Coś tu się zbliża albo nie

Miałam dzisiaj napisać coś mądrego na temat wojny - zarówno wojny jako takiej, jak i wojny konkretnej, rosyjsko-ukraińskiej. Miałam napisać coś mądrego, ale chyba nic mądrego nie dam rady napisać, bo tego wszystkiego, co się teraz dzieje, nie da się do końca ogarnąć, tutaj w grę wchodzi zbyt dużo emocji. A na wojnie emocje są najmniej ważne, wojna jest bezosobowa.

Coś tu się zbliża albo nie

Niekiedy ludziom ciężko jest przyjąć do wiadomości, że może spotkać ich coś złego - coś, o czym uczyli się na lekcjach historii. Przyjęli za pewnik, że już nigdy nie będzie żadnej epidemii, żadnej wojny, żadnego wybuchu jądrowego, żadnego kryzysu gospodarczego i w ogóle zapanuje czas wiecznej szczęśliwości - no bo przecież nowoczesność, cywilizacja, demokracja, traktaty, UE, NATO i inne takie tam sprawy. A tymczasem niemiłe wydarzenia raz na jakiś czas zdarzają się na świecie i co jakiś czas gdzieś musi wybuchnąć epidemia, wojna, huragan, reaktor, bańka spekulacyjna czy cokolwiek innego.

Właściwie za mojego życia spokojne były tylko lata 90-te. W '86 roku przeżyłam jako dziecko wybuch elektrowni w Czarnobylu, w 2001 straszyli nas terrorystami (choć na szczęście Polskę to ominęło), w 2008 rozpoczął się kryzys gospodarczy, 2 lata temu pojawił się nowy koronawirus, a kilka dni temu wojna tuż za naszymi granicami. Wychodzi więc na to, że za mojego życia jedynie lata 90-te były w miarę stabilne i spokojne: żadnych wojen, epidemii ani katastrof. Jednak taka dekada to naprawdę jest wyjątek w historii. 

100 lat temu to się dopiero ludzie mieli: najpierw zabory, później wojna światowa, po wojnie epidemia hiszpanki, a na deser czarny czwartek i światowy kryzys gospodarczy. Trochę czasu minęło, ludzie nawet nie zdążyli się otrząsnąć, a tu nadeszła kolejna wojna. Wydaje mi się, że takie czasy mogli przeżyć wyłącznie bardzo silni ludzie. Moi pradziadkowie je przeżyli i dożyli aż do spokojnych lat 90-tych. Po takich przeżyciach zasłużyli na odrobinę tego spokoju. W porównaniu z nimi czuję się słabiutka i zbyt delikatna. Czasami zastanawiam się, jak by sobie radzili w XXI wieku, w czasach skupisk wieżowców, tłumu samochodów, hałasu i smogu, a także wszechobecnej cyfryzacji. Podejrzewam, że silni ludzie poradzą sobie zawsze i wszędzie. Tyle że ciężko zweryfikować, kto jest silny, gdy nie nadeszły okoliczności sprawdzające ten stan rzeczy. W końcu tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

Ludzie boją się, że ta wojna dojdzie też do nas. Nic dziwnego, ja też się tego boję. Ciężko się nie bać, gdy ma się świadomość, że zaraz za naszą granicą latają rakiety, a ludzie chowają się na stacjach metra. 

Mówią, że to wszystko wina Putina - jednak gdyby nie było Putina, to prędzej czy później i tak pojawiłby się ktoś, kto miałby zapędy imperialistyczne. Tak już jest ten świat skonstruowany, że państwom potrzebne są terytoria i zasoby, więc niekiedy napadają na inne państwa, aby poszerzyć swoje terytoria i zasoby ich kosztem. Tak zawsze było, więc dlaczego miałoby tak nie być również teraz lub w przyszłości? Czym tak naprawdę różni się XXI wiek od wieku XX, XIX, XVIII czy wcześniejszych? Niczym, ludzie zawsze pozostają tylko ludźmi.

Z pewnością po I wojnie światowej również byli tacy, którzy uważali, że to już ostatnia wojna - bo od tej chwili wszyscy będą mieć nauczkę, że wojna to zło. W końcu XX wiek to była wtedy epoka nowoczesności, nie tak jak XIX czy XVIII wiek. Jeżeli nadejdzie wiek XXII, to żyjący wtedy ludzie będą mieć nas za prymitywów, dzikusów i zacofańców, tak jak my myślimy o wieku XIX, o średniowieczu, o kolonializmie, świętej inkwizycji, a nawet o czasach II wojny światowej. Jak ci prymitywni ludzie tak mogli napadać, mordować, kraść, zabierać cudze ziemie? Mogli, bo taka już jest natura, nie tylko ludzka zresztą.

Jeśli nie byłoby Putina, to wtedy kto inny wywołałby wojnę - może prędzej, może później, może przyjąłby inną taktykę, ale w końcu by wywołał. Mnie też prawie serce do gardła podchodzi i w głowie mi się nie mieści, że oni mogą tak bezceremonialnie atakować osiedla mieszkaniowe, szpitale i zwykłych szarych ludzi, ale wiem, że tak naprawdę taka jest natura wojny. Jak ktoś oburza się, że przecież mamy XXI wiek i jak to w naszych czasach takie rzeczy, to ja mam ochotę zapytać się, czym niby obecne czasy różnią się od wszystkich poprzednich? Że mamy tablety? Wcześniej mieli gazety, telewizory, tylko co z tego? To tylko mniej lub bardziej nowoczesne akcesoria. Nie mają takiej mocy, żeby zmienić naturę ludzką. 

Prawda jest też taka, że w innych częściach świata regularnie odbywają się wojny i różnego rodzaju potyczki, tyle że nie dotyczą nas ani naszych bezpośrednich sąsiadów, więc ich tak nie przeżywamy. Taka sytuacja, jak obecna, to dla nas nowość. 

Inna sprawa, tym razem nieznana w dawnych czasach, jest taka, że Rosja posiada broń jądrową i tym samym zagraża całemu światu. Wcześniej tego typu zagrożenie nie było znane, nie było zagrożenia aż tak potężnego i globalnego. Co z tego wyniknie? Może lepiej o tym nie myśleć, bo można by zwariować. Wystarczy, że ludzie już wariują przy bankomatach. Obecnie pieniądze pod postacią gotówki są jak Święty Graal.

2 lata temu dobrami pożądanymi były mydła, żele do dezynfekcji, maseczki, do tego papier, ryże i makarony, a teraz dobrem najbardziej pożądanym jest gotówka. To niesamowite, jak szybko ludzie potrafią dostosować się do sytuacji. Ledwo zaczęła się epidemia, a już w sklepie były puste półki. Ledwo zaczęła się wojna u sąsiadów, a już nie ma gotówki w bankomatach. Serio, to niesamowite.

Ja bym nawet nie wpadła na to, że można koczować przy bankomacie i wybierać maksymalne kwoty gotówki, a ludzie na to wpadli. I to sporo ludzi, skoro już nie ma banknotów w bankomatach. Skąd ludzie zawsze wiedzą, co robić? A może nie wiedzą, tylko ulegają panice?

Komentarze

  1. Dobry wpis, jak Twój każdy. Tylko sprostuję, bo pamiętam: zagrożenie jądrowe było już wcześniej i było bardzo realne w czasach zimnej wojny. Byłam dzieckiem, ale do dzisiaj pamiętam bardzo dobrze wszelkie szkolenia itp. co robić na wypadek ataku jądrowego. A może właśnie dlatego pamiętam, że byłam dzieckiem i bałam się tego? Bo narracja była jedna: świata już nie będzie, cywilizacji nie będzie, Ludzi nie będzie- spalimy się żywcem, a ci, którzy zostaną umrą na raka. Wyliczono, że poważny stan zagrożenia atomowego trwał ponad 100 miesięcy w okresie zimnej wojny. A gotówka w kieszeni? No cóż - daje poczucie wolności. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie czytam, nawet jeżeli nie odpowiadam.