Naród wspaniały, tylko ludzie...

Często mawia się, że w piekle przy kotle z Polakami niepotrzebny jest diabeł. W naszym polskim kotle, jakby ktoś tylko chciał się wychylić lub wydostać, to reszta natychmiast ściągnie go z powrotem na dół. Diabeł może odpocząć, Polacy sami się nawzajem powykańczają. Niewątpliwie coś w tym jest.

Naród wspaniały, tylko ludzie...

Co trzeba zrobić, aby skłócić ze sobą Polaków? Nic. Absolutnie nic nie trzeba robić. Polacy zawsze sami sobie znajdą powód do kłótni.

Hot-dogi sprzedawane na stacji? Jedni są za, drudzy absolutnie przeciw i już jest "dobry" powód do kłótni. Drzewo na osiedlu? Jedni są za, drudzy są przeciw i już jest powód do kłótni. Drzewo, ławka, hot-dog, sprzęt do ćwiczeń w parku, pies załatwiający się na trawnik - wszystko, dosłownie wszystko może wywołać w gronie Polaków awanturę i każdy, dosłownie każdy, powód jest dobry, aby pokłócić się, skłócić i niemal wywołać wojnę domową. 

Homoseksualizm? To już jest w ogóle temat-zapalnik. Kiedyś, jak jeszcze pracowałam, to w pokoju zeszło na temat gejów i lesbijek. Jedna dziewczyna była całkowicie za, popierała parady itp. Druga dziewczyna była absolutnie przeciw: wszystkich pedałów by rozstrzelała, powiesiła, potopiła i co kto chce. Wybuchła taka awantura, że nawet "cześć" przestały sobie mówić. Przez gejów. 

Czy naprawdę nie ma żadnych opcji pośrednich? Czy musi być tak, że gejów albo się uwielbia, wielbi, całkowicie popiera i wpada w zachwyt nad nimi albo chce się ich rozstrzelać i usunąć z powierzchni ziemi? Nie ma nic pomiędzy? Może po prostu wystarczyłoby zaakceptować ich istnienie, ale bez wpadania w zachwyt nad homoseksualizmem i bez zbędnego roztrząsania, czy to normalnie czy nie. Dla mnie może to być nienormalne, a dla geja jego gejostwo może być normalne i ok. Nawet, jeśli ja osobiście nie rozumiem, jak może chłop spółkować z chłopem, to nie znaczy, że będę z tego powodu kogokolwiek prześladować, wyśmiewać czy napiętnować. Ja nie rozumiem i nie uważam tego za normę, ale dla kogoś może być to normalne i niech sobie będzie. Niech każdy żyje, jak chce, jeśli nikogo tym nie krzywdzi. Trochę śmieszy mnie, gdy ktoś mówi, że geje zagrażają polskim katolickim rodzinom. Niby w jaki sposób? Uwodzą mężów czy co? Słaba chyba ta polska katolicka rodzina, jeżeli nawet gej jej zagraża.

Maseczki - temat rzeka. Kiedy zaczęliśmy nosić maseczki, to do głowy mi nie przyszło, że są tacy, którym to przeszkadza i traktują noszenie kawałka materiału na twarzy jako zamach na ich wolność. Co ma wolność do noszenia maseczki? To może niech od razu chodzą nago, bo ogólnie ubieranie się odbiera wolność. Np. majtki - no kto to słyszał? Nie pozwalają miejscom intymnym swobodnie oddychać, a w dodatku niektóre wrzynają się w skórę. Zamach na wolność jak nic! Tylko niewolnik nosi kawałek materiału na dupie, wolny człowiek pozwala dupie swobodnie oddychać. 

Jak oni w ogóle skorelowali zwykłą maseczkę z niewolą czy totalitaryzmem? Jaką pokrętną logiką doszli do wnioski, że maseczka to zamach na ich wolność? Tego chyba nawet sami antymaseczkowcy nie wiedzą. Po prostu kolejny dobry powód do gównoburzy i do robienia na przekór. Polak uwielbia robić na przekór, nawet jeśli coś jest dla niego dobre. Każdy powód jest dobry do walki o wolność - nawet, jeżeli nikt tej wolności nie odbiera.

Właściwie czemu ludziom aż tak przeszkadzają te maseczki i aż tak się przeciwko nim buntują? Przecież maseczka to nie jest nic złego. Ja mam nadzieję, że maseczki z nami już zostaną, również po epidemii. Jeżeli coś niewielkim kosztem pomaga ograniczać transmisję wirusów i bakterii przenoszonych drogą kropelkową, to jest to dobre i powinno zostać na stałe.

Może problem leży w tym, że maseczki wprawdzie w pewnym stopniu pomagają chronić siebie przed zarażeniem, ale głównie pomagają chronić innych przed noszącym i jego wyziewami. Może o to właśnie chodzi? Polak to egoista i nie ma zamiaru myśleć o innych. Wręcz przeciwnie: "jak ja jestem chory, to niech inni też będą, czemu mają mieć lepiej i być zdrowi, wolni od wirusa?". Gdyby maseczki chroniły w 100% osobę noszącą, a otoczenia już nie, to Polacy bardzo chętnie by je nosili. Może to jest rozumowanie typu: "o, jak ja mam koronę, to niech sąsiad, ekspedientka i ta gruba baba w autobusie też mają! A co!". Podłe, ale takie typowo polsko-zaściankowe.

Kłótliwość i wszczynanie awantur o byle co - najbardziej charakterystyczna polska cecha. W Japonii noszą maseczki od lat i nikomu to nie przeszkadza. Ale Polak to nie Japończyk: nad Polakiem trzeba stać z batem i kijem, bo inaczej będzie robić pod siebie, jeżeli ktoś wprowadzi zakaz sikania w majtki. Polak musi mieć nakaz prawny i groźbę wysokiej kary, w przeciwnym razie w życiu nie pomyśli o kimś innym niż on sam.

Naród wspaniały, tylko ludzie...

Prawdziwy Polak z krwi i kości ma szablę w dłoni zawsze gotową do ataku. Prawdziwego Polaka atakują wszyscy: kobiety domagające się prawa do aborcji, właściciele psów, bezrobotni, zwolennicy eutanazji, LGBT, innowiercy, ekolodzy, socjaliści, lewacy, bezdzietni. Prawdziwego Polaka atakują maseczkami, przyłbicami, rękawiczkami, mydłem, środkami antybakteryjnymi, jak również hot-dogami na stacji, zakazem jazdy pod wpływem alkoholu, pasami bezpieczeństwa, ograniczeniem prędkości, nakazem jazdy rowerem po ścieżce rowerowej, czerwonymi światłami na pasach, zakazem palenia papierosów w miejscach publicznych, kodeksem pracy i ogólnie wszystkimi przepisami prawnymi, które nakazują uwzględnianie obecności innych ludzi w przestrzeni publicznej.

Kiedyś siedzę sobie na dworcu na ławce czekając na autobus, a tu nagle przysiada się jakaś baba i zaczyna obok mnie palić papierosa. Myślę sobie: jakie to typowo polskie. Czysty egoizm, skupienie tylko na sobie. To, że obok ktoś siedzi - nieważne; to, że prawo zabrania palenia na dworcach poza wyznaczonymi miejscami - nieważne. Jej się chce palić i będzie palić, a resztę ma gdzieś. Nie obchodzi jej, czy to komuś przeszkadza czy nie. Ważne, żeby jej było wygodnie. Ona jest ważna, reszta jest nieważna. Miałam podobne sytuacje na przystankach miejskich, ale to było przed zakazem palenia, choć i tak zawsze mnie takie samolubne zachowania irytowały. Samolubne i typowo polskie. 

Prawdziwy Polak z krwi i kości: samolubny, egoistyczny, skupiony tylko na sobie i czubku własnego nosa, narzucający innym swój światopogląd, kłótliwy, jeszcze w dodatku kapuś, donosiciel, denuncjator. W szkole nauczyciel coś przeoczy, że się ktoś spóźnił, że ściąga, że ktoś wcześniej wyszedł, że przepisał pracę domową - ale "życzliwy" kolega lub koleżanka nigdy nie przeoczy i zawsze na tę osobę doniesie. W pracy jest tak samo. Koleżanka słabiej sobie radzi lub czegoś nie dopatrzyła, więc cyk! Zaraz się napisze jakiś donosik do szefa w mailu. To jest takie naprawdę typowo polskie. Też miałam taką sytuację, że lubiłam koleżankę z pokoju, gadałyśmy normalnie i w ogóle, aż pewnego dnia przypadkiem okazało się, że ona w mailu napisała bardzo długi donos na mnie chyba ze wszystkim, co możliwe: dałam jej do poprawy, ale chyba nie poprawiła, a jeśli już, to nie od razu. Tutaj popełniła błąd, a w innym miejscu też. Ona ma takie doświadczenie, a tutaj taki błąd popełniła!... itp. itd. Ale dla mnie na co dzień przemiła i przesympatyczna. Cóż, to Polska właśnie. Mogła chociaż nie udawać, że mnie lubi, skoro już pisała na mnie donosy, bo to naprawdę żenujące.

Nasza cywilizacja, nasze zasady - czyli właściwie jaka ta cywilizacja jest i jakie są jej zasady? Zasada egoizmu? Zasada prześladowania każdego, kto chociaż trochę odróżnia się od ogółu? Zasada narzucania kobiecie, że ma urodzić chore dziecko, bo tak i już? Zasada narzucania wszystkim, że mają się zrzucać na Kościół nawet, jeśli go nie popierają? To są te zasady tzw. "naszej" cywilizacji? Trochę smutne te "ich" zasady. Piszę "ich", bo na pewno nie są one moje.

Komentarze