Ewolucja społeczna mrówek człekokształtnych

Niekiedy zastanawiam się, na ile świat pozwala być sobą, a na ile jesteśmy jedynie mrówkami w środowisku cywilizacyjnym. Kiedyś przeczytałam mądre zdanie, że tak naprawdę nigdy nie dorastamy: po prostu z biegiem czasu uczymy się, jak zachowywać się przy ludziach.

Być może jest tak, że w środku każdy z nas nadal jest dzieckiem. Nadal potrzebuje od czasu do czasu opieki, wsparcia, zrozumienia, a także swobody w działaniu. Każdy chce być dla kogoś ważny i każdy chce czasami wyluzować, nie przejmować konwenansami i normami postępowania.

Ewolucja społeczna mrówek człekokształtnych

Dziecko chce jeść. Kiedy jest trochę większe, rodzice uczą go, że przy jedzeniu obowiązują pewne kanony. Trzeba używać noża i widelca, nie siorbać przy stole, nie mlaskać, nie pluć. Bo nie wypada.

Dziecko dowiaduje się, że plucie, siorbanie i mlaskanie jest czymś złym, niepochwalanym, powszechnie nieakceptowanym. Dojrzewa i staje się dorosłym. Jako dorosły już wie, że przy jedzeniu "nie wypada", ale i sam z siebie uznaje, że "nie wypada". Jednak pierwotna potrzeba jedzenia, odżywiania się, pozostaje.

Każdy chce jeść: i dziecko, i dorosły. Różnica polega na tym, że u dorosłego proces jedzenia obarczony jest wieloma normami przyswojonymi w procesie socjalizacji. Normami, które mówią, że oto jesteśmy ogniwem pasującym do łańcucha rozwoju społeczeństwa.

Może więc tak samo jest z byciem sobą, wyrażaniem siebie. Dorosły wyraża siebie mniej i rzadziej, ponieważ "nie wypada". Obowiązują normy, kanony, społeczne kajdany, w które zakuty jest każdy przystosowany do życia człowiek. A gdyby tak zrzucić te kajdany? Pozostałaby dziecięca nieobliczalność.

Każdy z nas jest w środku nieobliczalnym dzieckiem. Po to wykształciła się kindersztuba, po to powstało państwo i prawo, po to powstały normy społeczne, aby tę nieobliczalność kontrolować i trzymać w ryzach... Tyle zachodu w imię zachowania porządku. Porządku w ludzkim mrowisku.

Komentarze

  1. Też się spotkałam z tym stwierdzeniem, że tak na prawdę to ciągle jesteśmy dziećmi. I nic poza tym zę przybywa nam lat oraz doświadczeń tego nie zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Każdy z nas jest w środku nieobliczalnym dzieckiem." - zgadzam się z tym zdaniem, ciągle się tak czuję... czasem się tego boję. Nie boję się nie pasować do reszty mrowiska, boję się właśnie tej nieobliczalności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy z nas jest dzieckiem. Ja bardziej czuję się nim teraz po czterdziestce niż miało to miejsce, gdy byłam nastolatką ... a na co dzień żyje tu i teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy z nas powinien pielęgnować w sobie bycie dzieckiem :) nie można być wiecznie sztywnym dorosłym ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.