ludzi zniewolić i wytresować, bla bla bla, bla bla bla. I jaki z tego wniosek? To chyba nie maseczka jest problemem. Antymaseczkowcy po prostu mają gdzieś zdrowie innych, nie chodzi im o oddychanie w maseczce i że niby tak im ciężko. To po prostu wygodnictwo, egoizm i takie dziecinne "na złość babci odmrożę sobie uszy". Gdyby im płacili za chodzenie w maseczce, to nagle by się okazało, że maseczki są spoko i bardzo łatwo w nich oddychać. A tak to z takiej dziecinnej przekory nie noszą, bo im się nie chce i już. Z dziecinnej przekory, ale przede wszystkim ze zwykłego egoizmu.

Odra zdrowemu dziecku nic nie zrobi, ale dorosłemu, którego to dziecko zarazi, już może zrobić i pozostawić pamiątki w postaci powikłań. Tak samo koronawirus: młodemu i zdrowemu prawdopodobnie nic nie zrobi, ale na świecie są też inni. Mógłbyś żyć ze świadomością, że przez twój brak maseczki ktoś z chorobami współistniejącymi wylądowałby pod respiratorem? Jeżeli tak, to faktycznie nie mam już więcej pytań. 

Czemu niektórym aż tak bardzo przeszkadza reżim sanitarny i czemu aż tak nie chcą go przestrzegać? Tak naprawdę to jest tylko kilka prostych zasad, a wszystko sprowadza się do tego, żeby po prostu starać się nie być brudasem. Co właściwie się zmieniło po wybuchu epidemii w codziennych czynnościach? W tłumie ludzi noszę maseczkę, kiedy jadę autobusem, mam na sobie jednorazowe rękawiczki, częściej dezynfekuję ręce, trzymam dystans w kolejce - i właściwie to wszystko. To jest naprawdę aż takie trudne?

Ostatnio odbył się nawet protest antymaseczkowców. Strach spotkać takiego w sklepie, a nawet na ulicy. Oni zachowują się tak, jakby naprawdę dezynfekcja rąk, noszenie maseczki i trzymanie dystansu robiły im jakąś wielką krzywdę. A tak naprawdę dezynfekcja, maseczki i dystans powinny być normą zawsze, nawet i bez epidemii. To powinno być naturalne jak oddychanie, jak jedzenie, jak spanie. Idziesz w tłum: zakładasz maseczkę, idziesz do autobusu: zakładasz rękawiczki, dotykasz różnych klamek lub przedmiotów: dezynfekujesz ręce, widzisz kogoś przed sobą w kolejce, to starasz się nie sapać mu na plecach. I tyle.

Dezynfekcja, maseczki i dystans powinny być tak normalne, jak to, że po nocy wstaje dzień. To jest oznaka tego, że społeczeństwo ewoluuje i idzie w kierunku zdrowia, a nie chorób zakaźnych, w kierunku szacunku dla zdrowia i dla siebie nawzajem. Nie wiem, czemu niektórzy mają z tym aż taki problem. Brudne ręce i sraczka są takie fajne? Ludzie leżący ci na plecach w kolejce są tacy super? O co tu chodzi? 

Najpierw wykupywali mydło i papier toaletowy ze sklepów, a teraz organizują protesty przeciwko wirusom - gdzie tu logika? Koronawirusa nie obchodzi ich protest, tak jak nie obchodziło go gromadzenie papieru toaletowego. Wirus to wirus, jego celem jest zakażenie żywego organizmu i namnażanie się w nim. On ma gdzieś, czy uważasz jego istnienie za spisek. 

Paradoksalnie epidemia zdjęła ludziom maski z twarzy. Zdjęła w tym sensie, że teraz wyraźnie widać, kto jest kim i czy szanuje innych. Ktoś publicznie ogłasza, że nie będzie nosić maseczki, bo jemu i tak nic nie będzie, a inni go nie obchodzą albo że wirusa nie ma - a ty już wiesz: no idiota, idiota jak nic. Idiota przez duże I. Można olać i nie przejmować się takim debilem, kretynem do potęgi entej. Przy okazji epidemii poznałam też prawdziwe oblicze właścicieli mojego poprzedniego lokum, a także ludzi z obecnej pracy, którzy się bali, że ich pozarażam wirusem i protestowali przeciw zatrudnieniu mnie, bo... jeżdżę autobusami. To ja powinnam bać się ich, bo mają dzieci w wieku szkolnym, które już niedługo wrócą do zatłoczonych szkół. Też powinnam złożyć protest, że nie chcę z nimi pracować, bo mogą roznieść wirusa przez dzieci. Tyle że ja nie jestem taką wredną pizdą.

Jedne maski zostały słusznie założone, inne maski słusznie opadły - cykl życia.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.